No masz Ci los! Ledwie zdążyłem
ochłonąć po ostatniej „kucykowej” przygodzie (recenzja „Zgadnij Kto To?” KLIK i "Monopoly Junior" KLIK ), a tu
już czeka na mnie kolejne wyzwanie spod marki My Little Pony. Trzeba jednak przyznać,
że nośność oraz potencjał serii jest olbrzymi. Dlatego nic dziwnego, że firma
Winning Moves (kolejny raz dziękuję za materiały do recenzji) postanowiła
sprawdzić, jak nasi tęczowi bohaterowie poradzą sobie na polu kolejnego
klasycznego tytułu. Tym razem wybór padł na „Top Trumps”.
Pewnie niewielu z Was wie, że gra
„Największy Atut” (tak brzmiała by jej spolszczona nazwa) ma już 47 lat! Sam
odkryłem ten fakt niedawno i trochę się zdziwiłem, gdyż nigdy wcześniej nie
słyszałem nawet o istnieniu owej serii. Cóż… czas najwyższy nadrobić zaległości.
„Top Trumps” to prosta gra karciana. Standardowy
zestaw składa się z 30 kart oraz rzecz jasna instrukcji. Każda z kart posiada zbiór
pięciu cech – atrybutów oraz przypisaną im liczbę określającą bohatera
widocznego na karcie.
W „TT” mogą grać praktycznie wszyscy. Warunek jest jeden: trzeba umieć, choć szczątkowo, czytać oraz przede wszystkim rozróżniać liczby. No i musi znaleźć się przynajmniej dwójka chętnych do zabawy. Już są? Świetnie! Przejdźmy zatem do zasad.
Rozdajemy wszystkie karty między graczy. Każdy z nich trzyma swoją pulę w ten sposób, że widzi jedynie pierwszą z wierzchu kartę. Teraz wybieramy którąś z cech odsłoniętego bohatera i odczytujemy jej wartość. Pozostali gracze sprawdzają wartość tej samej cechy na swoich kartach. Kto ma największą liczbę – zabiera wszystkie karty od rywali, chowa je na spód trzymanej talii, po czym zaczyna kolejną rundę. Zwycięzcą zostaje ten, kto zbierze wszystkie 30 kart. Prawda, że proste?
W „TT” mogą grać praktycznie wszyscy. Warunek jest jeden: trzeba umieć, choć szczątkowo, czytać oraz przede wszystkim rozróżniać liczby. No i musi znaleźć się przynajmniej dwójka chętnych do zabawy. Już są? Świetnie! Przejdźmy zatem do zasad.
Rozdajemy wszystkie karty między graczy. Każdy z nich trzyma swoją pulę w ten sposób, że widzi jedynie pierwszą z wierzchu kartę. Teraz wybieramy którąś z cech odsłoniętego bohatera i odczytujemy jej wartość. Pozostali gracze sprawdzają wartość tej samej cechy na swoich kartach. Kto ma największą liczbę – zabiera wszystkie karty od rywali, chowa je na spód trzymanej talii, po czym zaczyna kolejną rundę. Zwycięzcą zostaje ten, kto zbierze wszystkie 30 kart. Prawda, że proste?
W edycji My Little Pony spotkamy
rzecz jasna wszystkich bohaterów znanych z serii. Każdy z nich
scharakteryzowany został za pomocą takich cech jak: wzrost, magiczność,
przyjacielskość, psotność oraz uroda. W talii znajduje się jedna karta, tzw.
Top Trump z postacią posiadającą maksymalną wartość jednej z cech. Biada zatem tym,
którzy ośmielą się stanąć w szranki z Księżniczką Celestią (magiczność: 100),
gdyż możecie spędzić na rozgrywce naprawdę dłuuugi wieczór. Ostatecznie wszystko
zależeć będzie jednak od szczęścia i… układu kart.
Ci którzy czytują moje recenzje wiedzą, że oprócz przedniej zabawy szukam zawsze w grach aspektu edukacyjnego. Nie ma bowiem nic gorszego niż „ogłupiająca” gra, nie wnosząca do życia młodego człowieka żadnych dodatkowych korzyści. Tutaj jestem całkowicie spokojny w temacie. Dzięki „Top Trumps” Wasze dzieci z pewnością rozwiną swoje zdolności w czytaniu i liczeniu. Że o kombinowaniu i szacowaniu nie wspomnę…
Ci którzy czytują moje recenzje wiedzą, że oprócz przedniej zabawy szukam zawsze w grach aspektu edukacyjnego. Nie ma bowiem nic gorszego niż „ogłupiająca” gra, nie wnosząca do życia młodego człowieka żadnych dodatkowych korzyści. Tutaj jestem całkowicie spokojny w temacie. Dzięki „Top Trumps” Wasze dzieci z pewnością rozwiną swoje zdolności w czytaniu i liczeniu. Że o kombinowaniu i szacowaniu nie wspomnę…
Dla tych, którzy za kucykami nie przepadają (są takie dzieci – chyba nawet
wczoraj widziałem jedno) przygotowano inne wersje niniejszej gry. Co powiecie
np. na „Krainę Lodu”? Proszę bardzo! Oprócz motywu przewodniego otrzymujemy
całkiem odmienne cechy (lojalność, dzielność, magia, chciwość, siła) oraz inną
rozpiętość punktową – tutaj nieco zawężoną w stosunku do kucyków Pony. Wierzcie
lub nie, ale wszystko to powoduje, że gra toczy się w obu przypadkach nieco
inaczej. Akcenty i dynamika rozgrywki rozkładają się zgoła odmiennie.
Jeśli szukacie ciekawej, niedrogiej (!) i niegłupiej gry dla swoich pociech, to
myślę że seria „Top Trumps” warta jest Waszej uwagi. Zwłaszcza, że Winning Moves
tradycyjnie zadbało tutaj o wysoką jakość wykonania. Karty zapakowane zostały w
estetyczne, kolorowe i przezroczyste etui z tworzywa. Zestaw prezentuje się dzięki
temu naprawdę solidnie i elegancko. Co najważniejsze, z łatwością zmieści się
do torby, plecaka, czy nawet kieszeni przez co wszędzie można go z sobą zabrać.
Odtąd każdą wyprawę (np. autem) umilać sobie będziecie tocząc zacięte boje z
pozostałymi towarzyszami podróży. Wiem o czym piszę. Żona z córką zdążyła
nieraz przetestować grę w powyższych warunkach. Efekt? Dziecko
nieznudzone i choć chwilowo zajęte czymś pożytecznym, a bateria w moim
telefonie wytrzymała tego dnia całą dobę! Juhuuu!
PS nie przypomina Wam to popularnej w dzieciństwie gry w karty? Tzw "Wojnę" :)