Mamy
maj. Jak podają legendy jest to bardzo przyjemny okres w roku, gdzie wszelakie
kwiecie i krzaczostany stroszą dumnie swoje piórka, a bywalcy salonów tatuażu
nieśmiało zaczynają eksponować światu swoje najnowsze piktogramy. Aż chce się wówczas
wyjść na ciepłe świeże powietrze by posłuchać śpiewu ptaków lub spojrzeć w
niebo stawiając wyzwanie słońcu (koniecznie w atestowanych okularach
przeciwsolarnych z filtrem). Cudowny jest maj... w teorii. A teraz wracamy do
realiów pogodowych A.D. 2017: „Maju, Ach Maju! CO Z TOBĄ JEST NIE TAK, DO CH...RY?!”
Szaro, buro i ponuro. Inwestycja w zestaw do nurkowania lub ponton miałaby
większy sens niż zakup trampoliny ogrodowej i bramki piłkarskiej. Z kolei założenie
okularów przeciwsłonecznych na nos może jedynie wywołać współczucie wśród ludzi
(„Od dawna stracił Pan wzrok?”, „Biedactwo, wczoraj trochę za długo się
balowało, co nie?”). W tej sytuacji nie pozostaje nic innego jak ucieczka w jakieś
ciepłe miejsce. Gdzieś, gdzie temperatura powietrza ścina jajka jeszcze zanim
kury je zniosą, a słowo „deszcz” znane jest jedynie z tytułu musicalu z Gene’m
Kelly. Tjaaa...
Jako, że stać mnie obecnie jedynie na wakacje Jasia Fasoli na DVD (i to w wersji podstawowej – bez dodatków), a miejsce przy kominku jest ciągle zajęte przez schnące gatki, postanowiłem pójść pod prąd. Dlatego wybrałem się na Arktykę...
Jako, że stać mnie obecnie jedynie na wakacje Jasia Fasoli na DVD (i to w wersji podstawowej – bez dodatków), a miejsce przy kominku jest ciągle zajęte przez schnące gatki, postanowiłem pójść pod prąd. Dlatego wybrałem się na Arktykę...
„Wyprawa
na biegun”, kolejna gra od wydawnictwa Fox Games, którą miałem okazję niedawno przetestować,
doskonale wpisuje się w polską wiosenną aurę. Bo cóż tu robić wśród czterech
ścian, gdy za oknem grozi nam jedynie solidny prysznic i depresium vulgaris? Można zagrać w jakąś ciekawą planszówkę, rzecz
jasna! Zapraszam zatem Was wszystkich do bliższego zapoznania się z Biegunem
Północnym. Ubierzcie się ciepło i koniecznie zabierzcie coś do odstraszania
niedźwiedzi polarnych. Może być w sprayu.
Zacznę
od tego, że nie jest to propozycja dla lubiących szybkie i proste rozwiązania.
Tutaj wszystko jest dopracowane i przemyślane niezwykle starannie, a co za tym
idzie wymaga od nas odpowiedniego przygotowania. Elementów jest naprawdę sporo,
zaczynając od składanej ruchomej planszy, a na kartach akcji i żetonach
kończąc. Zresztą zobaczcie sami jak wygląda takie przykładowe początkowe
rozłożenie:
Pomocna w tej sytuacji będzie z pewnością instrukcja w formie komiksu, bądź alternatywnie aplikacja Dized (pracuje na androidzie), która poprowadzi nas „za rączkę” przez każdy etap rozgrywki. Nie oznacza to, że „Wyprawa na biegun” jest grą trudną. Nasza 7,5-latka doskonale odnajduje się w tej białej krainie. Wystarczy, że masz minimum 7 lat, od 1 do 3 głodnych przygód kompanów oraz ok. 40-60 minut wolnego czasu, a zapewniam, że przeżyjesz niesamowitą podróż, podczas której poprowadzisz swoją ekspedycję ku biegunowi.
Celem
gry jest doprowadzenie 4-osobowej ekspedycji na Biegun Północny, będący
centralnym punktem na planszy. Poruszać się będziemy po swoistej szachownicy z
prędkością i w kierunkach zgodnych z rysunkiem na wybranej karcie akcji. Sama
plansza dzięki ruchomej platformie może zostać w każdej chwili obrócona (o czym
za chwilę), co diametralnie zmienia naszą sytuację i wpływa na dalszą
strategię. Szachownica „poprzecinana” jest gdzieniegdzie szczelinami, które bez
posiadania specjalnego ekwipunku trzeba omijać. Czas ucieka, poszczególne ekspedycje
wyruszają ze swoich obozów, by okryć swój kraj chwałą i zapisać się w historii.
Kto wygra? Oczywiście ten najsprytniejszy...
Samo
przygotowanie gry wymaga poświęcenia chwili. Montaż podstawy planszy, ruchomego
dysku na nim, rozłożenie kart akcji (po trzy dla każdego stanowiska – reszta
tworzy zakryty stos), wybór drużyny i dobór 2 elementów ekwipunku (który
stanowią żetony tzw. lodowe maski - pozostałe krążki odkładamy zakryte przy
czym część z nich kryją nie ekwipunek, a tzw. zagrożenia). Wszystko to potrzebuje
czasu i naszej wprawy.
