Wiele czynników złożyło się na to, że natchnęło mnie do stworzenia takiego właśnie wpisu. Bezpieczeństwo dzieci w szkole, czy też w przedszkolu to temat rzeka. Jest to zagadnienie, o którym dość dużo się pisze i mówi. Ale moim zdaniem nigdy za wiele dobrych rad związanych z bezpieczeństwem naszych pociech. Nie ma chyba dla rodzica nic ważniejszego na świecie niż zadbanie o to, by jego dziecko czuło się pewnie pod każdym względem. O jakim rodzaju ochrony możemy mówić? Jest tego naprawdę sporo. Do tego stopnia, że nie sposób wymienić wszystkiego. Dlatego dziś przybliżę Wam kilka zagadnień z jakimi Zwykła Matka musi się na co dzień zmagać oraz przypomnę kilka podstawowych metod jak ustrzec się przed takimi stresującymi sytuacjami.
Moja córka dojeżdża autobusem szkolnym do placówki oddalonej od domu o około 6 km . Z najmłodszymi klasami jeździ co prawda opiekun, ale zdarzały się już różne rzeczy przyprawiające rodzica o stan przedzawałowy. Bywało, że maluch nie wsiadł do autobusu albo wysiadł na niewłaściwym przystanku. Opiekun nie sprawdził, czy na dziecko czeka rodzic, który w owym czasie owszem czekał..., ale w innym miejscu. Taki sześcio-, czy siedmiolatek rozproszony przez rówieśników ma prawo się pomylić. Od tego w autobusie jest opiekun, by kontrolować sytuację. Zwróćcie zatem uwagę na kompetencje tychże osób. Obserwujcie ich reakcje, a w razie zauważenia jakichś nieprawidłowości i zaniedbań - zgłaszajcie natychmiast sprawę dyrekcji szkoły!
Na początku roku szkolnego wpisujemy do dzienniczków niezbędne informacje, łącznie z numerami telefonów i numerami dowodów osobistych osób, które mogą nasze dziecko odebrać ze świetlicy. Razem z sąsiadką często na zmianę odbieraliśmy nasze dziewczynki. Niejednokrotnie jednak byłam świadkiem, gdy nauczyciel nie widział wręcz, czy i z kim uczeń wychodzi ze szkoły!
Najgorszy w tym wszystkim jest brak kontaktu telefonicznego z opiekunem w autobusie, a i dodzwonienie się do szkolnej świetlicy również często graniczy z cudem! Z tego tytułu coraz częściej rozważamy z mężem zakup jakiegoś małego lokalizatora GPS, który córka mogłaby nosić w plecaku. Może i trochę to przekombinowany pomysł, ale lepszy taki niż żaden, co nie? ;)
Co my - rodzice, możemy zrobić by zadbać o bezpieczeństwo dzieci w szkole i podczas drogi do domu?
- rozmowy - "wałkowanie" z dzieckiem tego, gdzie dokładnie będziemy na nie czekać, jeśli tak jak nasza córka wraca autobusem. Ustalanie przed wyjściem do szkoły kto je odbierze po zajęciach. Dzieciom może się to wydawać nudne i zbędne, ale przy ich rozkojarzeniu okazuje się baaardzo pomocne..
- lokalizatory - jestem wrogiem tego, by siedmiolatkom dawać telefony, ale taki zegarek z lokalizatorem np., dzięki któremu aplikacja w naszym smartfonie pokaże gdzie w danym momencie znajduje się nasz mały uczeń to już inna historia. Kiedy pewnego dnia moja córka nie wysiadła z autobusu w umówionym miejscu oblał mnie zimny pot. Pół godziny trwało nim dodzwoniłam się do świetlicy i dowiedziałam, że w niej została, bo myślała, że ktoś po nią przyjedzie. Wyobraźcie sobie moje nerwy w tym czasie!
- sprawdzanie opiekunów - w naszym przypadku wygląda to tak, że nauczyciel bądź opiekun ze świetlicy "odstawia" uczniów w umówionym miejscu, gdzie czeka z kolei kolejny "strażnik" z autobusu. Przyznam szczerze, że do jednej takiej osoby w naszej szkole nie mam kompletnie zaufania...
- spotkania z policjantami - jestem zdania, że zaproszenie co jakiś czas do placówki policjanta po to, by omówił z dziećmi możliwe zagrożenia i niebezpieczeństwa oraz przedstawił sposoby jak ich unikać, to świetny pomysł. Dzieci mają to do siebie, że są zazwyczaj rozkojarzone. Choćby nie wiem ile razy im coś powtarzać i tak istnieje duże prawdopodobieństwo, że zwyczajnie zapomną! Autorytet pana policjanta zdecydowanie zrobi też swoje.
- odblaski - teraz, kiedy zima się kończy są może mniej ważne, aczkolwiek nadal istotne. Przypominanie dzieciom, jak ważne jest, by były widoczne na drodze to obowiązek zarówno rodzica, jak też nauczycieli.
- identyfikatory - tu mamy szerokie pole do popisu, ale chodzi głównie o to, by dziecko zawsze miało przy sobie podstawowe informacje: numer telefonu do rodziców, adres zamieszkania itp.
- uświadamianie - to bardzo istotna rzecz spinająca wszystkie powyższe kwestie. Uświadomienie dziecka, by nie rozmawiało z obcymi, nie robiło czegoś pod presją grupy, byle tylko się "popisać" przed kolegami, to podstawa jego bezpieczeństwa i naszego spokoju.
Zagrożeń w życiu naszym jaki i dziecka nigdy nie uda się w pełni wyeliminować. Zawsze pozostaje przysłowiowy margines błędu, który może zniweczyć wszelkie nasze starania o bezpieczeństwo najbliższych. Czy zatem warto się wysilać, tłumaczyć, rozmawiać? Jak najbardziej! Świadomość dziecka o istniejących potencjalnie niebezpiecznych sytuacjach nieraz uruchomi wewnętrzny hamulec w jego głowie, a to już ogromny sukces. Pewnie, że w niektórych przypadkach jesteśmy zdani na dobry los i szczęście. Ale tam, gdzie za pomocą szarych komórek można ustrzec się przed "złym" - mamy szerokie pole do działania. Wykorzystajmy to!Bezpieczeństwo dzieci w szkole, czy przedszkole jest równie ważne jak w każdym innym miejscu, w którym ono przebywa!