Mamy ze
Zwykłą Matką pewną słabość: uwielbiamy francuskie komedie. Niby nic w tym
nadzwyczajnego. Nas jednak interesuje to specyficzne poczucie humoru, które
jakimś nieznanym nikomu cudem trafia idealnie w nasze gusta. Sam język,
powszechnie uważany za niezwykle namiętny i dźwięczny, nie wzbudza już takiego
zachwytu. Najlepiej zatem, gdy mamy możliwość obejrzenia filmu w wersji z
lektorem. Tak, wiem - profanacja! Nie zrażając się opiniami innych, spędzamy
więc wieczory przy kolejnych ekranowych wcieleniach Dany Boona, czy innego
Luisa de Funesa. Z córką jest za to nieco inaczej...
Pralinka nie daje za wygraną |
Zapewne
wielu zna perypetie kultowego Mikołajka. Nic w tym dziwnego, bo to naprawdę
świetna i zabawna lektura. Podobny sukces na rynku wydawniczym święcą Jaśki, a
także wyłamujący się nieco z ów francuskiego kanonu – amerykański Koszmarny
Karolek. Co mają wspólnego te tytuły? Wszędzie tam bohaterami są chłopcy. W
końcu to oni w głównej mierze zapracowali na takie określenia jak: urwis,
nicpoń, rozrabiaka. No ale co z dziewczynkami? Czy wśród nich nie ma „okazów”
mogących skutecznie konkurować z podwórkową ferajną? Od niedawna znamy z córką
jedną taką niewiastę. Nazywa się Alinka Mętlik i strasznie nie lubi, gdy woła się
na nią Pralinka-dziecinka...
Jakiś
czas temu wydawnictwo ZNAK uraczyło nas pierwszym tomem przygód 8-letniej
dziewczynki. „Pralinka”, autorstwa Fanny Joly, stanowi zbiór niewiarygodnych
niekiedy historii opowiedzianych z perspektywy Prali... oj, przepraszam –
Alinki. Mieszkająca w Wesołkowie na ulicy Pingwinów 27, mała bohaterka co dzień
musi stawiać czoła nowym wyzwaniom oraz swoim nemezis – starszym braciom
Wiktorowi i Janowi-Maksencjuszowi (zwanemu też Mad Maxem). Uzbrojona w turbobek
(płacze na zawołanie), miłośniczka koloru różowego, karaoke oraz smaku
cytrynowego, dziewczynka często zdana jest na własny spryt, przebiegłość i
pomysłowość. Ostatecznie zawsze może też naskarżyć na braci rodzicom, z której
to metody również nierzadko korzysta.
W
pierwszym tomie poznajemy pozornie zwykłą rodzinę Mętlików, a także szereg
innych postaci na czele z najlepszą przyjaciółką – Celinką Serdeczną oraz Alinkową
miłością życia, chodzącym ideałem Krzysiem Truflą. W tak barwnym oraz
oryginalnym (pod względem nazw i nazwisk) towarzystwie nie sposób się nudzić. Życzenie
pomyślane przy konsumpcji pierwszych w sezonie truskawek kończy się kolejną
awanturą z braćmi i koniecznością dania im nauczki. Tajemnicze zniknięcie
ciasta marmurkowego wywołuje z kolei falę oskarżeń w domu Mętlików. Tylko
Alinka może rozwikłać tą skomplikowaną łamigłówkę. Zwłaszcza, że rodzeństwo znów
podejrzanie się zachowuje... Gra piłką w domu okazuje się zaś (ku zaskoczeniu
dzieci) nietrafionym pomysłem. Jak zwykle winni całej sytuacji są Wiktor, Mad
Max oraz... kruki!? O tych, a także o wielu innych szalonych historiach
przeczytacie w „Pralince”.
Niewątpliwy
sukces wydawniczy pierwszej części cyklu sprawił, że kontynuacja przygód Alinki
Mętlik była tylko przysłowiową kwestią czasu. W końcu doczekaliśmy się ów dnia.
„Pralinka nie daje za wygraną”, to nic innego jak ciąg dalszy przygód
niesfornej 8-latki, której los nie oszczędził kłopotów w postaci dwóch
dokuczających jej na każdym kroku braci. Od razu trzeba nadmienić, że niekoniecznie
trzeba znać poprzednią publikację żeby komfortowo zasiąść z najnowszą lekturą
od wydawnictwa ZNAK. Narrator w osobie Alinki niemal każdą historię (a jest ich
tutaj 12) rozpoczyna od objaśnienia sytuacji. Powtarza się momentami wręcz
niemiłosiernie, ale i tak jej wybaczamy jako, że przypomnę, nasz opowiadacz ma
dopiero 8 lat. Zapomnijcie też o chronologii wydarzeń między poszczególnymi
przygodami, którą Pralinka celowo zaburza... bo może. Zresztą to i tak mało
istotne w kontekście zwariowanych opowieści, których będziemy świadkiem.
Tym razem panna Mętlik zostanie m.in. detektywem, by rozwikłać tajemnicę
profanacji pomnika patrona szkoły – Szymona Szynki, prawie uda jej się dołączyć
do cyrkowej trupy, która właśnie zawitała do Wesołkowa, a także obudzą się w
niej pierwsze instynkty opiekuńcze (nie pytajcie o szczegóły, bo i tak Wam nie
powiem). Wyjazd na kemping Langustynki zaowocuje z kolei nową przyjaźnią oraz
jak zwykle starymi jak świat kłopotami w postaci nieznośnego rodzeństwa.
Podczas przygotowań do Halloween odwiedzimy również ponury dom na ulicy
Wiszącego Prosiaka, a w wolnej chwili pomożemy naszej „cytrynowej Pralince”
zbierać nakrętki po napojach. Czujecie się wystarczająco zachęceni?
„Pralinka nie daje za wygraną”, podobnie jak jej
poprzedniczka, to książka tryskająca wspaniałą energią i humorem. Świat
widziany oczami 8-latki jest niezwykle prosty, a zarazem pełen niespodzianek. Fanny
Joly udało się stworzyć postać, którą nie sposób nie polubić. Zadziorna Alinka,
która musi dzielić życie z dwójką braci-urwisów, kocha się na zabój w Krzysiu
Trufli (m.in. co środę popołudniu wychodząc przed dom, bo wtedy właśnie obiekt
jej westchnień idzie do ciotki na naukę gry na skrzypcach), ma problemy z
mnożeniem i gramatyką (choć są opinie, że panna Ołówek się po prostu zbytnio jej
czepia), stanowi doskonałą odpowiedź na książkowych chłopięcych idoli.
Wymyślony
przez autorkę świat jest niezwykle wciągający, zabawny i pouczający zarazem.
Brak nachalnego, czy wręcz ordynarnego humoru (jak to ma niestety coraz częściej
miejsce) upatruję za kolejny duży plus. Wspaniałe ilustracje Ronana Badela
nieraz wywołają dodatkowy uśmiech na Waszych i tak już roześmianych twarzach.
Od strony technicznej nie mam wcale zastrzeżeń: twarda okładka, dobrej jakości
papier. A przede wszystkim aż 334 strony niezapomnianej przygody i śmiechu. Bo
śmiać się będziecie na pewno. Gwarantuję! To napisałem
ja: Zwykły Tata, lat 37.