Strony

3 marca 2017

Wyścig Tytanów, czyli perfekcyjne olbrzymy



Jestem pełen podziwu dla ludzkiej wyobraźni i kreatywności. Takie potwory na przykład. Kto je wymyśla? Kto decyduje, że Predator ma paszczę niczym otwierający się spadochron, a Obcemu na głowie wyrósł wazon? Człowieki, rzecz jasna! Od początku naszej egzystencji na Ziemi przywoływano przeróżne twory, stwory oraz kreatury aby straszyć nimi nieposłuszne dzieci, czy wywrotowców we wszelakim zakresie. Patrząc na historię ludzkości, musiało przynosić to wymierne efekty. Miejcie ów fakt na uwadze, gdy znów o 3.00 w nocy wasze dziecko zacznie szturchać was palcem w ramię, bo się boi... Możecie mieć pretensje tylko do siebie. A ściślej mówiąc, do całego gatunku ludzkiego.
 

Mitologia grecka aż skrzy się od przeróżnych stworzeń i potworów. Stanowi doskonały przykład na to, że najlepszym sposobem na zrozumienie zjawisk otaczającego świata było wówczas odwoływanie się do sił nadprzyrodzonych. Spośród przebogatej galerii bogów, herosów oraz potworów, najpotężniejsi zdają się Tytani. Strącone i uwięzione w Tartarze olbrzymy z Kronosem na czele, po dziś dzień pobudzają wyobraźnie twórców przybierając przeróżne formy: od poważnej do prześmiewczej. Pozwólcie, że dziś przedstawię Wam tych mitycznych bohaterów w niecodziennej odsłonie. Wyobraźcie sobie, że Tytani to ogromne opancerzone bestie, na grzbietach których siedzą odważni jeźdźcy. Panie i Panowie! Zwykły Tata i wydawca gier REBEL zapraszają na jedyny w swoim rodzaju „Wyścig Tytanów”.
 
Wyjściowy pomysł na rozgrywkę jest niezmiernie prosty. W świecie Neverworld organizowane są wyścigi tytanicznych wierzchowców. Naszym celem jest pokonać trzy okrążenia niezwykłego toru szybciej od przeciwników. Trudno o łatwiejszy wariant, nieprawdaż? Gdyby chodziło o zwykłe przesuwanie pionków zgodnie z wyrzuconą ilością oczek na kostce, wiałoby bezsprzecznie nudą. Nic z tych rzeczy! Tytułowy wyścig został przemyślany w taki sposób, że niejeden współczesny film akcji musiałby się schować na półce pt. „obrady sejmu i inne nudziarstwa”.

Opis gry zacznę dość nietypowo, bo od wrażeń wizualnych związanych z produktem o nazwie „Wyścig Tytanów”. Jest to świadome działanie, gdyż gra wydana jest wprost bajecznie! Nic tu nie jest przypadkowe, niepotrzebne, czy niedopracowane. Poczynając od pudełka, które jest rozmiaru „w sam raz”, poprzez bajecznie kolorowe plansze – tory, niezwykłe kości do gry, a na fantastycznych pionkach tytanów kończąc, wszystko sprawia wrażenie luksusu, obcowania z grą z najwyższej półki. Zresztą co się będę rozpisywał. Sami zobaczcie:
 





Skoro jesteśmy już przy zawartości pudełka, wspomnę o kilku istotnych jej elementach. Kwadratowe plansze (w ilości 3) są dwustronne. Oznacza to, że możemy „ścigać się” po 6 różnych torach, będących odzwierciedleniem światów poszczególnych tytanów. Każda plansza jest jedyna w swoim rodzaju (posiada inne możliwości i ograniczenia dla graczy) przez co nie ma szans, żeby zabawa szybko się nam znudziła. Wybierając jednego z tytanów otrzymujemy jego planszę z naniesioną ilością żyć (różną dla kolejnych olbrzymów) i okrążeń. Odpowiednie znaczniki będą określać nam stan tych dwóch czynników w czasie gry. Prócz planszy w nasze posiadanie wchodzi karta zdolności (określa moc danego tytana, którą mona użyć podczas swojej tury), przepiękny pionek oraz losowo wybrana jedna karta specjalna. Ustawiamy zatem obok planszy pionki, potasowany stos kart specjalnych, żetony pułapki, kości z dziwnymi oznaczeniami (w ilości równej liczbie graczy) i zaczynamy! Tylko jak się poruszać po tej dziwacznej planszy? No właśnie! 

