Strony

8 sierpnia 2016

Dlaczego tylko jedno?

Jakiś czas temu podzieliłam się z Wami TUTAJ bardzo prywatną kwestią - naszymi problemami z moim ponownym zajściem w ciążę. To, że wyrzuciłam z siebie trochę żalu pomogło... ale na chwilę. Wspomniany wpis powstał krótko po tym, gdy znów podjęliśmy próby pt.: badania, leczenie, kontrole i stres. Kosztowało nas to mnóstwo energii, czasu i pieniędzy. Niestety odbijało się też na naszej córce. Moje humory i złe samopoczucie odczuwali wszyscy. No właśnie. Szukanie i leczenie problemu nie dotyczy tylko kobiety lub mężczyzny. Okazuje się, że sprawa dotyka też naszego związku, rodziny, znajomych. Ostatecznie skończyło się na tym, że pomimo poświęceń (niektóre zastrzyki źle znosiłam, hormony we mnie często wprost buzowały) efektu żadnego. Nic! Poddaliśmy się...




Co jakiś czas przechodzę kryzys emocjonalny związany z faktem, że nie mogę ponownie zajść w ciążę. Potrafię wtedy rozpłakać się bez powodu. Potem mija, ale tylko po to, by wrócić w mniej lub bardziej nasyconym stężeniu. Na ogół w najmniej spodziewanym przeze mnie momencie. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że nawet jeśli na chwilę przestanę o tym myśleć, NIGDY się z tym do końca nie pogodzę!
Niedawno poznałam (osobiście, a nie wirtualnie) autorkę bloga Nasze Bąbelkowo. Nie miałyśmy zbyt dużo czasu na rozmowy, ale te kilka chwil wystarczyło. Zaczęłam się interesować dokładniej zarówno jej blogiem jak i akcją, w której uczestniczy. Kampania #NieplodnosciNieWidac, do której dołączyło już całkiem sporo dziewczyn/blogerek warta jest uwagi. Dlatego postanowiłam się w nią zaangażować i ja.

Zastanawiałam się o czym powinnam napisać, skoro nasze problemy ujrzały już światło dzienne. Pomysł jednak zaświtał w głowie szybciej niż myślałam, a Karolina tylko potwierdziła, że to jest TO - nasz bohater.
Niepłodność wtórna. Niewiele osób o niej wie. Każdy pewnie myśli, że skoro jedno dziecko już jest na świecie, z poczęciem drugiego będzie wręcz łatwiej. I tu się niestety wszyscy mylą. To nie jest tak, że jeśli udało się po wielu próbach zajść w upragnioną ciążę, to za drugim razem będzie szybciej, łatwiej, "bo organizm już naładowany bombą witaminową i przećwiczony". Tak właśnie mówiono w naszym przypadku i potwierdzam, że to błędne myślenie. 
Jakie są przyczyny niepłodności wtórnej?
  • wiek - czas pędzi jak szalony. Często (choć nie zawsze) jest tak, że z poczęciem dziecka czekamy zbyt długo z wielu powodów. Natomiast jeśli (tak jak my) para stara się o pierworodnego kilka lat, a potem kolejne kilka o rodzeństwo dla niego, to sami pomyślcie w jakim mniej więcej wieku mogą oni być przy "drugim podejściu"?
  • choroby - często u kobiet po 30-tym roku życia pojawiają się różne dolegliwości. Nierzadko kobieta choruje nieświadomie. Najczęstszymi przypadłościami są endometrioza, infekcje i stany zapalne, a także niedrożność jajowodów, czy w końcu problem z torbielami. Tak! To, że nie miałaś kłopotów z jajnikami lub jajowodami przed pierwszą ciążą wcale nie daje Ci gwarancji, że tak samo będzie w późniejszym czasie! Zaburzenia owulacji, anomalie szyjkowo-maciczne oraz śluzu szyjkowego. Nie pomijając oczywiście zaburzeń hormonalnych, które pojawiają się po przebytej pierwszej ciąży! Jasne, że brzmi to aż niewiarygodnie i przesadnie, ale lepiej być świadomą zagrożeń, czyż nie?
  • zabiegi chirurgiczne lub poprzedni poród - często kłopot z poczęciem drugiego potomka wynika z cesarskiego cięcia, po którym pojawiają się kłopoty z nieprawidłowymi zrostami i bliznami. Poród czasem też uszkadza szyjkę macicy. 
  • rezerwa jajnikowa AMH i liczba plemników - tu  sprawcą jest wiek. Niestety prawda jest taka, że i u mężczyzny nie zawsze jest tak kolorowo jak myślimy. Nie zawsze prawdą jest, że może on począć dziecko nawet w późnej starości! Z wiekiem obniża się liczba plemników, jak również ich jakość. Styl życia ma na ten fakt też znaczny wpływ.
Pomimo powyższej "czarnej listy" wiecie co tak naprawdę jest najgorsze? Moim zdaniem jest to niewłaściwe-zaściankowe myślenie społeczeństwa. Problem z płodnością nadal bardzo często stanowi temat tabu, mimo iż obecnie jest to choroba cywilizacyjna. Co mnie irytuje najbardziej to słuchanie tekstów w stylu: "Ciesz się, że masz choć jedno dziecko. Innym się wcale nie udaje". Fakt, nie przeczę, że spotkało mnie szczęście okupione latami cierpienia. Łatwo nie było, ale nam się udało i teraz mamy wspaniałą, zdrową córkę. Jednak czy mam czuć się winna, że marzę o kolejnym dziecku? Mam siedzieć cicho i ukrywać swój smutek, bo innym nie udało się wcale? Bardzo współczuję parom, które ostatecznie nie doczekały się choć jednej pociechy. Wiem, że to boli. Jednak po kolejnych latach prób, słuchania pytań córki dlaczego nie może mieć brata lub siostry, oglądania "wylewających się" zewsząd na ulicy (dosłownie!) maminych brzuszków nie potrafię przestać się smucić. To nie jest tak, że nasza królewna mi nie wystarcza. Cała nasza rodzinka marzy o tym, by miała rodzeństwo. Mamy wraz z mężem jeszcze tyle miłości w sobie, że chętnie obdarowalibyśmy nią kolejne maleństwo... A błędne myślenie, że jak już mają jedno, to drugiego nie mają, bo pewnie są: wygodni, egoistyczni, nie chce im się wracać do pieluch? Kiedy w końcu postaracie się o rodzeństwo dla małej? Znam też takie typowania. Smutne, że ludzie wolą tak myśleć niż choć na chwilę zastanowić się nad możliwą prawdziwą przyczyną...

Wierzcie mi, że mogłabym o tym pisać bez końca! To jest temat rzeka. Zainteresowanych odsyłam na stronę Chcemy być rodzicami