Zapewne pomyślicie, że skoro tacy z nas "maniacy" książek, to w czasie podróży z córką nie powinniśmy mieć problemu z czymś takim jak nuda. Nic bardziej mylnego. Owszem, młoda sporo czyta, książki w samochodzie to podstawa każdego, choćby kilkudziesięciominutowego wyjazdu, ale ile można?! Podróż trwająca ponad 5 godzin zmęczy każdego. Pod względem fizycznym jak i mentalnym. Ile czasu dacie też radę patrzeć za okno i podziwiać krajobrazy? Jak długo Wasze oczy wytrzymają czytanie książki? Jeśli do tego dołączyć "uziemienie" w fotelu macie jak w banku, że w końcu usłyszycie z tylnej kanapy to co my: "Mamo, tato, co mogę porobić? Nudzi mi się! Daleko jeszcze?". I co wtedy zrobicie? Oczywiście pierwsze co przychodzi do głowy to postój dla rozprostowania kości, na siusiu i przewietrzenie głowy. Jednak trasa jeszcze długa, a coś robić trzeba...
Pamiętacie zabawy z dzieciństwa i wieku szkolnego? Kto grał po kryjomu pod ławką w "państwa-miasta", czy nieśmiertelne "statki"? No właśnie. Chyba zdarzało się to każdemu z nas. Dziś królują smartphony i tablety, które wpływają niszczycielsko na wzrok oraz umiejętność poprawnego pisania tradycyjną metodą - na kartce papieru.
Wydawnictwo Wilga wydało, według nas, cudowne "Bruliony zabaw". Każdy z nich, a są trzy różne, to propozycja innych rodzajów rozrywki. Mnie osobiście najbardziej przypadł do gustu czerwony, czyli "Brulion zabaw dla każdego".
Pierwsze co nasuwa się po rzuceniu na niego okiem to fakt, iż wygląda jak zeszyty i dzienniki z moich lat szkolnych. Kolorowy grzbiet, szary papier. Skromny na zewnątrz, ale bogaty w środku. Jedyne czego od dzieci wymaga ten cudny wynalazek to ołówka i chęci zabawy. W środku znajdziecie bowiem kilka inspiracji na przyjemne spędzenie czasu podczas długiej podróży:
- kółko i krzyżyk
- łączenie kropek
- statki
- państwa-miasta i... wiele innych
Możesz wraz z dzieckiem świetnie się bawić i pokazać mu jak spędzało się czas w dobie sprzed ery komputerów oraz internetu. Dzięki temu udowodnisz, że wcale nie było/nie musi być nudno.
"Brulion zabaw podwórkowych", czyli zbiór kultowych zabaw na dworze, takich jak: kapsle, klasy, zabawa w chowanego, czy berek. Czy Twoje dziecko wie co znaczy hasło: "pobite gary"? Pamiętam jakby to było wczoraj, kiedy ze szkolnej klasy podbierało się resztki kredy i wieczorami biegało po okolicy z całą ekipą z sąsiedztwa.
Zabawa w podchody była jedną z najlepszych!
Guma? Ile dziewczyn wyskakało się przy niej - chyba nikt nie zliczy. Chłopaki w tym czasie prześcigali się w tym komu udało się jakie kapsle do gry zebrać :)
Natomiast zabawa w klasy była chyba totalnie koedukacyjna. Skakały dziewczyny, skakali chłopcy :)
To były czasy. Karą był fakt kiedy trzeba było wrócić do domu. Dziś rzadko się widuje dzieciaki spędzające czas na dworze, a szkoda...
"Brulion zabaw w podróży" sprawdzi się idealnie gdy jadąc autem dziecko ma już "po kokardy" widoków za oknem (zwłaszcza jeśli jedziecie autostradą!), a książka też już chwilowo nie kręci. Co znajdziecie w tej publikacji?:
- instrukcja składania łódki
- "coś w pobliżu na literę..."
- labirynty i wyszukiwanie różnic na obrazku
- piekło niebo - pamiętacie tę zabawę?
- rysowanie portretów i... wiele innych
Taki zestaw brulionów powinien się znaleźć w każdym domu. Jako wspomnienie wspaniałych lat naszej młodości, możliwość wciągnięcia w nasze zabawy sprzed lat swojej pociechy. Kto wie? Może naszym dzieciom też spodoba się zabawa w tradycyjne "kółko i krzyżyk", która da odpocząć tabletowi oraz oczom?
Ostatnia moja dzisiejsza propozycja stanowi swego rodzaj narzędzie do podglądania przyrody. "Wielka Księga robali", a więc niesamowicie kolorowe kompendium wiedzy i ciekawostek na temat wszystkich latających, pełzających żyjątek z naszego otoczenia. Prawdziwa gratka dla małych miłośników mikrokosmosu. Może ze względu na gabaryty słabo nadaje się do tego, by zabrać ją na spacer do lasu (dość duuuży format), ale za to można się z niej dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy o życiu dżdżownic, mrówek, czy ślimaków. No a potem wybrać się na wycieczkę na łono natury żeby zweryfikować zdobytą wiedzę.
To nie tylko "coś w rodzaju encyklopedii". Ale książka, podczas czytania której można się bawić w odnajdywanie szczegółów, szukanie ukrytych robali. Myślę, że spodoba się każdemu dziecku, które interesuje się przyrodą. A jeśli wcześniej tak nie było, to zapewniam, że w momencie gdy w ręce malucha trafi ten tytuł... zacznie on interesować się tym: czy owady boją się ciemności? dlaczego mrówki maszerują w kolumnie? co robią ćmy w ciągu dnia lub ile nóg mają krocionogi? :)
Każdy z powyższych tytułów stanowi kopalnię wiedzy i pomysłów na spędzenie efektywnie czasu podczas podróży (nie biorąc do ręki telefonu, czy tabletu). Przy tejże okazji maluchy poznają życie owadów i zabawy, w które bawili się niegdyś jego rodzice. Bruliony wydane przez Wilgę to bowiem swoiste mosty łączące pokolenia :) Chwała im za to!
PS nie gwarantuję Wam jednak, ze w trasie nie usłyszycie ani razu: "mamo, nudzi mi się!" :)
PS nie gwarantuję Wam jednak, ze w trasie nie usłyszycie ani razu: "mamo, nudzi mi się!" :)