Tegoroczne Targi Książki w Warszawie zdają się już odległą
historią. I choć myśli co jakiś czas uciekają jeszcze w ten magiczny okres, życie
pędzi niczym rwąca rzeka do przodu nie pozwalając na chwilę wytchnienia. Tak
już po prostu jest. Ale czy musimy się z tym godzić? Przecież spoglądanie w
przeszłość może nieść za sobą potężną dawkę pozytywnych następstw i emocji.
Wszak nawet z niemiłych doświadczeń można wyciągnąć pouczające wnioski na
przyszłość, czyż nie? Jednak niewielu z nas ma czas, chęć, czy odwagę by
zatrzymać wewnętrzny pęd w głowie i pomyśleć o tym co było kiedyś: dzień, rok,
10, 100 lat temu... I nie chodzi mi wcale o głośne wydarzenia dziejowe, ale o
te małe, mające miejsce po sąsiedzku, a nawet w tym samym miejscu, w którym obecnie
żyjemy „zdarzonka”. Właśnie w taką podróż w czasie ulicami Wrocławia zabiera
nas najnowsza książka Magdaleny Zarębskiej „Projekt Breslau”.
Przyznam się szczerze, że odwiedzając na targach stoisko Wydawnictwa BIS nie spodziewałem się znaleźć tam tego typu publikacji. Z pewnym
sceptycyzmem przyjąłem zapewnienia, że na pewno wciągnie mnie opowieść o grupie
gimnazjalistów podróżujących w czasie. Serio?! Chyba jestem trochę za stary na
takie akcje. Okazało się jednak, że urocze panie z BIS-u miały rację.
Posłuchajcie...
Nazwisko autorki może Wam się kojarzyć z takimi tytułami jak
„Borys i Zajączki” ( KLIK ), czy „Kaktus na parapecie”. A więc z książkami skierowanymi
dla zdecydowanie młodszego czytelnika. Skąd zatem pomysł na powieść dla
młodzieży? W dodatku traktującą o bardzo poważnych sprawach? Sam się nad tym
zastanawiam i nadziwić nie mogę.
Przejdźmy zatem do samej treści. Oto grupa
zaprzyjaźnionych gimnazjalistów z Wrocławia: Natalia, Olga, Ada, Adam, Leon i
Maks odkrywa przypadkiem dodatkowe nieużywane wejście\przedsionek do swojej
szkoły. Spośród mnóstwa map i niemieckich książek się tam znajdujących,
największą uwagę przykuwa tajemnicza skrzynia oraz notes z zapiskami (w języku
niemieckim) niejakiego Hugo Harnisch’a. Młodzi odkrywcy postanawiają przetłumaczyć
ów dziennik, dzieląc się sprawiedliwie po jednym wpisie. To, czego się z niego
dowiedzą przejdzie ich najśmielsze wyobrażenia...
Celowo nie zdradzam szczegółowej fabuły, aby pozostawić
pewną aurę tajemniczości. Wspomnę tylko, że podczas lektury niejednokrotnie
przenosimy się z bohaterami w przeszłość Wrocławia mniej i bardziej odległą.
Uczestniczymy w ważnych wydarzeniach tego miasta, które jeszcze przed II Wojną
Światową zwało się Breslau i należało do narodu niemieckiego. Autorce udało się
oddać klimat tamtych czasów w sposób bardzo namacalny. Sugestywne opisy ulic i
ludzi nimi kroczących, jasne i ciemne strony ówczesnych dni. Wszystko to tętni
życiem i wiarygodnością.
Jednak najbardziej urzekła mnie wielowarstwowość powieści
oraz jej przekaz (częściowo domyślny). Znajdziemy tu zatem typową opowieść
młodzieżową, z której bohaterami mogą się bez problemu identyfikować nastoletni
czytelnicy. Wątek miłosny rzecz jasna też tu znajdziemy. Weźmiemy także udział
w „śledztwie”, które poprowadzone zostało przez autorkę ciekawie i
konsekwentnie. Zagłębimy się w dawne losy Wrocławia/Breslau i być może dzięki
temu polubimy (lub chociaż zrozumiemy) bardziej historię jako całość. Wreszcie
otworzymy nasze umysły i serca na drugiego człowieka, jego pragnienia, marzenia,
cierpienia. Bez względu na narodowość. Uderzająca okazuje się świadomość, że
oprócz oczywistej tragedii, która dotknęła nas -Polaków w czasie II Wojny
Światowej, takie same odczucia mają zwykli cywile niemieccy. Dla nich Breslau
było niemieckim miastem, z którego zostali wygnani po zakończeniu wojny i nowym
podziale terytorialnym. Oni również walczyli o przetrwanie kolejnego dnia, o
godne życie, spokój. Trudno z tym dyskutować.
Sami widzicie jak różnorodne emocje towarzyszyły mi podczas
tej lektury. Przy tylu ważnych-poważnych stwierdzeniach należy jednak pamiętać
o jednym. TO PRZEDE WSZYSTKIM doskonała książka młodzieżowa, którą czyta się
jednym tchem (nawet jeśli nie za bardzo lubi się historię jako taką). Ciekawie
zestawione charaktery poszczególnych postaci gwarantują różnobarwne dialogi i
wyważony (czyt. nie prostacki) humor. A jeśli w tym wszystkim uda się przemycić
nieco wiedzy historycznej i uwrażliwić młodego czytelnika
na los drugiego człowieka... Brawo autor!