Strony

11 stycznia 2016

Myślisz, że jesteś wyrodną matką? MYLISZ SIĘ!

Często czytam na różnych blogach o tym, że matki mają wyrzuty sumienia, gdyż uważają, iż za mało czasu poświęciły dziecku, uniosły niepotrzebnie głos, albo wypowiedziały jakże znane słowa: "za chwilę"!
Są mamy, które myślą, że za rzadko chwalą dzieci, przytulają i mówią "kocham".
Są i takie, które wyjdą w końcu z domu "na miasto" z mężem na randkę lub przyjaciółką na pogaduchy, a potem przez kilka tygodni żyją ze świadomością, że przecież mogły poświęcić ten czas dziecku!

Czytam też teksty, w których matki wyrażają swoje myśli o byciu "zdrową egoistką". Te wpisy wolę o wiele bardziej. Dlaczego? Bo trochę tego tak zwanego "zdrowego egoizmu" jest nam potrzebne! Po to, by mieć więcej energii i cierpliwości dla naszych pociech i mężów. Bo co oni będą mieli z takiej matki, która jest wiecznie zmęczona, sfrustrowana i odbija sobie to wszystko na rodzinie? Oczywiście nie w sposób perfidny! Ona po prostu odreagowuje stres i zmęczenie, nieprzespane noce i wieczny bałagan zaglądający do najmniejszych zakamarków domostwa.

Myślisz, że jesteś wredną matką, bo po całym dniu sprzątania, gotowania, prania, zbierania zewsząd zabawek i brudnej bielizny marzysz tylko o tym, by zamknąć się w łazience i podczas odprężającej kąpieli przeczytać w ciszy książkę? NIE!
Myślisz, że jesteś złą matką, bo po ciężkim dniu w pracy i użeraniu się ze złośliwymi klientami, bądź współpracownikami uniosłaś głos nadeptując w progu mieszkania na porzucony samochodzik lub klocek? NIE!

Boisz się, że za mało czasu poświęcasz szkrabom, bo posłałaś je do taty mając ochotę po tygodniowym odkładaniu lektury w końcu ją przeczytać, zamiast tysięczny raz zagrać w "Monopoly"? NIE!

Uważasz, że wyrodna z Ciebie rodzicielka, bo na obiad zrobiłaś szybkie naleśniki lub zamówiłaś pizzę zamiast podać pełnowartościowy posiłek wypełniony warzywami i chudym mięsem? NIE!

Pytań tego typu mogłabym tu namnożyć, ale po co? Odpowiedź ZAWSZE jest ta sama:

NIE! NIE JESTEŚ ZŁĄ MATKĄ!!!

Do dzisiejszego wpisu zainspirował mnie serial, który oglądamy wraz z szanownym małżonkiem, choć sama się sobie dziwię, że wytrwałam tyle sezonów...
Ostatnio jednak stwierdziłam, że dzięki niemu wiem, po prostu jestem pewna, że jestem dobrą matką, żoną, kobietą! Aczkolwiek absurdy i głupota jakie tam można dostrzec powodują, że bez lampki wina na rozluźnienie nie daję rady tego oglądać :)
Serial, o którym mowa nosi tytuł "Pępek świata" (The Middle"). Może któraś z Was go zna?
Jest to tasiemiec o losach pięcioosobowej rodziny Hecków mieszkającej w fikcyjnym miasteczku Orson w stanie Indiana. Borykają się z codziennymi problemami jak każda rodzina, ale są dość specyficzni...
Mike Heck - głowa rodziny, pracuje w kamieniołomie i nie ma żadnych ambicji. Ojciec, który nie umie wyrazić żadnych swoich emocji względem dzieci jak i żony. Jedyne jego zajęcie w domu to oglądanie sportu.
Frankie Heck - matka, sfrustrowana i niewykształcona kobieta, która nie ma absolutnej potrzeby, by o siebie zadbać.
Axl Heck - najstarszy syn, który ma wszystko i wszystkich w... głębokim poważaniu.
Sue Heck - jedyna córka, która nie ma żadnych kompleksów i nie dostrzega tego jak widzą i traktują ją inni. Na siłę robi wszystko, by być lubianą w szkole, co nie najlepiej jej wychodzi.
Brick Heck - najmłodszy syn. Fascynat czcionki i książek. Żyje w świecie literatury, a rodzina bardzo często o nim po prostu zapomina.
Jest to rodzina, która w życiu niczego wielkiego nie osiągnęła, boryka się z problemami finansowymi, szalonymi ciotkami, uciążliwymi sąsiadami i krnąbrnymi dziećmi. Całość jest do przesady absurdalna i w pewien sposób śmieszna. W domu panuje wieczny bałagan, nic nie działa, dzieci w niczym nie pomagają rodzicom, a i oni sami machają na wszystko ręką.
Więc jeśli uważasz, że do matki/rodzica idealnego ci daleko, a chcesz się poczuć lepiej albo udowodnić sobie, że nie jest z Tobą źle i do tego masz ochotę się pośmiać - koniecznie obejrzyj serial pełen absurdów!