Córka... Mam córkę, o której zawsze marzyłam. Długo się staraliśmy ze Zwykłym Tatą o dziecko i w końcu się udało. Zawsze po cichutku wierzyłam, że będzie to dziewczynka. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego. Dobrze wiem, że kobiety lekko w życiu nie mają i dużo trudniej (moim zdaniem - niech nie burzą się mamy chłopców!), wychować córkę niż syna. Marzyły mi się chyba babskie rozmowy, czesanie kitek i te wszystkie śliczne sukienki. Sama mam siostrę, mama wychowywała nas sama stąd zawsze miałyśmy z nią dobry kontakt. Dlatego i ja zapragnęłam mieć córkę, która będzie ze mną tworzyła zgrany duet. Kiedy na jednym z badań usg okazało się, że jest wymarzona księżniczka... popłakałam się wprost ze szczęścia!
Oczywiście jakiejkolwiek płci by to dzieciątko nie zawitało w mym brzuchu i tak byłabym najszczęśliwszą kobietą na świecie. Pragnęłam dziecka, a najważniejsze było, by urodziło się zdrowe. Jednak z tyłu głowy ów marzenie o królewnie w warkoczach zawsze się tliło. Aż się spełniło :)
Siostra ma dwójkę chłopaków. Starszy jest tylko o dwa miesiące młodszy od mojej córki. Praktycznie razem się wychowywali i miałam okazję obserwować różnice między nimi. Nie chodzi tu tylko o płeć, ale też temperament oraz upodobania. Różnią się od siebie jak przysłowiowe ogień i woda.
Moja córka nie jest jednak typową dziewczynką. To urwis, którego zawsze wszędzie było pełno. Aktywna i inteligentna istota, która chyba nigdy się nie męczy. Zawsze wolała zabawy autami, czy grę w piłkę niż bawienie się lalkami. O tak! Nie jest to "lalkowa" dziewczynka!
Czy to dlatego, że jest córeczką tatusia i spędza z nim bardzo dużo czasu? A może przez to, że długo miała kontakt tylko z chłopcami? A może ona po prostu tak jest "zaprogramowana"? Nie jesteśmy przecież wszyscy tacy sami. Ja też za dzieciaka bawiłam się częściej autami, hasałam po drzewach, a lalki mnie nie interesowały :)
Nie zmuszam młodej do tego, by chodziła w sukienkach, aczkolwiek próbuję ją czasem do tego przekonać. Daję jej możliwość samodzielnego wyboru kiedy jesteśmy w sklepie. Jednak ona woli "dresy" :) Cóż począć. Twierdzi, że tak jej wygodniej. Sukienki wiszą i czekają na lepszy moment. Skoro rajstopy ją uwierają niech nosi legginsy oraz spodnie.
Nie zmuszam jej także do zabawy lalkami. Efekt? Nie ma praktycznie ani jednej! Woli autka, a klocki ciekawią ją bardziej te z serii Ninjago niż Friends :) Zdecydowanie jest już w wieku pt. "róż jest passe".
Jeśli woli grać w kosza lub strzelać bramki, nie zmuszam jej do zabawy "w dom" :)
Nie lubi się czesać, robić mamie fryzur, czy malować paznokci. Pewnie bardziej chętny do czesania włosów byłby mój chrześniak :) On z kolei zawsze lubił tego typu rzeczy jak np. zabawę w kucharza.
Na spacerze w parku, czy lesie woli skakać po "wyżkach" lub machać kijem udając, że to miecz rycerza ciemnej mocy niż zbierać kwiatki, czy podglądać przyrodę wokół :)
Bluza i spodnie : SMYK
Trampki : Zalando
Córka dogaduje się zarówno z chłopcami jak i dziewczynkami. Jest pod tym względem "uniwersalna" :) Mnie pozostaje pogodzić się z faktem, że chętniej ubierze dres w kolorze moro niż różową sukienkę. Że chętniej będzie biegać z tatą za piłką niż malować ze mną paznokcie.
Niech jest jaka chce. Niech będzie sobą. Ważne, by lubiła to co robi, by dawało jej to radość :) Może kiedyś coś się zmieni i będziemy się razem malować... a może nie. Będę ją wspierać cokolwiek sobie wymarzy! A, że mając córkę czasem czuję się jakbym miała syna... Skoro nie mogę mieć dwójki dzieci, mam przynajmniej 2w1 :)I kocham ją nad życie!
Jak jest u Was? Macie stuprocentową dziewczynkę/chłopca w domu, czy również i u Was nastąpiła taka "superpromocja"?
*wpis nie jest sponsorowany