Strony

8 września 2016

Rymowanki Pani F.

Pisałam Wam stosunkowo niedawno, że najlepszą recenzją dla książki jest opinia dziecka, któremu się ją czyta. Względnie jego chęć przeczytania danej publikacji zaraz po tym, gdy sami dobrniemy do ostatniej strony. Tak było u nas w przypadku kolejnej cudownej książki autorstwa pani Agnieszki Frączek, wydanej przez BIS. Wiersze pani F. są w naszym domu czytane bardzo chętnie zarówno przez dorosłych domowników, jak i przez naszą drugoklasistkę. Poprzednim razem z przyjemnością zrecenzowałam "Chichopotama" KLIK, którego dodatkowym atutem była dołączona do książki płyta CD. Tym razem musi Wam wystarczyć sama książka, choć obiecuję, że nie odczujecie braku owego gadżetu!


Wybierając tytuły książek do recenzji, które miałyśmy otrzymać na weekendowym spotkaniu blogowym "Active blog", nie zdecydowałam się od razu na "Słonia na hulajnodze", gdyż w oko wpadła mi zupełnie inna publikacja. Kiedy jednak okazało się, że powyższy tytuł jest jeszcze dodatkowo dostępny, bo dziewczyna która miała ją otrzymać nie dotarła na spotkanie, od razu zgłosiłam się na ochotnika w celu "przejęcia" książki. Jakaż była nasza rodzinna radocha kiedy okazało się, że to kolejny zbiór wierszy jednej z naszych ulubionych autorek!
Jako, że pani Agnieszka to doktor habilitowany językoznawstwa (!), znajdziecie w tej publikacji sporo tzw. łamańców językowych. Córka czytając te wiersze była nieźle rozbawiona, gdyż ich tematyka nie pozwalała jej pozostać obojętną podczas lektury. 


"Słoń na hulajnodze", to zbiór wierszy o zwierzętach, o roślinkach, o zasadach i życiowych mądrościach. Znajdziecie tu jedne z najwcześniejszych utworów pani Agnieszki, np. "Skrzat z lustra", czy "Odkurzacz". Zarówno w "Chichopotamie" jak i tutaj znalazł się wiersz o Muchomorze, który to fakt od razu wyłapał nasz siedmioletni detektyw. Poza wspomnianym wierszem zdecydowanie nie jest to takie samo dzieło. Nie musicie się obawiać powtórek. Mamy tu wiersz o polnych kwiatkach, które plotkują o innych pobratymcach, o niegrzecznym autobusie, o spacji, która chciała przejść na dietę i wiele innych historyjek, przy czytaniu których zdecydowanie można się pośmiać :) Bardzo bliski stał się nam wiersz o szczerbatym grzebieniu, gdyż córka ostatnimi czasy systematycznie "gubi"... swoje zęby mleczne. 
Tu nie ma co za dużo opowiadać. Te książkę trzeba zdecydowanie przeczytać! Dla mnie pani Frączek jest takim Brzechwą w spódnicy (a to należy uznać zdecydowanie za komplement). Na zachętę córka przeczyta dla Was dwa wiersze na końcu posta :)





Książka jest pięknie wydana, ale to w tym wydawnictwie już standard. Ilustracje podobnie jak w przypadku "Chichopotama" wykonała Iwona Cała, więc wiecie już, że możecie się także spodziewać pięknych doznań wizualnych. Twarda oprawa i gabaryty "Słonia..." sprawiają, że posiadając te książki w swojej kolekcji będziecie mogli nimi nacieszyć nie tylko duszę ale i oko. Czegóż można chcieć więcej od książki wypełnionej zabawnymi tekstami i trafionymi rymami? Polecamy :)