Przemoc fizyczna oraz psychiczna, choroby w rodzinie, strata dziecka, nieszczęśliwa miłość, rodzinne tajemnice. Ile może znieść kobieta? Jak długo może sobie radzić ze złem tego świata jedna istota? Czy pech i nieszczęście może być dziedziczne? Nad wieloma rzeczami można się długo zastanawiać. Czy rzeczywiście ciężkie życie jest przekazywane z pokolenia na pokolenie? Takie właśnie miała wrażenie i odczucia bohaterka ostatniego tomu Sagi Nadmorskiej, "Znany szum morza", której autorką jest Magdalena Majcher.
Wszystkie te uczucia dotyczą bohaterki trzeciej części. I tak w istocie jest. O pierwszej i drugiej odsłonie pisałam TU i TU przez co zdecydowanie polecam najpierw do tamtych wpisów się oddelegować!
Jeśli tu wróciłyście to oznacza tylko jedno: zakochałyście się w tej trylogii tak bardzo jak ja! Mieszanka uczuć jaka mną targała podczas lektury Sagi Nadmorskiej znalazła swoją kulminację podczas czytania ostatniego tomu. Szczerze mówiąc miałam cichutką nadzieję, że Magdalena Majcher w końcu odpuści swoim bohaterkom. Pozwoli im ostatecznie na odrobinę szczęścia, o które tak długo walczyły. Nie martwcie się jednak. Książka może i nie opływa lukrem, jak w przypadku każdej publikacji Magdy.. Niemniej jednak nie jest po brzegi wypełniona wyłącznie tragediami!
Cała saga zaczyna swoją historię na wschodzie. Tam poznajemy młodą Marcjannę. Druga część to historia jej córki, Gabrieli, która oddaliła się od swojej matki, po tym jak odkryła, że przez całe życie była okłamywana przez swoich najbliższych, a mąż okazał się jej psychicznym katem. "Znany szum morza" to opowieść głównie o wnuczce Marianny - Jagodzie. Jak już się domyślacie zła passa kobiet w tej rodzinie nie minęła ot tak po prostu. Nawet na sam koniec historii pań z rodziny Zielczyńskich, każda z nich walczy o szczęście, toczy bój ze swymi demonami. Babcia zmaga się z chorobą, matka próbuje nauczyć się żyć w pojedynkę, a córka Jagoda... przekonała się na własnej skórze, że "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki". Jednak gdyby tego nie zrobiła, nie miałaby synka, którego kochała całą sobą. Czy trzy kobiety osiągną w końcu spokój? Czy będą wreszcie szczęśliwe po tylu latach cierpień? Ile może znieść kobieta? Czy udźwignie każdy ciężar jaki zrzuci na nią los?
"Znany szum morza" to eksplozja emocji. Gdy już znalazłam czas, by sięgnąć po książkę przeczytałam ją tak szybko, że aż poczułam smutek. Magdalena Majcher pisząc o trudnych przeżyciach swoich bohaterek potrafi zaintrygować, trzyma w napięciu, uczepia się duszy. Czytając tekst o Marcjannie serce mi pękało, gdyż myślałam o swojej babci. Czytając natomiast historię jej wnuczki Jagody, myślę, że wiele kobiet żyjących współcześnie może się z nią utożsamiać. Bardzo żałuję, że to koniec. Wiem natomiast, iż to jedna z tych powieści, do których kiedyś bardzo chętnie wrócę. Nawet mąż widząc jak mi szybko idzie czytanie był zaskoczony. Magdalena Majcher potrafi wciągnąć czytelnika w świat swoich bohaterek, mimo, że nie jest on różowy. BRAWO!