Święta, święta i po świętach! Co roku ta sama historia. Wcześniej za to narzekamy, że trudno ze wszystkim zdążyć przed świętami. Chciałam napisać post przed południem, ale blogger uznał chyba, że pomysł na temat mam nieodpowiedni, bo przy każdej próbie wgrania zdjęcia zawieszał się i kasował mój tekst. Po dwóch nieudanych próbach poddałam się.
Strona lubimyczytac.pl też odmówiła posłuszeństwa tłumacząc się przerwą techniczną, a z salonu na parterze właśnie dotarły do mnie dźwięki oznaczające, że moja pięcioletnia radość imieniem Iza najwyraźniej jest zmęczona. Nic dziwnego skoro się jest na nogach od szóstej rano, prawda? Gdzie tu czas na odsypianie świątecznych wrażeń? Tak więc "przygarnęłam (zmęczonego) kropka". Zaczęłam jej czytać jedną z książek przyniesionych z biblioteki "Białek - kucyk z Gotlandii". Seria zapowiada się ciekawie, więc zachęcam do sięgnięcia po tą pozycję :) Izka po przeczytanych kilkunastu stronach poddała się i zasnęła. Tak więc córka w trakcie drzemki, mąż oglądał kolejny mecz koszykówki, a ja postanowiłam spalić trochę kalorii pochodzących z kilku (no dobra - więcej niż kilku!) kawałków makowca i serniczka własnej roboty!
Wiedząc, iż po dniach przygotowań, a potem siedzenia w rodzinnym gronie przy świątecznym stole biegać nie dam rady, zabrałam kijki! Kijki to jest to! Słońce świeciło cudnie, mróz szczypał w policzki, ale co tam. Mieszkam w Wielkopolsce, gdzie śniegu nadal brak! Szło się genialnie w rytm (może tandetnych) popowych kawałków rozbrzmiewających w moich słuchawkach. Jak się okazało mnóstwo ludzi postanowiło, podobnie jak ja, spalić trochę świątecznych kalorii :) Jedni chodzili z psami, inni biegali, a jeszcze inni spacerowali z dziećmi śpiącymi beztrosko w swoich wózkach! Za jednym zamachem przewietrzyłam umysł, spaliłam makowca i odreagowałam kilka złych emocji powstałych w wyniku zbyt długiego przebywania w domu wszystkich członków rodziny ;) Nie ma to jak dobry trening! POLECAM KAŻDEMU! Mamuśki odpalamy endomondo, odpowiednio do temperatury za oknem ubieramy się, zostawiamy pociechy pod dobrą opieką tatusiów i ruszamy! Przygotowałyśmy święta to teraz należy się czas dla naszego ciała i zdrowia (fizycznego i psychicznego!) ;)
A jak wygląda dziś Wasze poświąteczne popołudnie? Postanowiliście przedłużyć świąteczne lenistwo? A może spędziliście czas aktywnie - na sportowo? Skusiły Was poświąteczne wyprzedaże i szalejecie w sklepach? Czy może zwyczajnie musieliście wrócić do pracy... :(