Jestem typem czytelnika, który uparcie tkwi przy jednym rodzaju literatury. Macie zatem do czynienia z kobietą lubiącą lekturę lekką, łatwą i przyjemną. Najlepiej jeszcze żeby była ze szczęśliwym zakończeniem :) Nie przeszkadza mi fakt, że treść jest przewidywalna od samego początku. Siostra twierdzi, że to mało rozwijające tak uparcie trzymać się jednego gatunku. Ja uważam, że czytany przeze mnie tytuł ma mnie przenieść w inny świat (najlepiej na sielską wieś lub we włoskie regiony), ale przede wszystkim ma mnie on odprężyć. Nie lubię w książkach przemocy i zawiłych zagadek. Tak już mam i dobrze mi z tym.
Książki Wydawnictwa BIS znam tylko z półki pt. "dla dzieci". Długo nie miałam pojęcia, że wydają też takie dla młodzieży, czy nawet dorosłych czytelników. Pierwszy raz przekonałam się o tym, gdy Zwykły Tata recenzował dla Was "Projekt Breslau" Magdaleny Zarębskiej KLIK.
Augusta Docher była mi do niedawna zupełnie nieznana. Szczerze mówiąc, zmyliło mnie jakże oryginalne imię i nazwisko, przez co byłam przekonana, że to jakaś zagraniczna pisarka. W momencie, gdy poznałam ją na targach w Warszawie (i w dodatku zdobyłam autograf, a także pamiątkowe wspólne zdjęcie) uznałam, że tak przesympatyczna kobieta na pewno napisała coś fajnego. Bardzo otwarta i uśmiechnięta kobieta pozytywnie nastawiona do otoczenia - to moje pierwsze wrażenie. Kolejka chętnych po autograf autorki utwierdziła mnie w przekonaniu, że coś jednak jej książki (bo póki co powstały dwie części) muszą w sobie mieć!
"Eperu.
Wędrowcy" to tytuł, do którego zostałam wręcz namówiona. Uprzedzałam z góry, że to
nie moje klimaty i nie wiem czy podołam recenzji. Zazwyczaj daję książce
50-100 stron "szansy" (w zależności od jej objętości) na to, by mnie
zainteresowała, wciągnęła. Do "Eperu" zabierałam się kilka razy. Zawsze
coś mnie powstrzymywało. Głównie kolejka innych pozycji literackich
wołająca do mnie z półki. A o nich wiedziałam, byłam pewna, że mi się
spodobają. Jednak... do odważnych świat należy.
No dobra. Trzy strony prologu przeczytałam na wakacjach po czym... odłożyłam książkę. Podjęłam jednak wyzwanie, z którego postanowiłam się ostatecznie wywiązać.
Dziewczyna poznaje faceta, idola swojej przyjaciółki. Akcja rozgrywa się błyskawicznie, dla mnie zdecydowanie za szybko. Anna dostaje liścik z zaproszeniem do hotelu i... idzie na spotkanie. Że co?! Tak szybko? Ok, czytam dalej. Na trzecim spotkaniu chłopak wyjawia jej swoją tajemnicę. Robię oczy jak pięciozłotówki, no bo jak to tak już na początku opowieści. Gość jest tzw. Wędrowcem. Odradza się przeżywając kolejne wcielenia. Jest w zasadzie nieśmiertelny. W tym momencie w głowie roją mi się kolejne pytania oraz wątpliwości: "W co ja się wpakowałam? To nie dla mnie!". Fakty są jednak takie, że nawet nie wiem jak i kiedy przeczytałam ponad 100 stron. Moja "magiczna" granica, przy której albo czytam dalej albo skreślam książkę została przekroczona. To, że w takim tempie ubyło mi 120 stron, to był jednoznaczny ZNAK!
No dobra. Trzy strony prologu przeczytałam na wakacjach po czym... odłożyłam książkę. Podjęłam jednak wyzwanie, z którego postanowiłam się ostatecznie wywiązać.
Mimo, że historię uczucia i związku dwojga bohaterów zaliczyć można do literatury młodzieżowej nie odłożyłam książki na półkę. Opowieść wciągnęła mnie mimo, iż czułam, że jestem na nią po prostu za stara i pewne rzeczy wręcz mnie drażniły. "Eperu" to autorski debiut pani Augusty. Powoduje to, że z tym większą ciekawością sięga się po tytuł. Czytając powieść debiutującego pisarza nie wiemy czego się możemy spodziewać. Mnie osobiście autorka zaskoczyła pozytywnie. Mimo zbyt częstych powtórzeń wyrażenia "mój chłopak", "moja dziewczyna" (wiemy przecież kim są dla siebie Anna i Leo), styl pisarki bardzo mi odpowiada. Fakt, że historia opowiedziana jest z perspektywy dwojga bohaterów powoduje, że łatwiej nam wczuć się w ich emocje. Z jednej strony czytanie e-maili pisanych do siebie przez dwójkę zakochanych ludzi trochę mnie męczyło, ale z drugiej pozwoliło dokładniej zagłębić się w to co odczuwają.
Autorka wspaniale opisała przemianę Anny - z zakochanej nastolatki w dojrzałą kobietą. Pewną siebie i dążącą do spełnienia swoich marzeń. Pokazała jak można obrócić krzywdę wyrządzoną przez ukochaną osobę w coś bardzo pozytywnego i konstruktywnego.
Autorka wspaniale opisała przemianę Anny - z zakochanej nastolatki w dojrzałą kobietą. Pewną siebie i dążącą do spełnienia swoich marzeń. Pokazała jak można obrócić krzywdę wyrządzoną przez ukochaną osobę w coś bardzo pozytywnego i konstruktywnego.
Po opisach młodzieńczego romansu przychodzi czas na odkrywanie tajemnic przeszłości. Poznajemy historię Leo Blacka i jego poprzednich wcieleń. Zostają również odkryte karty przeszłości młodziutkiej Anny Wilk. W książce jest mnóstwo chwil wypełnionych po brzegi emocjami. Jest również miejsce na piękną przyjaźń, ale przede wszystkim na całą górę tajemnic, które czekają na to, by ujrzeć światło dzienne. Młoda dziewczyna dzięki uczuciu do popularnego aktora poznaje samą siebie i dostrzega w sobie cechy o istnieniu których nie miała dotąd pojęcia.
Czego nauczy każdego z bohaterów ich niezwykły związek? Czy ma on przyszłość i kim okaże się powierniczka Anny - Dorothy?
Nie będę zdradzać szczegółów. Przyznam szczerze, że książka tak bardzo mnie zaskoczyła, że zdecydowanie sięgnę po jej kontynuację, czyli "Habbatum". Natomiast jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o samej autorce zapraszam na jej bloga KLIK.
Powieść wypełniona po brzegi emocjami - od młodzieńczej miłości, poprzez głębokie uczucie i przyjaźń. Ponadto trochę magii, tajemnic i akcji rodem z powieści sensacyjnej. To wszystko powoduje, że książkę czyta się jednym tchem i chce się więcej. W dodatku z powodzeniem może ją przeczytać kobieta, która młodzieńczą miłość ma już dawno za sobą :)