Może kilkoro z Was to zdziwi, ale miniony weekend w całości spędziliśmy w domu. W zaciszu swojego ogródka (pomijając krótkie wypady rowerowe rzecz jasna!). Nie było tym razem żadnego wyjazdu, żadnej imprezy. Od dawna nie spędziliśmy soboty i niedzieli w domu (gości też brak!) i dobrze nam z tym było. Raz na jakiś czas tak po prostu chyba trzeba!
Jako, że jednak jesteśmy osobami aktywnymi, to domowe biesiadowanie nie polegało na leżeniu przed TV. O nie! Nasze dziewczę sześcioletnie nigdy by do tego nie dopuściło :) Zatem co robić przez dwa dni dość fajnej pogody? Zapraszam do lektury okraszonej sporą ilością fotek :)
Oto kilka naszych pomysłów na spędzenie czasu z żywiołowym kilkulatkiem :
- piłki - i to piłki wszelakiego rodzaju, które można wykorzystać na rozmaite sposoby :) W naszym wypadku była to gumowa piłka do skakania, piłka do kosza - córka uwielbia z tatą "trenować" ( jak sama to nazywa!) różne "triki" koszykarskie. Oczywiście piłka do "nogi" też jest u nas popularna :) Ponadto, jak widać na zdjęciach, w ten weekend "rządził" badminton! Młodej coraz lepiej wychodzi odbijanie lotki, więc tym chętniej chce grać, do czego na zmianę mobilizuje matkę i ojca :)
- kolorowanki, puzzle, książeczki z różnymi zadaniami - czasem na siłę muszę córkę zagonić do odpoczynku! Zwłaszcza jeśli temperatura na dworze jest wysoka. Wtedy najlepszym pomysłem dla nas (sprawdzającym się doskonale!), są kolorowanki i rozwiązywanie wszelkich łamigłówek. Izka uwielbia rebusy, krzyżówki dla dzieci, labirynty, itp., itd. Do kolorowania również angażuje matkę, ale ja to lubię :) Jeszcze zanim zaczęła swoją przygodę z przedszkolem potrafiła godzinami kolorować ulubione postacie z bajek, a ja całkiem często jej przy tym towarzyszyłam! Planszówki, oprócz wspomnianej powyżej makulatury również poszły w ruch - tym razem padło na grę "Słówka", o której już kiedyś pisałam KLIK
Tak, tak, dobrze widzicie! Córka układa puzzle siedząc w bagażniku naszego auta! Nie macie nawet pojęcia jaka to dla niej była frajda! Już drugi raz tak spędzała czas :) Za pierwszym razem tata był zajęty sprzątaniem samochodu, więc ona wpadła na pomysł, że posiedzi sobie w bagażniku. Auto typu kombi dość pojemne jest, więc....słuchając muzyki, wcinając owoce i kolorując spędziła tam ....chyba około półtorej godziny! Taki prosty sposób, a jaki skuteczny :)
- salon spa - jeżeli macie dziewczynkę to takie domowe spa jest świetnym sposobem na spędzenie czasu matki z córką! U nas wyglądało to tak, że po powrocie z ogrodu (wreszcie!) była najpierw kąpiel i mycie włosów - co przy takiej długości nie jest sprawą ani łatwą ani szybką!, następnie balsam na ciało, jedwab w sprayu (co by te włosy spokojnie rozczesać -POLECAM!), no i manicure, pedicure :) Myszka moja upodobała sobie ostatnio malowanie paznokci. A ponieważ są wakacje, to czemu nie? Tak więc letnie szaleństwo w kolorach! Tym razem zamieniłyśmy niebieskie paznokcie u stóp i tęczowe paznokcie u rąk na koralowe i pistacjowe :) Gwarantuje, że takie spa córki z matką zapewni Wam co najmniej godzinę wspaniałej zabawy - malowanie takich małych pazurków to nie lada wyzwanie i niezłe ćwiczenie na cierpliwość :)
- rower, hulajnoga, rolki, spacer - większość z Was już wie, że u nas rower to podstawa, zaraz po książkach....albo przed? Nieważne :) Dla mnie to na pewno sposób na niezależne przemieszczanie się miejsca A do miejsca B. Dla córki, od kiedy sama jeździ na swoich dwóch kółkach, to jeden z ulubionych sposobów spędzania czasu! Hulajnoga poszła w odstawkę. Na rolki uznałam, że jeszcze przyjdzie czas. Aczkolwiek, jeśli po mamusi odziedziczy upodobanie do roweru to takie wycieczki jak te w ostatni weekend będą na porządku dziennym :) Muszę się pochwalić, że po kilku trasach 5-7 kilometrowych postanowiliśmy się wybrać w nieco dłuższą podróż. Jestem dumna z córki, gdyż pokonała ponad 12km!! I to nie byle jakich, bo droga nie zawsze była prosta i łatwa. Czasem było pod górkę, a część trasy po piaszczystej leśnej drodze. Z mojego roweru nie zdemontowaliśmy jeszcze fotelika i dzięki temu, gdy górka była zbyt stroma mogłam posadzić moją "kolarkę" na foteliku, a jej rowerek dzielnie prowadził tatuś :) W niedzielę postanowiliśmy dać odpocząć nóżkom naszej dzielnej rowerzystki i trasa była o połowę krótsza.
- książki - to się sprawdza zawsze i wszędzie, przynajmniej u nas w domu. Czytałam córce ja, czytał mąż, a i ona swoim własnym językiem wyobraźni opowiedziała nam kilka ciekawych historii :) Książkę można czytać w domu, na ogrodzie, na rowerze (siedząc w foteliku), w autobusie i na wyjeździe. Niedługo wyjeżdżamy na wakacje, a ja już myślę ile książek spakować :) Już niebawem na blogu pojawi się recenzja jednej z książek ze zdjęcia....
- prace w ogrodzie - oczywiście jeśli takowy posiadacie! Jednak może to być też balkon lub inne prace domowych. W sobotę tata ustawił i napełnił nowy basen, który córka dostała od dziadków. Poprzednie (małe i dmuchane) nie sprawdziły się w naszym przypadku i bywały lata, że nawet dwa na sezon były potrzebne, bo zawsze schodziło z nich powietrze. Mamy nadzieję, że tym razem będzie lepiej. Ponieważ córka jest zdegustowana, gdy nie może w czymś pomóc, postanowiłam jej zlecić podlanie trawnika. Była w siódmym niebie, a ja przez całe 5minut mogłam posiedzieć na tarasie. Jeśli nie posiadacie ogrodu, czy nawet balkonu, na którym można "coś" zrobić, polecam prace domowe. Kiedy tata poszedł dla relaksu pobiegać, ja z córką postanowiłam "odkopać" jej stolik w pokoju i zrobić porządki. Wykorzystałam fakt, że młoda aż sie paliła do pracy!
Oczywiście był również w tym wszystkim czas na coś pysznego do zjedzenia i na odrobinę relaksu. Na jednym ze zdjęć pyszne, wręcz rewelacyjne lody, które zakupiliśmy tym razem aż w litrowym kubełku! Są świetne, zwłaszcza, gdy pochłaniają je trzy osoby jednocześnie :)
To były bardzo aktywnie spędzone dwa dni. Każde zajęcie dla córki było dosłownie "na kilka minut", więc i pomysłów sporo. Każdy z tych dwóch weekendowych wieczorów zakończony był bajką z popcornem rzecz jasna. Niestety, nam - rodzicom na nic więcej już siły nie starczyło :) Przyznam, że na koniec całego weekendu zbuntowałam się, usiadłam z książką ręce i niedługo potem....zasnęłam :)