Strony

1 lutego 2017

"Kopytko" i Elmer, słoń w kolorową kratkę

Córce nie robi szczególnej różnicy co czyta, tak długo, dopóki nie jest to książka posiadająca zbyt małą czcionkę. Do tego lubi, gdy jest trochę ilustracji, dzięki którym wydaje się, że samego tekstu na poszczególnych stronach jest jakby mniej. Na razie jeszcze nie ma ulubionych tematów przewodnich książek. Z pewnością bardzo lubi czytać historie o zwierzętach. Nie przeszkadza jej nawet, że pewne tytuły są skierowane odgórnie dla młodszej grupy wiekowej niż ona. 


Tak właśnie było w przypadku najnowszej publikacji o słoniu Elmerze, wydanej przez Papilon. "Elmer. Najlepsze przygody" to ogromny, ciężki tom zawierający sześć opowiadań. Owe historie nie bez przyczyny przeznaczone są dla maluchów. Z powodzeniem można by je czytać już dwuletnim szkrabom. Język jest bardzo prosty. Tekstu na stronie jest mało. Bywa nawet, że nie ma go wcale. Za to są niesamowicie kolorowe ilustracje. 





Opowieści o tęczowym słoniu nie tylko są proste i zabawne, ale uczą też dzieci choćby tego, że "nie ma się czego bać", albo że żarty nie zawsze bywają śmieszne! Elmer to słoń ciekawski i odważny, zawsze gotowy na nową przygodę.
Przepiękne wydanie w twardej piankowej okładce z pewnością będzie się świetnie prezentować na dziecięcej półce. Jest to książka, którą polubią zarówno dziewczynki jak i chłopcy. Myślę, że Elmera nie trzeba specjalnie polecać. Zna go wszak wielu rodziców i ich dzieci.  A jeśli jest inaczej - czas najwyższy to zmienić.

Przeskoczę teraz z publikacji dla najmłodszych wprost do literatury adekwatnej do wieku mojej księżniczki. Przedstawiam Wam serię książeczek "Szkółka jeździecka Kopytko", których autorką jest Liliana Fabisińska. Jestem przekonana, że obydwa tomy (na razie są bowiem tylko dwie części) spodobają się nie tylko fankom koni, czy kucyków. 


"Kopytko", to nie tylko miejsce, w którym dzieci uczą się jazdy konnej. Tam też zdobywają podstawową wiedzę o tych zwierzętach, pielęgnują je, a także zawierają nowe, wspaniałe przyjaźnie z rówieśnikami. Seria dedykowana głównie dla dziewczynek, choć nie wykluczam, że spodoba się też kilkuletnim chłopcom, w których już kiełkuje pasja do jazdy konnej.

Pierwsza część opowiada historię kilku dziewczynek, skrajnie od siebie różnych. Trafiają one do tytułowej szkółki by razem zacząć naukę jazdy konnej i poznać tajniki opieki nad zwierzętami. Jak się okazuje, jedna z dziewczyn, która trafiła na zajęcia ze względu na swoją przyjaciółkę, zapałała prawdziwą miłością do koni. Inna z kolei, której rodzina w całości jest zaangażowana w jeździectwo, niekoniecznie pała entuzjazmem do tej dyscypliny. 




Jest to historia o przyjaźni. Uczy szacunku do zwierząt i właściwej opieki nad nimi. Opowiada też o przełamywaniu swoich lęków i uprzedzeń. Każda dziewczynka będzie zadowolona z tej lektury.
Małe poręczne wydanie drukowane czcionką odpowiednią dla dzieci, które niedawno opanowały samodzielne czytanie. Krótkie rozdziały okraszone rysunkami Marty Blachury nie zdążą wywołać znudzenia u małej czytelniczki. Dodatkowo, na końcu pierwszego tomu, dzieci mogą zapoznać się z odmianami, czyli białymi plamami na głowie konia, zaś na końcu drugiej odsłony poznają co nieco w kwestii mowy ich uszu. Dzięki temu będą wiedziały kiedy zwierzę jest złe (i lepiej do niego nie podchodzić), a kiedy się boi. Strach przecież nie jest tylko domeną ludzi. 

Polecam książeczki wszystkim dzieciom, a w szczególności tym, które marzą o nauce jazdy konnej!

Za egzemplarze wyżej wymienionych tytułów dziękuję wydawnictwu Papilon