No i
poszła! Zabrała ze sobą długie wieczory, odmrożone kończyny oraz smog. Są tacy,
którzy będą za nią tęsknić, ale ja do nich zdecydowanie nie należę. Zima
kojarzy mi się z marazmem, sennością, wszechobecną szarością (gdybym mieszkał
na południu Polski, pewnie bym napisał też coś o oślepiającej bieli). Dlatego
mimo, iż poranki nadal potrafią zaskoczyć zamarzniętą szybą w aucie, czuję już
w kościach nadciągającą wiosenną aurę i wiosenny zawrót głowy z Egmontem...
Wiosenny zawrót głowy z Egmontem |
„Marvel.
Superbohaterki” (tekst: Lorraine Cink, ilustracje: Alice X. Zhang)
Współczesną popkulturę opanowali bezsprzecznie superbohaterowie. Uniwersum Marvela, czy DC comics zbiera swoje żniwo (i grube pliki dolarów) na każdym możliwym polu. Doszło już nawet do tego, że jedząc ulubione płatki śniadaniowe, czy też korzystając z najwygodniejszego siedziska w domu (zwanego często „królewskim tronem”) obcujemy z Kapitanem Ameryką, czy innym Batmanem ukrytym na opakowaniu, bądź zawiniętym w rolkę... A co z superbohaterkami, których przecież nie brakuje na kartach komiksów będących źródłem jestestwa wszelkich objawów nadprzyrodzonego heroizmu? Owszem, mamy już filmy z Wonder Woman i Kapitan Marvel w rolach głównych, ale to zaledwie czubek góry lodowej! Na szczęście powstała taka książka jak „Marvel. Superbohaterki”, w której zebrano blisko 70 bardziej lub mniej popularnych postaci, mających znaczny wpływ na ów przebogate uniwersum. Przybierając formę encyklopedii, wspomniana publikacja pozwoli Wam poznać historie jej bohaterek. Pokaże ich motywacje, mocne i słabe strony. Przypomni o ich głównych wrogach, przedstawi najbliższych przyjaciół. A wszystko to z dużą dawką humoru i w olśniewającej szacie graficznej, która z komiksowymi rysunkami ma niewiele wspólnego. Sami musicie ocenić ich estetykę, ale z pewnością należy docenić warsztat oraz wkład autorek w przybliżenie nam takich super-babek jak np: She-Hulk, Czarna Wdowa, Spider-Woman, czy Squirrel Girl. „Marvel. Superbohaterki” to pozycja obowiązkowa dla każdego fana marki Marvel. I nie ma znaczenia, czy masz 10, 20, czy 50 lat. Czy jesteś chłopakiem, czy też dziewczyną. Ta książka jest właśnie dla Ciebie!
Współczesną popkulturę opanowali bezsprzecznie superbohaterowie. Uniwersum Marvela, czy DC comics zbiera swoje żniwo (i grube pliki dolarów) na każdym możliwym polu. Doszło już nawet do tego, że jedząc ulubione płatki śniadaniowe, czy też korzystając z najwygodniejszego siedziska w domu (zwanego często „królewskim tronem”) obcujemy z Kapitanem Ameryką, czy innym Batmanem ukrytym na opakowaniu, bądź zawiniętym w rolkę... A co z superbohaterkami, których przecież nie brakuje na kartach komiksów będących źródłem jestestwa wszelkich objawów nadprzyrodzonego heroizmu? Owszem, mamy już filmy z Wonder Woman i Kapitan Marvel w rolach głównych, ale to zaledwie czubek góry lodowej! Na szczęście powstała taka książka jak „Marvel. Superbohaterki”, w której zebrano blisko 70 bardziej lub mniej popularnych postaci, mających znaczny wpływ na ów przebogate uniwersum. Przybierając formę encyklopedii, wspomniana publikacja pozwoli Wam poznać historie jej bohaterek. Pokaże ich motywacje, mocne i słabe strony. Przypomni o ich głównych wrogach, przedstawi najbliższych przyjaciół. A wszystko to z dużą dawką humoru i w olśniewającej szacie graficznej, która z komiksowymi rysunkami ma niewiele wspólnego. Sami musicie ocenić ich estetykę, ale z pewnością należy docenić warsztat oraz wkład autorek w przybliżenie nam takich super-babek jak np: She-Hulk, Czarna Wdowa, Spider-Woman, czy Squirrel Girl. „Marvel. Superbohaterki” to pozycja obowiązkowa dla każdego fana marki Marvel. I nie ma znaczenia, czy masz 10, 20, czy 50 lat. Czy jesteś chłopakiem, czy też dziewczyną. Ta książka jest właśnie dla Ciebie!
