Strony

14 sierpnia 2015

Kącik recenzencki - „Czy ten kucyk ma kucyk? Czyli gdzie jest Rainbow Dash?

Doprawdy nie wiem jak to się stało, że zostałem etatowym testerem (jest takie słowo w ogóle w odniesieniu do ludzi?) i recenzentem pojawiających się w naszym domostwie gier. Nie żebym narzekał. To naprawdę świetna zabawa i idealne odzwierciedlenie hasła: przyjemne z pożytecznym.
Nie tak dawno analizowałem i rozbierałem na czynniki pierwsze propozycję dla młodych bizneswoman – „Monopoly - My Little Pony” wydawnictwa Winning Moves. Kto nie czytał, ten klika teraz TUTAJ i nadrabia zaległości.
Idąc za ciosem powierzono mi zatem kolejną propozycję i możliwość zapoznania się ze światem kolorowych kucyków Pony. Tym razem, dzięki uprzejmości WM, w moje i córki ręce wpadła kultowa rozgrywka o wszystko mówiącej nazwie „Zgadnij kto to?”.


Na pewno zetknęliście się z tym tytułem choćby maszerując w markecie pomiędzy regałami pełnymi dziecięcych gier i zabawek, albo oglądając blok reklamowy w TV tuż przed świętami. Zapewne większość z Was orientuje się również o co w tej grze chodzi. Bo to prosta gra. Zasady są przejrzyste jak łza. Co nie znaczy, że sama rozgrywka przebiega gładko i nie nastręcza pytań. Wprost przeciwnie: im więcej pytań tym lepiej. Wszak na tym polega cała zabawa. Ale po kolei.

Otwierając pudełko naszym oczom ukazują się następujące elementy składowe:
- 2 tablice do gry (można je połączyć ze sobą, lub pozostawić rozdzielone)
- 2 karty postaci – dwustronne (czyli taki index z wszystkimi postaciami na górze karty i wpasowane w okienka te same figury - tyle, że większe)
- 4 suwaki wyboru postaci (do „wpięcia” na tablicy)
- 2 suwaki punktacji (jak wyżej)
- 4 zaczepy (jeśli chcemy połączyć tablice
- instrukcja

 
Niewiele tego. Zwłaszcza jeśli ma się w pamięci taki Monopoly na przykład. Pamiętajcie jednak, że czasem ważniejsza od ilości jest jakość. A w tym przypadku możemy na nią liczyć. Wykonanie stoi naprawdę na dobrym poziomie. Nie ma obaw, że coś za chwilę w tablicy chrupnie, łupnie, czy odpadnie. Okienka otwierają się bardzo łatwo dzięki umieszczonym małym wypustkom. Karty postaci, które tak naprawdę są przyciętymi na wymiar kawałkami tektury, wkładamy w obie tablice jedną lub drugą stroną - A lub B (dzięki temu możemy urozmaicić sobie i wydłużyć czas rozgrywki).

 
Przebieg i zasady są takie same jak w każdej innej grze z serii „Zgadnij kto to?”. Należy odgadnąć jaką postać oznaczył (za pomocą suwaka) przeciwnik, zanim on odgadnie naszą. Zadajemy naprzemiennie pytania, których jedyną odpowiedzią może być tylko TAK lub NIE. Po każdym pytaniu eliminujemy postacie (zamykając ich okienka), które nie odpowiadają opisowi. Kiedy jesteśmy już pewni kogo ukrywa nasz przeciwnik w kolejnej rundzie próbujemy zgadnąć. Udało się? W takim razie otrzymujemy punkt. Uwaga! Gramy do 5-ciu.
Bezsprzecznie magnesem przyciągającym potencjalnych graczy jest w tym przypadku uniwersum My Little Pony i bogaty świat postaci, które go tworzą. Są tu wszyscy: Rainbow Dash, Rarity, Apple Pie, Tank itd. Nie przejmujcie się jeśli nie wiecie o kim mowa. Sam do niedawna byłem żółtodziobem w tej dziedzinie i tylko dzięki córce oraz „pomocom dydaktycznym” od Winning Moves przeszedłem intensywny kurs z kucykologii.
Czy zatem podoba mi się „Zgadnij kto to? – My Little Pony”? Tak - podoba, ale z pewnymi zastrzeżeniami.
Przede wszystkim powyższą pozycję należy traktować w kategorii gry edukacyjno-rozwojowej. Dla dzieci jest to bowiem doskonały trening pamięci, koncentracji oraz kojarzenia. Wymyślić dobre pytanie, a potem w zależności od uzyskanych informacji wyeliminować odpowiednie postacie, to naprawdę niezłe obciążenie dla główki 5-6 latka. Dzięki takim grom naocznie przekonamy się jak szybko nasze pociechy się uczą, jak błyskawicznie wyciągają wnioski po wcześniejszych niepowodzeniach, by w ostateczności przejąć palmę pierwszeństwa i ogrywać nas – rodziców raz za razem. Na samą myśl serce się raduje i rozpiera nas duma, że wychowaliśmy takiego cwaniaczka :)


 
Pewnym utrudnieniem, w przypadku kucyków Pony i formuły gry, jest dość mała wyrazistość charakterystycznych cech poszczególnych postaci. Musieliśmy się nieraz nieźle nagłowić jakie sensowne pytanie zadać, żeby wykryć kucyka przeciwnika. No bo jaką długość włosów czy ogona uznać za długą bądź krótką? Czy ten kucyk ma tam gdzieś róg na głowie? Jaki to kolor skoro przenikają się one niczym tęcza? Takich pytań zrodziło się jeszcze kilka. No i nie zaszkodziło by, gdyby plansz do gry było nieco więcej. Na pewno gra zyskałaby wówczas na żywotności, a my rodzice nie musielibyśmy co chwila pytać o tę samą ulubioną postać naszej córki (bo akurat taką sobie upatrzyła).

Sami więc widzicie, że świat kucyków tylko na pozór jest prosty i nieskomplikowany. W połączeniu z formułą gier „Zgadnij kto to?” prezentuje się całkiem przyzwoicie. I nawet jeśli Wam nie do końca przypadnie do gustu – Wasze dzieci zostaną nią oczarowane i bez przerwy będą szukać Rainbow Dash i Księżniczki Celestii na Waszej tablicy. Miłego grania!