Kto z Was lubi współczesne animacje? Nie pytam teraz dzieci!
Już sobie wyobrażam ten wirtualny las rąk. I nic w tym dziwnego. Obecnie bajki
filmowe tworzy się w równej mierze dla młodszych jak i starszych odbiorców. Coraz
częściej bywa nawet tak, że po seansie dziecko patrzy na zapłakaną od śmiechu
twarz rodzica z niemym pytaniem: „No i z czego tata tak rechotałeś?” Cóż,
prawda czasu – prawda ekranu. Nie o animacjach jednak będzie dzisiejszy wpis, a
o ich książkowych adaptacjach.
Nie wszyscy jednak mogą znać propozycje książkowe
wydawnictwa Papilon, znakomicie wpisujące się w powyższe rozważania. A to błąd.
Powiem więcej: to wiel-błąd! W nasze ręce wpadły dwa tytuły, które powstały z
myślą o miłośnikach animowanej twórczości wytwórni DreamWorks. Chyba nie
powiecie mi teraz, że nie znacie motywu chłopca z wędką, siedzącego na księżycu,
który pojawia się w pierwszych sekundach filmu? No właśnie! To ten dzieciak dał
nam Shreka, Kung-Fu Pandę i szeregowego Ryana (choć tego ostatniego raczej bym
nie pokazywał milusińskim).
Teraz, dzięki rzeczonemu wydawnictwu, mamy szansę oderwać nasze
pociechy od telewizora i łącząc przyjemne z pożytecznym zaoferować im ukochaną
opowieść w nieco innej formie. „Ulubieni bohaterowie” oraz „Najlepsze
przygody”, to nic innego jak zbiór kultowych animacji w wersji papierowej. Na
152 stronach każdej z propozycji znajdziemy jakże dobrze znane wszystkim
przygody Shreka, Kung-Fu Pandy, Pingwinów z Madagaskaru, czy też smoka Nocnej
Furii i jego „pana” Czkawki. Oto jak dokładnie prezentuje się portfolio obu
ksiąg:
Prawda, że wszystko brzmi znajomo? Bo tak jest w rzeczywistości.
To wierne odzwierciedlenie filmowych przygód okraszone bardzo licznymi kadrami
z danej animacji. Wszelkie próby omawiania ich treści wydają się zatem
zbyteczne. Nawet dialogi zostały zachowane w oryginalnym duchu opowieści. Dla
niektórych będzie to niewątpliwie zaleta, dla innych wręcz przeciwnie. Kwestia
gustu i preferencji... Mimo dość dużego formatu ilość tekstu nie poraża. To
zapewne dobra informacja dla świeżych adeptów słowa pisanego. Odpowiedniej
wielkości czcionka dodatkowo będzie zachęcać do samodzielnego przeczytania
książki. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o rewelacyjnym wydaniu: twarda
oprawa, kredowany papier. Czego chcieć więcej?
Czy zatem warto inwestować w tego typu wydania? Moim zdaniem
rzeczone publikacje są w dzisiejszych czasach jak najbardziej potrzebne. Gdy
czytelnictwo w Polsce kuleje na obie nogi, a najmłodsze pokolenie trudno
oderwać od ekranu komputera, czy TV, Papilon oferuje zdrowy kompromis. Dziecko pozostaje
w dobrze sobie znanym świecie, jednocześnie szlifując umiejętność czytania, a
przy tym uruchamiając wyobraźnię. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem
na TAK :)