Ufff!
Udało się! Zatem zaczynamy zabawę. Każdy z graczy w danej turze wykonuje aż
cztery działania:
1. Przenosi jeden ze swoich pionków ze statku do obozu (to takie bezpieczne pole – jedno z czterech na planszy)
2. Wybiera jedną z leżących przed nim kart akcji i wykonuje ruch zgodny z jej treścią (karty akcji mówią o ile pól i w jakim kierunku można się przesunąć, czy można przy okazji ruchu wykonać zasadzkę na przeciwnika oraz jaka jest wartość wiatru na karcie)
3. Odkłada kartę akcji obok planszy i podlicza (jeśli ma ich kilka) sumę wartości wiatru. Gdy osiągnie lub przekroczy ona pewną określoną liczbę (dla trzech graczy wartością krytyczną jest 10) wówczas obracamy ruchomy dysk planszy zgodnie ze wskazaniem wierzchniej zakrytej karty akcji ze stosu.
4. Kończymy naszą turę dobierając brakujące karty akcji z puli i przekazując znacznik ruchu (prześliczna śnieżynka) kolejnemu graczowi.
1. Przenosi jeden ze swoich pionków ze statku do obozu (to takie bezpieczne pole – jedno z czterech na planszy)
2. Wybiera jedną z leżących przed nim kart akcji i wykonuje ruch zgodny z jej treścią (karty akcji mówią o ile pól i w jakim kierunku można się przesunąć, czy można przy okazji ruchu wykonać zasadzkę na przeciwnika oraz jaka jest wartość wiatru na karcie)
3. Odkłada kartę akcji obok planszy i podlicza (jeśli ma ich kilka) sumę wartości wiatru. Gdy osiągnie lub przekroczy ona pewną określoną liczbę (dla trzech graczy wartością krytyczną jest 10) wówczas obracamy ruchomy dysk planszy zgodnie ze wskazaniem wierzchniej zakrytej karty akcji ze stosu.
4. Kończymy naszą turę dobierając brakujące karty akcji z puli i przekazując znacznik ruchu (prześliczna śnieżynka) kolejnemu graczowi.
Najistotniejszym elementem w grze zdaje się możliwość ataku/zasadzki na pionki rywala. Jeśli znajduje się on w zasięgu naszego ruchu i karta akcji nam na to pozwala, wyrzucamy przeciwnika z planszy. Wygląda to trochę jak w nieśmiertelnej grze „Chińczyk”. My idziemy dalej, a przeciwnik wraca na start (w tym przypadku na statek). Za taki ruch losujemy także jedną lodową maskę. Ów żetony skrywają symbole ekwipunku, który ułatwiają nam podróż do celu (np. pozwalają przejść przez szczelinę, czynią gracza nietykalnym na planszy itp.). Elementów ekwipunku można mieć jednorazowo 3 i każdy z nich użyć tylko jeden raz. Gorzej jeśli wylosujemy „zagrożenie”. Burza, Dziura w Lodzie i Niedźwiedź Polarny nie przyniosą nam niczego dobrego – wierzcie mi!
Gra dobiega końca, gdy któryś z uczestników doprowadzi wszystkich czterech członków swojej ekspedycji na środek szachownicy, czyli do bieguna. Oczywiste, prawda?
„Wyprawa
na biegun” skrywa całe mnóstwo innych „smaczków”, których odkrycie i
rozkoszowanie się pozostawiam zainteresowanym grą czytelnikom. Ja w niniejszym
wpisie skupiłem się jedynie na podstawowych
informacjach i przybliżeniu mechanizmu rozgrywki. Taki był mój cel.
Jak zwykle w przypadku Fox Games mamy do czynienia z niezwykle pięknie wydaną grą. Grafiki urzekają, poszczególne elementy dopracowano w najmniejszych detalach. No i te drewniane pionki oraz znaczniki – bajka! Dodatkowym zaskoczeniem jest pozostawienie kilku „pustych” kart i żetonów w zestawie, które możemy sami wypełnić wymyślonymi przez nas akcjami oraz ekwipunkiem/zagrożeniami. Jak widać coś dla kreatywnych też się znajdzie.
Jak zwykle w przypadku Fox Games mamy do czynienia z niezwykle pięknie wydaną grą. Grafiki urzekają, poszczególne elementy dopracowano w najmniejszych detalach. No i te drewniane pionki oraz znaczniki – bajka! Dodatkowym zaskoczeniem jest pozostawienie kilku „pustych” kart i żetonów w zestawie, które możemy sami wypełnić wymyślonymi przez nas akcjami oraz ekwipunkiem/zagrożeniami. Jak widać coś dla kreatywnych też się znajdzie.
W pierwszym odruchu uznałem „Wyprawę...” za zbyt skomplikowaną. Jednak po 2-3 rundach zweryfikowałem to stanowisko. Grać można na różnym poziomie trudności, uwzględniając skrupulatnie wszystkie zasady lub też (np. podczas zabawy z nieumiejącym przegrywać dzieckiem) upraszczając niektóre działania. Cel i tak zostanie osiągnięty, a zdrowe nerwy posłużą nam nieco dłużej ;-) Polecam!
Za
egzemplarz gry bardzo dziękuję wydawnictwu Fox Games.