Pisałam niedawno, że postanowień noworocznych nie robię... i zdania nie zmieniłam. Jedna z mam blogerek natchnęła mnie jednak do wspomnień. Wyruszyłam więc pamięcią kilka Sylwestrów wstecz........
- Sylwester 2008 - ostatni Sylwester we dwoje: spędzony z siostrą i szwagrem, którzy też byli jeszcze wtedy bezdzietni. Tego Sylwestra, a właściwie Nowy Rok, wspominam z wyjątkową czułością! Noc upłynęła nam na wspólnej grze w Monopol i moim złym samopoczuciu (bynajmniej nie z powodu szampana). Dokładnie w Nowy Rok miałam bowiem robiony pewien zabieg i w tym właśnie dniu poczęliśmy nasz Skarb :) Dzień przepełniony szczęściem! Długo staraliśmy się
o dziecko i tego właśnie dnia w końcu udało się spełnić marzenie ;)
- Sylwester 2009 - moja córka miała wtedy nieco ponad 3 m-ce, zostaliśmy więc w domu i przyznam szczerze, że zasnęłam kilka minut przed północą, a mąż nie miał sumienia mnie budzić tylko po to, by wypić symboliczną lampkę Piccolo ;)
- Sylwester 2010 - patrz sylwester 2009 ;)
- Sylwester 2011 - wieczór spędzony podobnie jak powyżej z tą małą różnicą, że w domu zatrzymała nas choroba Izki i czas spędziliśmy organizując "Bal dla pluszaków" :) Były trąbki, czapeczki oraz przekąski. A wszystko to przy akompaniamencie jednego z sylwestrowych koncertów w tv
- Sylwester 2012 - pierwszy spędzony poza domem we trójkę z córką. Bawiliśmy się wspólnie z sąsiadami i ich dziećmi. Było przesympatycznie i wróciliśmy do domu około 2 nad ranem, bo Iza nie chciała spać poza domem i poddała się dopiero we własnym łóżku ;)
- Sylwester 2013 - kolejny spędzony we troje i poza domem, tym razem u siostry, szwagra i dwójki ich synków. Dzieciaki miały ubaw do około 20:00, a potem bez gadania poddały się i zasnęły. Nie buntowali się, gdyż mieli frajdę głównie z faktu, iż będą spać wszyscy razem w jednym pokoju ;) Nie obudzili się nawet na fajerwerki! Rodzice natomiast mogli bawić się przy rozgrywkach w Tabu i sylwestrowym koncercie w tv (to już chyba taka nasza tradycja, że cokolwiek robimy to koncert musi być gdzieś w tle :))
- Sylwester 2014 - znów udało się spędzić ten wieczór poza domem i to tradycyjnie we troje. Bałam się trochę o nasze plany zarówno świąteczne jak i sylwestrowe, bo jak wiecie tydzień przed Wigilią córcia złapała anginę. Jednak wszystko odbyło się zgodnie z planem i wieczór spędziliśmy u dobrych znajomych! Izka bawiła się wyśmienicie z koleżanką i dzielnie doczekały fajerwerków, a i my - rodzice spędziliśmy urocze chwile ;) Przyznam, że wyjść z dzieckiem i nie odczuć (w sposób negatywny) tego faktu to naprawdę prawdziwy luksus! Dziewczynki tak dobrze bawiły się ze sobą, że nie byliśmy im absolutnie potrzebni, a słychać je było tylko wtedy, gdy "odpaliły" karaoke ;)