Temat zainspirowany został naszą dzisiejszą wizytą u lekarza laryngologa. W czym rzecz? Po pierwsze: na termin wizyty nie czekałam dłużej niż dwa tygodnie. Po drugie: przełożenie terminu z powodu choroby córki też nie stanowiło absolutnie żadnego problemu. To wszystko może zabrzmi dla kogoś nierealnie, zważywszy, że chodzi tu o państwową placówkę. Nasza konsultacja odbywała się w ramach NFZ. Sama byłam zaskoczona, gdy telefonicznie umawiałam termin. Pani recepcjonistka sugerowała początkowo termin "już za tydzień". O mało jej nie zapytałam czy aby na pewno rozmawiamy o tym samym miesiącu! Z doświadczenia raczej wiem , że na konsultacje u wszelkich specjalistów czeka się nie raz co najmniej kilka tygodni albo (co nierzadkie niestety) kilka miesięcy! Przychodnię, w której byliśmy z córką poleciła mi znajoma i ja również śmiało mogę ją polecić : to ALTERIDA. Dla kogoś kto mieszka w okolicach Poznania oczywiście :) Terminy przyzwoite, panie recepcjonistki uprzejme i bezproblemowe w kontakcie z pacjentem, a lekarz ( w naszej sytuacji Pan laryngolog) bardzo młody, ale przyjazny i rzeczowy :) Dostaliśmy skierowanie na badanie słuchu .....nastawiłam się na długi czas oczekiwania, idę do rejestracji, a tu kolejna niespodzianka! Pani proponuje termin za dwa dni! W dodatku badanie bezpłatne. Czyli można? Oczywiście, że tak. Osobiście spotkałam się pierwszy raz z tak krótkim oczekiwaniem na wizytę, a odwiedziliśmy już kilku specjalistów! Jak to bywa u Was? Macie podobne wrażenia, czy wręcz odwrotnie?