Wiosenny zawrót głowy z Egmontem |
„Ptyś i
Bill. Co z niego wyrośnie?” (rysunki: Laurent Verron wg pomysłu Jeana Roby)
Co może się wydarzyć jeśli zestawimy niesfornego łobuziaka z jeszcze bardziej niesfornym psiakiem? Odpowiedź brzmi: dosłownie wszystko! A jeśli ów para stanie się bohaterem komiksu, to nic tylko czytać i płakać ze śmiechu. Ptyś oraz jego pies Bill, na wzór nieśmiertelnych Fistaszków, serwują nam niesamowite historie zaklęte w przepięknie narysowanych komiksowych obrazkach. Od strony wizualnej bije taka słodycz i urok, że słodzenie herbaty w ciągu dnia zdaje się całkowicie zbędne. Jednostronicowe krótkie opowieści sytuacyjne spowodują, że Wy i Wasze dzieci będziecie nieraz parskać ze śmiechu. A okazji ku temu nie zabraknie, bo to dzieło jak na komiks bardzo obszerne (ponad 140 stron!!). Doskonałe wydanie sprawia, że trzymanie w rękach ów tytułu stanowi nieodzowną przyjemność czytelniczą. „Ptyś i Bill. Co z niego wyrośnie?” to już trzeci tom przygód małych bohaterów. Ja i Zwykła Córka zakochaliśmy się w tym komiksie od pierwszego wejrzenia... i śmiechu. Spróbujcie, a nie pożałujecie!
Co może się wydarzyć jeśli zestawimy niesfornego łobuziaka z jeszcze bardziej niesfornym psiakiem? Odpowiedź brzmi: dosłownie wszystko! A jeśli ów para stanie się bohaterem komiksu, to nic tylko czytać i płakać ze śmiechu. Ptyś oraz jego pies Bill, na wzór nieśmiertelnych Fistaszków, serwują nam niesamowite historie zaklęte w przepięknie narysowanych komiksowych obrazkach. Od strony wizualnej bije taka słodycz i urok, że słodzenie herbaty w ciągu dnia zdaje się całkowicie zbędne. Jednostronicowe krótkie opowieści sytuacyjne spowodują, że Wy i Wasze dzieci będziecie nieraz parskać ze śmiechu. A okazji ku temu nie zabraknie, bo to dzieło jak na komiks bardzo obszerne (ponad 140 stron!!). Doskonałe wydanie sprawia, że trzymanie w rękach ów tytułu stanowi nieodzowną przyjemność czytelniczą. „Ptyś i Bill. Co z niego wyrośnie?” to już trzeci tom przygód małych bohaterów. Ja i Zwykła Córka zakochaliśmy się w tym komiksie od pierwszego wejrzenia... i śmiechu. Spróbujcie, a nie pożałujecie!
Wiosenny zawrót głowy z Egmontem |
„Sisters.
Tom 12: Nadciąga tornado” (twórcy: Christophe Cazenove, William Maury)
Kto śledzi naszego bloga, ten z pewnością natrafił już na recenzję jednych z wcześniejszych części perypetii Wendy i Marine (na przykład TUTAJ), dwóch sióstr, które żyć bez siebie nie mogą, jednocześnie uprzykrzając sobie ów życie do granic możliwości. Dla Zwykłej Rodzinki premiera każdego kolejnego tomu „Sisters” to prawdziwe wydarzenie. Serio! Czytam ja, czyta córka, czytamy razem z podziałem na postacie, potem znów czyta córka, potem znów i znów, i znów... Relacja między siostrami generuje tyle niesamowitych możliwości oraz okazji do śmiechu, że aż dziw bierze, iż jeszcze nie dorobiłem się słynnego uśmiechu Jokera. Tym razem powspominamy z dziewczynami ich wyprawę do USA, dowiemy się co nieco o halloweenowych tradycjach oraz poznamy różne spojrzenia na sprawy uczuciowe. Będzie zabawnie, intensywnie, kolorowo i... przerażająco. Jednym słowem: dzień jak codzień w życiu Sisters.
Kto śledzi naszego bloga, ten z pewnością natrafił już na recenzję jednych z wcześniejszych części perypetii Wendy i Marine (na przykład TUTAJ), dwóch sióstr, które żyć bez siebie nie mogą, jednocześnie uprzykrzając sobie ów życie do granic możliwości. Dla Zwykłej Rodzinki premiera każdego kolejnego tomu „Sisters” to prawdziwe wydarzenie. Serio! Czytam ja, czyta córka, czytamy razem z podziałem na postacie, potem znów czyta córka, potem znów i znów, i znów... Relacja między siostrami generuje tyle niesamowitych możliwości oraz okazji do śmiechu, że aż dziw bierze, iż jeszcze nie dorobiłem się słynnego uśmiechu Jokera. Tym razem powspominamy z dziewczynami ich wyprawę do USA, dowiemy się co nieco o halloweenowych tradycjach oraz poznamy różne spojrzenia na sprawy uczuciowe. Będzie zabawnie, intensywnie, kolorowo i... przerażająco. Jednym słowem: dzień jak codzień w życiu Sisters.
Wiosenny zawrót głowy z Egmontem |
Wydawnictwo
Egmont słynie z dużej staranności, z jaką podchodzi do swoich publikacji. Nie
inaczej jest w przypadku powyższych propozycji. To klasa światowa w kategorii
jakości. A jeśli do tego dołożymy wciągającą treść, to nie pozostaje mi nic
innego jak tylko wykrzyknąć: WITAJ WIOSNO!!!