Strony

9 grudnia 2016

Być "TĄ TRZECIĄ"

Jeśli nigdy nie stałaś z boku patrząc jak inni się śmieją, bawią i nawzajem wspierają, jesteś szczęściarą. Jeśli tak było, to nie wiesz jednak co czuje ta, która zawsze jest TĄ TRZECIĄ! Nie wiesz co to znaczy czuć się jak przysłowiowe "piąte koło u wozu" lub "na doczepkę". Nie wiesz jak to jest czuć się niepotrzebną albo potrzebną z kolei tylko wtedy, gdy tej drugiej nie ma w pobliżu. Nie wiesz jak to jest być "zastępstwem". I dobrze, że nie wiesz! Nie życzę tego NIKOMU! Bo wierzcie mi, że trzy to zawsze o jednego za dużo 😢

Wierz mi, że jest to fatalne uczucie! Nie, to nie będzie wpis o byciu kochanką albo o tym, że mąż sobie takową znalazł! Na szczęście mam cudownego męża i ufam mu całkowicie. Wiem, że to czyta, a on wie co mu grozi za zniszczenie mojego zaufania :) Do napisania postu skłoniła mnie poniekąd moja córka i jej szkolne troski.

Kiedyś pisałam Wam o sposobie na integrację klasy jaki wymyśliła sobie nasza wychowawczyni w klasie córki TUTAJ. Teraz, po roku czasu mogę Wam śmiało powiedzieć, że nadal nie widzę w tym nic dobrego. Wręcz przeciwnie. Może czytają mnie niektóre mamy dzieci, z którymi moja młoda chodzi do klasy. Wiem, że duża część z nich uważa, że wychowawczyni miała świetny pomysł. Ja się jednak z nim nie zgadzałam rok temu i podtrzymuję moje zdanie. Mam do tego prawo.

Nie dość, że nie przyniosło to niczego dobrego, to mam wrażenie, że dzieci nie mają żadnego poczucia stabilizacji. Niektóre mamy tłumaczą, że przecież na zawieranie przyjaźni maluchy mają jeszcze czas. Ale ja wiem, że takie zmienianie "partnera" w ławce co tydzień stanowi koszmar dla niejednego dziecka! Jeśli siedzi z kimś kogo lubi - fajnie, ale czas szybko zleci i za tydzień znowu nastąpi rotacja. Natomiast jeśli dziecko siada obok kogoś kto mu dokucza... Tydzień wlecze się wówczas niemiłosiernie, a nasz uczeń do domu wraca w coraz gorszym humorze.

W podstawówce byłam "tą trzecią". Zawsze na doczepkę. Potrzebna tylko wtedy, gdy w szkole nie było tej właściwej osoby. Wszystko było fajnie dopóki tamtej nie było. To straszne, ale cieszyłam się wtedy z czyjejś choroby, bo wtedy miałam koleżankę tylko dla siebie. Niestety, kiedy tamta przyjaciółka wracała, ja byłam odstawiana na boczny tor. To jest bardzo przykre...

Mimo, że teraz jestem uważana za osobę bardzo otwartą i kontaktową (opinia znajomych i rodziny), kiedyś nie miałam łatwo. Dziś zawieram mnóstwo nowych znajomości, co bardzo lubię. Dziewczyny pytają" "Jak ty to robisz? Znasz tyle osób i w ogóle". No może trochę przesadzają, ale mimo iż w dzieciństwie nie miałam prawdziwej przyjaciółki, teraz nie mam najmniejszego problemu w zawieraniu nowych znajomości. 

Jak mam wytłumaczyć zapłakanej córce, która wraca ze szkoły i żali się, że ta czy inna dziewczynka nie chciała się z nią bawić, bo wolała inną? Jak mam siedmiolatce wytłumaczyć, że jak będzie dorosła, to będzie wspaniałą towarzyszką, z którą wiele osób będzie chciało się przyjaźnić? Jak pomóc jej przetrwać ten brutalny czas szkoły podstawowej, kiedy dzieciaki sobie dokuczają i nie zawsze akceptują nawzajem?

Cieszyłam się, że mam szkołę za sobą. Że teraz mam mnóstwo znajomych. Jednak córka przechodzi przez to samo co ja mając te 7, 8 i więcej lat i, póki co, nie bardzo wiem jak jej pomóc... Cieszę się, gdy córka chętnie idzie do szkoły wiedząc, że bez przeszkód może bawić się z ulubioną koleżanką. Żyjemy tymi chwilami, ale wiem, że to minie i moja córka znowu będzie "tą trzecią" :( I znowu serce Matki będzie roztrzaskiwane na milion kawałeczków, widząc jak gaśnie uśmiech na twarzy ukochanego dziecka 😭 Znowu będzie płacz, że ona nie chce jechać do szkoły...

Chcę chronić moją córkę i cieszę się, gdy wraca ze szkoły zadowolona. Jak jest u Waszych dzieci w przedszkolu/szkole? Mają swojego najlepszego przyjaciela? Moja córka ma swoją przyjaciółkę, jeszcze z przedszkola, ale nie chodzą do jednej szkoły... WIELKA SZKODA!