Gdy
byłem dzieckiem, czyli jakieś kilka trylionów lat świetlnych temu, uwielbiałem
bawić się klockami. Jako, że dostęp do nich był wówczas mocno ograniczony (a do
czego nie był!), musiałem zadowolić się pudłem z drewnianymi walcami, prostopadłościanami
i innymi sześcianami. Czy narzekałem? Ależ skąd! Uznaję to doświadczenie za
jedno z najbardziej kreatywnych w całym swoim dotychczasowym życiu. Budowanie przeróżnych
konstrukcji, tworzenie czegoś z... czegoś innego – nie zaprzeczycie, że wpływa
to niezwykle pozytywnie na rozwój młodego człowieka. Na zdolnościach manualnych
zaczynając, a na wyobraźni przestrzennej kończąc. To były czasy! A potem
pojawiły się klocki LEGO...
Mając pewne doświadczenie z wszelkimi LEGO-podobnymi tworami, podszedłem do Blocków z małą rezerwą. Dodatkowa czujność wzmogła się po zerknięciu na opakowanie zestawów, w tym przypadku z serii Lalilandia „Morska wycieczka” i „Zabawa na basenie” (przeznaczonej dla dziewczynek), które wyglądały niezwykle barwnie i solidnie. Kupuje się najpierw oczami, stąd na starcie przyznaję punkt za przykuwającą uwagę szatę graficzną. Po rozpakowaniu klocków okazało się, że... „O rety! Co za kolory!” To pierwsze co przyszło mi do głowy gdy wraz z córką wysypaliśmy zawartość kartonika na stół. Zaprawdę powiadam Wam: takiego nasycenia barw i wyrazistych kolorów nie uraczycie nawet u Duńczyków! Kolejny punkt dla Blocków. Nie zwlekając zanadto, zaopatrzeni w dołączoną instrukcję przystąpiliśmy do pracy. Ano właśnie: instrukcje. Te, z których korzystaliśmy były przejrzyste i czytelne. Zdarzały się co prawda pojedyncze sytuacje (obrazki), gdzie musieliśmy chwilkę się zastanowić „gdzie ten klocek dokładnie powinien być wpięty?”, ale generalnie budujący cały czas jest dobrze prowadzony aż do ostatniego elementu. Chwila! Basen skończony, a nam zostało jeszcze kilka klocków? Tak, składając Blocki można być niemal pewnym, że zostanie Wam kilka „zapasowych” kostek.
Przejdźmy teraz do samego spasowania klocków i poziomu trudności testowanych zestawów. Ogólnie rzecz biorąc, przeciętny 7-latek (a nieprzeciętny to już w ogóle) nie powinien mieć większego problemu z samodzielnym złożeniem konstrukcji. Tyle, że aby spasować idealnie klocki do siebie wymagana jest nieraz pomoc kogoś dorosłego, kto „dociśnie” połączone elementy, gdyż te niekiedy łączą się dość ciasno. Plusem takowej sytuacji jest stabilność budowli, która nie rozsypie się od razu w rączkach np. ciekawskiego młodszego brata. Minusem zaś fakt, że jeśli zamarzy nam się ponowne złożenie zestawu... zęby i paznokcie będą nieraz z niebezpieczeństwie. Niestety nie znaleźliśmy w pudełku przyrządu do rozłączania klocków, który w takich sytuacjach byłby bardzo pomocny.
Po złożeniu zestawy prezentują się wprost bajecznie! Ruchome elementy, bogactwo dodatków, dbałość o każdy najmniejszy szczegół. Takie są właśnie Blocki. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się aż tak dobrego odwzorowania pojazdów (statek) i lokalizacji (basen). Dobrego wrażenia nie zepsuł nawet fakt, iż w jednym z zestawów zabrakło pewnego klocka, który wg instrukcji powinien się tam znaleźć. Na szczęście nie był to żaden strategiczny element, a „zapasowe” części szybko zastąpiły ów brak.
Najlepsze z premedytacją zostawiłem na koniec. To cena, która w porównaniu do osławionych LEGO jest nieporównywalnie niższa. O ile? Sprawdźcie sami! Myślę, że będziecie naprawdę mile zaskoczeni ;-)
Klocki konstrukcyjne Blocki stanowią moim zdaniem doskonałą alternatywę w stosunku jakość-cena. Bogaty katalog dystrybutora oferuje serie zarówno dla najmłodszych (3+) o nazwie Mubi - z większymi elementami, jak i starszych budowniczych (6+). Chłopcy mogą wybierać spośród takich tematów jak m.in. Policja, Straż Pożarna, Samoloty, Transport, czy Kosmos. Dziewczynki natomiast mają swoją Lalilandię, a w niej wszystko to, co młoda dama lubi najbardziej. Jako, że mamy córkę, życzyłbym sobie jednak nieco bogatszego portfolio dla płci małej pięknej.
Polecam zdecydowanie klocki Blocki tym wszystkim, którzy poszukują solidnego produktu w bardzo przystępnej cenie. My już zamówiliśmy kolejny zestaw – w końcu już niedługo Dzień Dziecka...