Z początku bałem się podejść do rozgrywki z powodu tego nietypowego toru. Otóż, każda plansza składa się z 12 rzędów (1-12) i 6 kolumn (A-F) i stanowi nieskończony ciąg pól. Oznacza to, że przekraczając ją z lewej lub prawej krawędzi (poruszać się można prosto lub po skosie) nasz pionek pojawi się po drugiej stronie toru w wyższym rzędzie. To tak jak w pamiętnej grze Pacman, gdzie znikamy z lewej strony ekranu, by pojawić się za chwilę na prawej (lub odwrotnie). Naszym celem jest osiągnięcie górnej krawędzi planszy. Wówczas pojawimy się ponownie na dole mając zaliczone 1 okrążenie. Żeby wygrać należy ten manewr powtórzyć 3 razy...

Ustalając początkowego gracza, każdą turę rozpoczynamy od rzucenia wszystkimi kośćmi. Gracz wybiera sobie jedną z nich i umieszcza na swojej planszy tytana. Obrazki na kostkach mówią nam jaki ruch mamy wykonać. Może to być np. ruch do przodu i dwa w bok, ruch do przodu i postawienie w swoim sąsiedztwie pułapki itd. Następnie wykonuje ruch zgodny z obrazkiem (musi to uczynić) oraz MOŻE zagrać kartą specjalną i/lub kartą zdolności. Kolejni gracze dobierają z pozostałych kości im najbardziej pasującą i postępują analogicznie jak powyżej. Jedynie ostatni uczestnik rzuca wszystkimi kostkami i z nich wybiera sobie jedną. 




Nudna i monotonna byłaby to gra gdyby nie moce, którymi dysponują tytani oraz pułapki czyhające na samym torze. Kwintesencją „Wyścigu Tytanów” są akcje podejmowane za pomocą kart i toru. Można bowiem użyć mocy by pozbawić przeciwników punktów życia, zamienić się z nimi miejscem, czy też zastawić na rywali pułapki, które nic dobrego im nie przyniosą... Opcji jest naprawdę wiele i zajęłoby mi dużo czasu opisanie ich wszystkich. Każdy tytan jest inny. Ragnarok może np. przesunąć sąsiadującego tytana o 1 pole w dowolnym kierunku (w każdej rundzie). Z kolei Chtóólhóó wysysa z przeciwnika życie sam jednocześnie się regenerując. Jest jeszcze Kraken, Rassik, Slaugg i Masakrator ze swoimi niesamowitymi mocami. Karty specjalne dodatkowo podgrzewają atmosferę. Nie sposób też pominąć efekt toru. W zależności od gospodarza danego świata, czyhają na uczestników wyścigu takie niespodzianki jak atak piratów, skoki przez rampy, czy poślizg na lodzie. To od nas zależy, który świat ma być areną naszych zmagań. Reszta to kwestia taktyki oraz szczęścia. Super sprawa!

Najciekawszym pomysłem jaki umieszczono w grze „Wyścig Tytanów” to tzw. Reakcja Łańcuchowa. Tytan stojący na drodze ruchu innego z rywali zostaje popchnięty w tym samym kierunku i o taką samą ilość pól co konkurent. Jeśli po drodze znajdują się jakieś pułapki i przeszkody,... to kiepsko. Są też jasne strony owego zjawiska. Reguły mówią, że jeśli gracz straci ostatnie życie opuszcza jedną turę, a jego pionek symbolicznie kładzie bokiem na planszy (po odczekaniu tury z powrotem regeneruje swoje serduszka na „full”). Reakcja łańcuchowa na takim przewróconym tytanie może go wywindować poza górną krawędź planszy. A jeśli było to jego ostatnie okrążenie... zostanie zwycięzcą całego wyścigu. Jak widać nawet pokonani mają szansę na wygraną!

Wyścig Tytanów” skrojono dla maksymalnie 6 osób w wieku 8+. Myślę, że to odpowiednia kategoria wiekowa. Opanowanie zasad wymaga sporo cierpliwości. Każdy ruch musi zostać przeprowadzony krok po kroku by na bieżąco realizować wszelkie efekty gry. Wiemy natomiast jak to jest z cierpliwością u naszych dzieciaczków. Dlatego nie jest to propozycja dla każdego. Zatem dla kogo? Z pewnością dla miłośników wyścigów i strategii. Usatysfakcjonowani będą też wszyscy Ci, którzy szukają w grach planszowych „inności”, ciekawego pomysłu. W połączeniu z przepięknym wykonaniem całość robi naprawdę piorunujące wrażenie. Mnie do dziś włosy na głowie stoją dęba...