Strony

9 listopada 2015

Czy ja to potrafię?

Jako dziecko nie lubiłam czytać. Zdecydowanie wolałam pisać. Miałam bujną wyobraźnię, całkiem łatwo więc szło mi tworzenie szkolnych wypracowań. Poza tym bardzo to lubiłam :)
Sama się zastanawiam od kiedy zaczęłam jednak sięgać po książki. Na pewno zdecydowanie po urodzeniu córki - dopiero. Za to od momentu, gdy zapisaliśmy się razem z mężem do biblioteki... po prostu przepadliśmy oboje. Córka zarażona miłością do słowa pisanego otoczona jest książkami od pierwszych dni życia :)
Wiecie, że piszę czasem recenzję literatury dziecięcej (wspomagana niejednokrotnie przez Zwykłego Tatę). Jak nam to wychodzi - oceńcie sami. Dziś, trochę za namową pewnej Gosi (która ciekawa jest owej recenzji), trochę zmotywowana przez pewną Ewę (która z kolei czeka, by na moim blogu pojawiły się propozycje literatury dla dorosłych), postanowiłam spróbować swoich sił i napisać Wam o książce, którą właśnie skończyłam czytać. Jest nią "Szczęśliwy dom" Krystyny Mirek.

Uprzedzam na wstępie, że jeśli ktoś nie lubi czekać na kontynuację książki, niech lepiej na razie po nią nie sięga! To jest bowiem pierwsza część sagi rodziny Zagórskich i zaplanowane są kolejne dwie. Mnie ta lektura pochłonęła i teraz nie będę potrafiła chyba wytrzymać do czasu wydania kontynuacji :)

Na początek wyjaśnię Wam, co mną kieruje przy wyborze danego tytułu, który chcę przeczytać. Ich lista jest bardzo długa i czasem sama nie wiem, na która najpierw się zdecydować, więc w takiej chwili sugeruję się kilkoma czynnikami (kolejność dowolna):
  • okładka -  z reguły przyciąga mnie w tempie ekspresowym
  • tytuł - za serce łapią mnie te zawierające w sobie sformułowania w stylu "jabłoniowego sadu" - wtedy wiem, że akcja będzie się toczyć w sielskim otoczeniu :)
  • opinia innych
  • polecenie książki przez znajomych
Na wybór "Szczęśliwego domu" złożyły się wszystkie wymienione czynniki :) Okładka jak sami widzicie mówi od razu: akcja toczy się poza miastem, w pięknych okolicznościach przyrody.
Jabłoniowy sad otaczający dom rodziny Zagórskich, to prawdziwa przystań dla jego mieszkańców. A jest ich tam całkiem sporo. 
Głowa rodziny - Jan Zagórski. Prawdziwy dżentelmen starej daty, który kocha książki i herbatę.
Helena - żona Jana, kobieta silna, mająca zawsze dobrą radą dla wszystkich czterech córek.
Helena - najstarsza córka, rozwódka wychowująca samotnie dwójkę synów.
Gabrysia, która bezskutecznie od lat stara się wraz z mężem o dziecko.
Julia - samodzielna Pani weterynarz kochająca swoją pracę.
Aniela - najmłodsza z sióstr, samotna matka, która nikomu nie zdradziła kim jest ojciec jej córeczki.

W pierwszej części autorka skupia się na dwóch siostrach, Julii i Gabrysi. 
Julia, kobieta samodzielna, stawiająca na pierwszym miejscu swoją prywatną klinikę weterynaryjną, jest na pozór szczęśliwie zakochana w Ksawerym. Tylko czy na pewno tak jest? Kim jest mężczyzna w starej kurtce, który pewnego dnia czeka na nią przed lecznicą?
Gabrysia. Prawdziwie szczęśliwa mężatka, której mąż wyjechał do pracy za granicę, by pomóc spełnić ich wspólne marzenie o posiadaniu dziecka. Czy nieustanna i bezskuteczna walka o potomka nie zrujnuje jednak ich małżeństwa? Czy Gabrysia jest dostatecznie silna, by uporać się z pojawiającymi się w ich życiu przeciwnościami?

Poznajemy również Martę - siostrę Heleny. Pracowita kobieta, która zawsze służy rodzinie pomocą. Myślę, że jej historia będzie rozwinięta w kolejnych odsłonach, gdyż postać ta ma olbrzymi potencjał.

Zbliża się czterdziesta rocznica ślubu Heleny i Jana. Zaplanowano dużą uroczystość. Czy dojdzie ona do skutku? Co mogłoby popsuć plany Pani domu, która tak pieczołowicie wszystko na ten dzień przygotowywała?



W tym momencie muszę skończyć żeby nie zacząć "spoilerować" (to teraz takie modne określenie). Mnie ta historia porwała. Lubię książki, które czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. Wychodzę z założenia, że czytanie ma mnie zrelaksować, przenieść w inny świat. Tak też się właśnie stało. Mimo, że historia Gabrysi jest mi niesamowicie bliska, przeczytałam "Szczęśliwy dom" z ogromną przyjemnością! Przeniosłam się w wyobraźni do Jabłoniowego Sadu i mam ochotę tam powrócić!
Nie wiem ile czasu przyjdzie mi czekać na kolejną część. Jestem ciekawa dalszych losów Julii i Gabrysi. Intryguje mnie postać ciotki Marty i tajemnica Anieli, a także pewien rodzinny sekret, który w końcu ujrzy światło dzienne.
Polecam!