Dzisiejszy temat nie jest po to, by chwalić się faktem, że moja pięcioletnia córka nieźle sobie radzi z czytaniem, ale dlatego aby mamy, rodzice, dziadkowie zrozumieli, że każde dziecko rozwija się swoim indywidualnym tempem!!! Jak maluchy mają około roku to jeden szybciej nauczy się chodzić , a inny zacznie w tym czasie mówić! A co może być lepsze niż nauka przez zabawę?
Przyznam szczerze, że córka jeszcze kilka miesięcy temu absolutnie nie była zainteresowana poznawaniem literek! Zdecydowanie wolała cyfry :) Na każdym niemal spacerze próbowała rozszyfrowywać numery na fasadach domów. Interesowały ją liczby na znakach drogowych i wszelakich bilboardach reklamowych. Liczenie do 20-stu opanowała dość szybko - dzisiejsze bajki są mocno jej w tym pomogły (Dora, Umizoomi, Klub przyjaciół Myszki Miki, itp itd)! Wiadomo nie od dziś , że dziecko szybciej nauczy się czegoś razem z ulubionymi bohaterami z bajek niż kiedy ma to uczynić z nami - rodzicami.
Nie przejmowałam się kiedy mój siostrzeniec (równy wiekiem mojej córce) znał wcześniej od niej połowę alfabetu. Cieszyłam się i wręcz go dopingowałam. Nie jestem matką, która goni inne matki. Moja królewna w tym czasie potrafiła bowiem rzeczy, których inne dzieci nie potrafiły.
Nie będę Wam pisać o tym, o czym możecie wyczytać na wszelkich "poradnikowych" stronach internetowych. Te wszystkie rady, wskazówki, które tam znajdziecie - nie są dla mnie, nie dla mojej córki.
Napiszę Wam za to jak sytuacja nauki czytania wyglądała (i nadal wygląda :) ) u nas, bo to, że zna literki nie musi oznaczać, że czyta płynnie i bez jakichkolwiek trudności.
Tak jak pisałam powyżej : córka przejawiała w pierwszej kolejności talent do nauki cyferek. Liczenie wychodzi jej naprawdę dobrze. Przed pójściem do przedszkola, w którym przerabia program "zerówkowy" starałam się jak mogłam (jednak nic na siłę!), by ćwiczyła też pisanie znanych już jej cyferek. W tym celu kupiłam jej zeszyt w linie i różne książeczki edukacyjne, w których można rysować szlaczki i "po śladach" pisać liczby. Tego typu "zeszyty ćwiczeń" jak na poniższym zdjęciu zna pewnie wiele mam :)
Siadając przy stoliku z ołówkiem w ręku miała z tego mnóstwo radości, bo to był zawsze JEJ pomysł. Nigdy nie było tak, że to ja kazałam jej przynieść zeszyt, by poćwiczyć pisanie. Robiła to, bo chciała, bo to był jej pomysł.
Idąc jesienią do przedszkola znała dzięki temu większość literek. Sama już dokładnie nie pamiętam kiedy to się stało.
Teraz zna je wszystkie, choć z typowo polskimi znakami ma trudności co ją lekko irytuje, ale to wcale nie jest proste, prawda? W przedszkolu nauczyła się sylabizować i głoskować. Mają tam swoje metody, w które ja nie ingeruję. Muszę przyznać, że efekt jest powalający.
Te z Was, które czytają mojego bloga , wiedzą, że u nas w domu duuużo się czyta. Czytam ja, czyta mąż i Iza też uwielbia książki. Kiedy dawniej czytałam Izce nigdy ja nie interesowało jak wygląda dane słowo czy choćby pojedyncza literka. Przyszedł jednak moment, że sama stwierdziła,iż chce nauczyć się czytać i póki co idzie jej to naprawdę dobrze. Jak na swoje niecałe 5,5 roku! Uwielbia literować słowa. Zamęcza nas wręcz wymyślaniem słów, które mogłaby przeliterować i robi to przy niemal każdej okazji. Wszelkie billboardy reklamowe to zawsze dla niej dobry powód na rozpoznawanie literek! Są bowiem duże i czytelne, przykuwają wzrok dziecka jadącego samochodem czy autobusem. Bez dwóch zdań. To, jak wyglądają dane literki uczyłam Izkę w domu. Ćwiczyłyśmy albo w książeczkach ze szlaczkami o których pisałam wcześniej albo "kierowałam" jej rączką kiedy próbowała pisać na kartce.
W momencie kiedy zauważyliśmy z mężem , że córka tak lubi literować, a zbliżały się jej imieniny, "zamówiliśmy" u babci grę Trefl "Słówka".
Fantastyczna sprawa. Naprawdę polecam. Dziecko nie tylko uczy się przy niej literek, ale też rozpoznawania gatunków zwierząt i roślin. Ćwiczy cierpliwość , skupienie no i musi trochę pogłówkować gdzie poszczególne literki ułożyć. Ta gra to typowy przykład nauki przez zabawę.
Kiedyś, gdy czytaliśmy Izie książki, interesowało ją tylko to jaki obrazek jest na danej stronie. Teraz pyta : "mamo, a gdzie przeczytałaś "babcia"? Wtedy pokazuje jej owe słowo, a ona sama próbuje je przeliterować. Ostatnio zaczęła samodzielnie składać krótkie zdania. Tak więc wybierając dla niej książki kierujemy się wielkością czcionki i tym jak długie są zdania :) Pamiętajcie, że nauka przez zabawę najłatwiej wchodzi do głowy!
Uważam, że dziecko musi dojrzeć do tego, by samo mogło zdecydować czego chce. Jeśli będziemy je zmuszać - nic z tego nie wyjdzie. No bo czy my podejmiemy się np. treningów (by schudnąć) dlatego, że ktoś nam każe? NIE! Robimy to, bo same chcemy dobrze wyglądać :)
Iza przychodzi do nas i sama proponuje, by poćwiczyć pisanie literek albo kiedy jej czytam chce wiedzieć gdzie co jest napisane. To co musimy zrobić, to wspierać nasze pociechy - nie zmuszać. Pamiętajmy, że dziecko łatwo zniechęcić! Mąż mi ostatnio powtarza, że za często naciskam na Izę by jej czytać książki, że ona chce się bawić. Fakt, może trochę (ale tylko trochę!) przesadzam, ale kiedy widzę te ilości książek wybranych przez córkę i przywiezionych z biblioteki...Teraz kiedy już wiem jak podoba jej się rozpoznawanie literek i jak dumna z siebie jest, że potrafi sama przeczytać tytuł książeczki... Teraz wybierając książki nie patrzy tylko na ilustracje, czyta tytuł :)