Kiedyś zdecydowałam podzielić się z Wami naszymi problemami z niepłodnością (KLIK, KLIK i KLIK). Wiecie zatem, że mamy jedną córkę i raczej nie widać szans na kolejne dziecko. Częściowo się z tym pogodziłam, choć nie da się całkiem o tym nie myśleć. Jeszcze zanim urodziła się nasza upragniona królewna były momenty, w których myśleliśmy o adopcji. Matka natura postanowiła jednak w końcu się zlitować i obdarzyła nas wymarzonym dzieciątkiem. Jednak wiele par nadal bezskutecznie boryka się ze swoimi problemami. Niektóre decydują się przygarnąć dzieciątko z domu dziecka, inne nie mają na to odwagi - co też rozumiem. A jak ogromną odwagą jest adopcja chorego dziecka? Ile par podjęło by takie wyzwanie?
Autorka bardzo mnie zaskoczyła obsadzając w głównych rolach małżeństwo, o którym nie było praktycznie ani słowa w poprzednich tomach. Tylko raz pojawiła się wzmianka na temat adopcji synka przyjaciółki głównej bohaterki, Hani. Dowiedziała się ona bowiem, że dziecko w końcu trafiło do adopcji i ma szanse na normalne życie. Dziewczyna nie wiedziała jednak kto chłopca przygarnął...
Ewelina jest rozwódką. Młoda kobieta, która została porzucona przez męża, gdy tylko okazało się, że ta nie może mieć dzieci. Próbowali leczenia, zabiegów in vitro, ale kolejne próby kończyły się niepowodzeniem. Zaś jedyna ciąża, do której doszło, skończyła się poronieniem. Mąż głównej bohaterki chciał mieć dużą rodzinę i odszedł od swojej "wybrakowanej" żony. Ewelina była zatem zrozpaczona podwójnie. No bo jak może się czuć kobieta, która nie dość że może mieć dziecka, to jeszcze zostaje porzucona przez ukochanego, jak sądziła, mężczyznę? Ja sobie takiej sytuacji nie wyobrażam. Może dlatego, iż przez cały czas naszego (mojego) leczenia Zwykły Tata wspierał mnie jak tylko potrafił!
Wszystkie pory uczuć. Wiosna |
Zrozpaczona bohaterka powieści nie potrafi zaufać. Pogrążona w rozpaczy znajduje ukojenie w pracy i spacerach ze swoim psem. Podczas jednego z takich wyjść do parku poznaje Adriana. Ciężko zaufać komuś jeśli zostało się tak okrutnie zranionym. Jednak mężczyzna trafia do serca Eweliny. Mimo informacji o niemożności posiadania biologicznego dziecka, zostaje z nią na dobre i na złe. Decydują się na adopcję.
Kiedy okazuje się, że pojawił się chłopiec, którego para mogłaby przysposobić choć ten cierpi na alkoholowy zespół płodowy, nie wahają się ani chwili.
Kiedy okazuje się, że pojawił się chłopiec, którego para mogłaby przysposobić choć ten cierpi na alkoholowy zespół płodowy, nie wahają się ani chwili.
Autorka bardzo dokładnie opisuje cały proces jaki zachodzi od momentu podjęcia przez parę decyzji.
Wiem, że rodzice adopcyjni nie uważają się za bohaterów. Oni tylko pragną stać się pełnowartościową rodziną i dać miłość dziecku, które jej potrzebuje. Jednak ja zawsze podziwiałam i podziwiać będę ludzi, którzy podejmują wyzwanie jakim jest adopcja. Zwłaszcza adopcja chorego dziecka. Choroba, jakakolwiek by ona nie była, to przecież dodatkowe wyzwanie dla świeżo upieczonych rodziców. W tym przypadku chłopiec ma już 9 lat, co jest dodatkowym "utrudnieniem" dla Eweliny i Adriana. To nie jest śliczny, różowy bobas, ale duży chłopak ze zranioną duszą oraz już dużym bagażem emocjonalnym. Piotruś wymaga kolosalnej opieki zarówno medycznej jak i psychologicznej. Para jednak się nie poddaje. Walczy o miłość dziecka, a także o to, by jego życie stało się łatwiejsze.
Magdalena Majcher wspaniale opisuje relacje pomiędzy małżonkami. Pokazuje też jaki wpływ na pozostałych członków rodziny ma decyzja o adopcji dziecka z wszelkimi trudnościami i "ubytkami". Muszę przyznać, że autorka poważnie podeszła do tematu choroby jaką jest FAS, czyli alkoholowy zespół płodowy. Zrobiła bardzo dokładne rozeznanie w temacie. Mimo, iż tematyka książki wydawałaby się trudna (czytało się ją z dużą dawką emocji), warto po nią sięgnąć. Wspaniale wprowadza czytelnika w życie Eweliny i Adriana, a potem ich synka. Jedyne moje zastrzeżenie, coś co odrobinę przeszkadzało mi w odbiorze książki, to przeskakiwanie w czasie. Rozumiem, że pisarka chciała nam opowiedzieć całą historię, ale te przeskoki w pewnym momencie stały się nieco męczące. Ale to tylko moje subiektywne odczucie :)
Tak czy inaczej, polecam Wam najnowszą część "Wszystkie pory uczuć. Wiosna". Może tak jak w życiu głównych bohaterów, również i u Was wydarzy się coś dobrego właśnie na wiosnę?