Czystka..., czyli matka napędzana frustracją

Odwracam się ...
Zabawki rozsypane na podłodze naszego pokoju.
Zamykam oczy i udaję, że tego nie widzę. 
Idę dalej...
Komoda zawalona wszelkimi różnościami, które "muszą być" akurat pod ręką, więc nikt ich nie chowa.
Idę do łazienki...
Wszystkiego pełno. Mam wrażenie, że korzysta z niej co najmniej jedna drużyna sportowa. Pytam córkę, czy nie jest za duża na różne zabawki do kąpieli, na co ona oczywiście odpowiada: "nie mamusiu, ja się tym wszystkim bawię!"
Tiaaa...

 No dobra, może czasem się bawi, ale przez większość czasu one po prostu zagracają mi łazienkę mimo, że są ukryte w pasującym kolorystycznie koszyczku!
Obok lustra wisi koszyk wypełniony opaskami do włosów. No tak, one też muszą być zawsze pod ręką, więc nie da się ich nigdzie upchnąć :(
Wy też macie tyle różnych kosmetyków i środków czystości?
Za każdym razem, gdy próbuję zmniejszyć ich ilość to dochodzę do wniosku, że przecież ich potrzebuję! No bo krem i na dzień i na noc osobno. Do tego krem pod oczy, tonik, balsam do ciała razy dwa, bo córka ma swój. Szampony każdy ma oddzielne. Żel pod prysznic też. 
No nie da się tych liczb zmniejszyć. 



Schodzę do kuchni...
Przez kilka dni byliśmy w domu sami (na co dzień mieszkamy z teściami - jupi!). Mogłam więc sobie pozwolić na więcej swobody (czytaj - nie musiałam sprzątać po obiedzie nim go zjadłam :) ).
Teraz wieczorem schodzę do tej kuchni, a tam trza ogarnąć, bo babkę zachciało mi się piec, po obiedzie trzeba sprzątnąć, podłogę by się przydało umyć...
Ach....
Jednak najbardziej irytuje mnie fakt, że miejsca niby mamy dużo, ale wszędzie jest tyle rzeczy, że mam wrażenie, iż za chwilę się uduszę. To wszystko sprawia, że choćby nie wiem jak było posprzątane, to wciąż otoczenie wygląda tak jakby panował nieziemski bałagan!
Dobija mnie temat pokoju córki. 
Wczoraj mąż w końcu zmontował biurko, które czekało w pudle od pewnego czasu. Stolik, który córka miała dotychczas, żal wyrzucić. 
Zamówiliśmy szafę u stolarza z nadzieją, że ogarnie choć część chaosu. Owszem, zniknęła szafa i komoda, a w tym miejscu stoi jednolity duży mebel. W niej są TYLKO ciuchy córki! Tak, dobrze widzicie na zdjęciu. Ona jest taka duża i mieści tylko ciuchy młodej!


Tu przyznaję się do winy, albo raczej mojej słabości, jaką są ubrania mojej królewny. Ma ich sporo. Siostra za każdym razem, gdy nas odwiedza jest w szoku. Sama ma dwójkę chłopaków i ciuchów jakby mniej. Na swoje wytłumaczenie mam tylko fakt, że po pierwsze - mam słabość do ciuchów (ale tylko tych dla córki!), a po drugie - z dziewczynką jest inaczej! Ona ma spódniczki, sukienki, a do tego muszą być przecież rajstopki (cieńsze i grubsze w zależności od pory roku!). Spodnie i legginsy w szafie też trzeba mieć. Bluzki i sweterki, bluzy rozpinane, kurtki, bielizna. No jest tego trochę...

Książki...
Ilekroć mąż, czy ja poukładamy je jako tako, za kilka dni jest jeszcze gorzej. Mamy małego mola książkowego, który wciąż je przegląda niekoniecznie odkładając później na swoje miejsce. Regał ich już od dawna nie mieści :(
Gry, puzzle, klocki Lego...
Specjalnie kupiliśmy skrzynie jednakowo wyglądające, by choćby minimalnie sprawić, że będzie... mniej chaotycznie. 
Efekt? Praktycznie żaden.

Brak mi już pomysłów jak to ogarnąć. Wbrew pozorom córka wcale nie ma dużo zabawek. Książki, gry, puzzle, klocki. Wszystko to w różnych kolorach, różnych kartonach sprawia, że jest po prostu pstrokato!
Ogarnia mnie frustracja. 
Marzy mi się, by wszystko jakoś pochować, jakoś ujednolicić. Zmniejszyć ilość mebli, bo teraz mam wrażenie, że w pokoju jest klaustrofobicznie.
Wczoraj frustracja napędziła mnie do ogarnięcia łazienki na tyle na ile to możliwe. 
Dziś kończę pisać ten tekst i wkraczam do pokoju córki...
No przecież na pewno znajdę tam coś czym już się nie bawi, prawda?

Pocieszcie mnie...
Macie choć trochę podobnie?
Co mi poradzicie, by w pokoju dziecka nie wyglądało (nawet po wysprzątaniu) jak po wybuchu sklepu z farbami? Bo tak mi się to kojarzy: pstrokacizna w każdym kącie...
A mąż się dziwi, że podoba mi się styl szwedzkiego wystroju...
Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka