Strony

28 grudnia 2016

Zwykła Matka - to ja!

Jestem mamą od nieco ponad siedmiu lat. Długo na to czekałam. W efekcie wielu starań, leków i wizyt u lekarzy, a także wydanych pieniędzy i zszarganych nerwów, szczęśliwie zostałam mamą cudownej królewny (choć ostatnio coraz częściej rogi jej wyskakują!). 03.10.2009 - Moje życie od tego dnia zmieniło się totalnie, ale o tym wie każda mama. Ojciec zresztą też. Przecież i życie mężczyzny ulega w tym momencie przewartościowaniu. Jednak to, czy zmiana okaże się drastyczna, bolesna, czy też całkiem przyjemna, zależy tylko i wyłącznie od nas. Ja jestem Zwykłą Matką...


Postanowiłam zostać z córką w domu i z perspektywy czasu absolutnie tej decyzji nie żałuję. Owszem, kasy więcej by się przydało, bo wiadomo, że z jedną pensją (choć zależy kto jaką tą pensję ma) ciężko od jednej wypłaty do drugiej dać radę. Dziecko wszak rośnie i potrzebuje coraz to nowych rzeczy, a i rachunki same się nie opłacą. Jednak cieszę się z tego, że zostałam w domu. Okazało się niestety, że nasza królewna będzie jedynaczką, a czasu z nią spędzonego nie wynagrodziłyby mi żadne pieniądze. Patrząc na to jakie wymagania ma teraz szkoła, cieszę się, że mogę poświęcić czas na pomoc w nauce, choć córka bystra świetnie sobie radzi i osobiście odstawiać ją na szkolny autobus.

Wracając do tytułu dzisiejszego posta. "Zwykła Matka to ja!" - nie różnię się niczym szczególnym od każdej innej mamy. Nie uważam, iż fakt, że pozostałam z córką w domu stanowi jakieś ogromne poświęcenie z mojej strony. To był mój wybór, świadoma decyzja poparta przez męża.

ZWYKŁA Matka, czyli ani "bio" ani "eko". Nie potrafię wykonywać żadnych ręcznych robótek (DIY - jakże obecnie popularne wszędzie). Nie umiem tego i wolę podziwiać podobne prace u innych mam niż denerwować się, że znowu mi nie wyszło. Nie jestem dobrą kucharką. Lubię obiady szybkie i proste, nie zawsze super zdrowe, choć takowe wolę bardziej. Przyznaję się, że dziecku daję czekoladę, którą sama kocham i nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia.

Zwykła Matka w moim przypadku oznacza również, że jestem zwyczajną kobietą z marzeniami jak każda inna. Marzę o własnym "M", o ciepłych wakacjach i zapewnieniu dobrego życia córce w przyszłości. Mam marzenia duże i małe, te łatwiejsze do realizacji i te nieco bardziej wymagające. Podstawowym marzeniem jest mieć zdrową i szczęśliwą rodzinę. Marzenie o drugim dziecku odleciało do krainy rzeczy niemożliwych, ale mam piękną królewnę i kocham ją nad życie! Popełniam zwyczajne błędy i staram się z nich wyciągnąć lekcje.

Zwykła Matka to również określenie pasujące do zwyczajnej żony. Nie szaleję z dwudaniowymi obiadami dla męża. Nie podaję mu kapci, gdy wraca do domu. Szanuję go i kocham, ale jestem zwyczajną kobietą mającą swoje marzenia, zachcianki, potrzeby. Tworzymy zwyczajną rodzinę, w której panuje wzajemny szacunek, zrozumienie, a między mną i mężem istnieje zależność partnerska, nie służalcza :)

Zwykła Matka to ja! Kobieta, żona, mama, córka, wnuczka, siostra, ciocia, synowa itp. itd. Jestem blogerką, choć nie wiem, czy wpasowuję się do końca w definicję jeśli takowa gdzieś krąży. Jestem zwyczajną kobietą, taką jak Wy. Po prostu piszę o tym co lubię, co robimy w wolnym czasie (tu pojawiają się nasze recenzje), opisuję nasze wyjazdy, gdyż uważam, że warto pokazać innym jak można spędzać czas z dziećmi poza domem. Piszę Wam o tym co lubię i co mnie drażni. 

Czasem czytam miłe słowa czytelniczek, że jestem NIE-Zwykłą Matką, choć sama o sobie w ten sposób nie myślę. Staram się być skromna i nie uważać się za kogoś lepszego od innych :) Mam swoje lepsze i gorsze dni, wzloty i upadki. Nie jestem idealna i nie dążę za wszelką cenę by taką być!