Kiedy córka była jeszcze w przedszkolu, śmiałam się trochę słysząc o tych wszystkich zajęciach dodatkowych : "języki", balet, basen, karate itp., itd. Młoda siedziała w przedszkolu około siedmiu godzin. Rano przed wyjściem miała chwile na obejrzenie bajki, czy rysowanie.
Po powrocie do domu z kolei często była już na tyle zmęczona, że w grę wchodziły zajęcia mało angażujące : krótki spacer, czytanie książek, wyprawa do biblioteki, czy gry planszowe.
Córka to typ dziecka, który mimo swoich sześciu lat potrzebuje chwili regeneracji w ciągu dnia. Zdarzało się, że po przyjściu z przedszkola czytałam jej książkę, a ona....odpływała w błogi sen!
Pytam więc : gdzie tu czas i miejsce na jakiekolwiek zajęcia dodatkowe dla takiego dziecka jak moje?
Zaczęła się szkoła. Młoda, odkąd pamiętam, mówi wciąż o tym, że chce grać w piłkę nożną. Taka z niej dziewczynka, która nie bawi się lalkami, a kocha piłkę nożną, koszykówkę, jazdę na rowerze :)
W momencie zapoznania się z godzinami zajęć w szkole zaczęliśmy się więc dowiadywać o treningi piłkarskie. I tylko o to.
Znajome pytają, gdzie zapisałam córkę na język angielski, czy chodzi na basen lub tańce. Podstawową trudnością dla nas są opłaty za te wszystkie zajęcia dodatkowe. No nie oszukujmy się - każde z nich to całkiem spore obciążenie domowego budżetu. Wiadomo też, że wydatki nie kończą się jedynie na miesięcznej opłacie za kurs, ale w to wchodzą także różne materiały do zakupienia, czy strój (basen, piłka).
Dla standardowej rodziny z przeciętnymi zarobkami to naprawdę nie lada wysiłek finansowy! Trzeba też dziecko na te zajęcia zawieźć.
Jestem matką, która chciałaby (jak każda z nas), by dziecko miało wszystko co najlepsze i wszystko co dla niego potrzebne. Chcemy by dobrze się rozwijało i nie odstawało w niczym od swoich rówieśników. No bo jak to "Twoja córka jeszcze nie umie pływać?" , "język obcy jest potrzebny!". Słyszę często podobne stwierdzenia. Z wieloma się zgadzam! Oczywiście to nie podlega dyskusji, że język obcy jest potrzebny, ale po co od razu dwa? Pływanie? Wiem, to kwestia bezpieczeństwa, ale moja córka średnio "ciągnie" do wody, a my nie wyjeżdżamy w miejsca, gdzie często korzystamy z kąpieli w morzu. Balet, czy inne tańce? Młoda tego nie lubi, woli z tatą pobiegać za piłką i porzucać do kosza.
Jako kochająca mama, chcąca uszczęśliwić córkę, wraz z mężem pytaliśmy ją wielokrotnie czy chce chodzić na jakieś zajęcia. Odpowiedź zawsze jest podobna - tekwondo i karate ją nie interesuje, bo nie chce się bić, balet i inne tańce ją nie "kręcą". Basen - to może akurat chętnie, by wybrała. Póki co zapisaliśmy ją na upragnioną piłkę i zobaczymy co z tego wyniknie!
Obecnie jest tak, że po powrocie ze szkoły (przed 13-tą) mamy czas dla siebie. Robimy coś razem : pieczenie ciastek, spacer, gry planszowe, czytanie, kolorowanie, a potem siadamy do lekcji. Często jest tak, że córka chce "porobić jakieś zadania" - to jej słowa! Siadamy wtedy z zeszytem i ćwiczymy pisanie literek, albo szlaczki, czy zagadki i zabawy logiczne np. od Kapitana Nauki.
Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że musi mieć czas zwyczajnie się ponudzić! Kiedyś słyszałam, że nuda jest też dziecku potrzebna i żeby się nudzić trzeba się tego (wbrew pozorom) nauczyć. Dziecko musi posiąść umiejętności spędzania wolnego czasu. By nasza pociecha prawidłowo się rozwijała potrzebuje wielu rzeczy w odpowiednich proporcjach!
Jednak by tak się stało nie możemy "przeładować" dnia :)
Musi mieć czas na odpoczynek po szkole, by ze zregenerowanym umysłem siąść do pracy domowej. Musi mieć czas na niezobowiązującą zabawę, na obejrzenie bajki, czytanie książki, na spotkania z koleżankami - to przecież jest bardzo ważny aspekt w rozwijaniu jego umiejętności społecznych!
Dziecko, które pędzi ze szkoły na jedne zajęcia, a potem na następne, nie ma chwili wytchnienia! Nie ma czasu na spotkania z przyjaciółmi, a do odrobienia lekcji siada już totalnie wyczerpane.
Często dzieci po zajęciach idą na świetlice. Wiadomo, rodzice pracują i w domu nikogo nie ma. Nie krytykuje tego absolutnie. Świetlica to też dobre miejsce (jeśli jest dobrze zorganizowana :) ) To tutaj dziecko zawiera przyjaźnie, tu ma szansę w grupie odrobić lekcje. W świetlicy też często panie zapewniają swoim podopiecznym mnóstwo ciekawych i rozwijających zabaw!
Rozumiem chęci dzieci i rodziców do tego, by jak najefektywniej spędzać czas poza szkołą, ale trzeba to robić z głową, tak by córce/synowi nie umknęło to co najcudowniejsze w dzieciństwie - bycie dzieckiem :) Na "wyścig szczurów" będzie miało jeszcze całe życie!
A Wy? Co myślicie? Jesteście za tym, by zapełnić dziecku dzień od świtu do zmroku, czy może Twoje dziecko ma czas się nudzić?