Strony

10 listopada 2017

Gotowanie, zabawa i dojenie kozy, czyli Smaki Mazurskiej Spiżarni

To, że w październiku bawiliśmy się całą rodziną na Mazurach, zapewne już wiecie. Wszak pisałam Wam o tym TUTAJ. Opowiedziałam wtedy o pięknym miejscu jakim jest Folwark Łękuk i pokrótce wytłumaczyłam dlaczego uznaliśmy wyjazd za bardzo udany, mimo, że na koniec straciłam głos. Pokonaliśmy autem prawie 1000 km w dwa dni, ale było warto. Dziś bardziej szczegółowo opowiem o tym, co robiłam w tej magicznej krainie jezior. Gotowanie, zabawa i... dojenie kozy. Tak pokrótce można by streścić całość - na zachętę :)


Wiedziałam, że spotkanie to będzie inne niż wszystkie. Nie spodziewałam się tylko, że będzie ono aż tak szalone i wesołe. Dziewczyny w roli organizatorek (Aga i Kinga z bloga Po pierwsze Matka po drugie też kobieta) spisały się na medal. Mnie osobiście cieszyło, że na Mazury zawitało kilka "moich" blogodam, że kolejny raz ujrzę poznane już kiedyś blogerki oraz to, iż spotkam kilka zupełnie nowych osób. Nie domyślałam się nawet jaka zabawa mnie czeka w ten dość szary i deszczowy weekend w Folwarku Łękuk.

Na początek zaserwowano nam iście mazurski "event", czyli... wysłano nas w teren. Pogoda nie sprzyjała, dobre humory wprost przeciwnie, więc zabawa była przednia. W mojej grupie był między innymi mąż Bożenki, dzięki któremu cała akcja przebiegła zdecydowanie szybciej oraz sprawniej! Zadań po drodze było mnóstwo. Błoto na ścieżce, siąpiący na głowy deszcz, ale śmiechu jeszcze więcej!


Celem jednej z zabaw było odnalezienie tajemniczych składników, które były niezbędne do gotowania. Z natury jestem zapobiegliwa i wiedząc, że będzie w ten weekend dość kulinarnie wzięłam z domu mój kuchenny fartuszek. Oczywiście okazało się to zbędne, gdyż organizatorki zadbały o odpowiedniego sponsora, który przekazał nam piękne wyszywane fartuszki. Każda z uczestniczek miała swój indywidualny egzemplarz, który później mogła zabrać na pamiątkę do domu!
Gotowanie, zabawa i dojenie kozy. Ale po kolei. Teraz będzie o gotowaniu. Nie jestem w tym dobra, ale miałyśmy świetną nauczycielkę. Sylwia Ładyga, uczestniczka programu Masterchef, prowadząca swój blog Ostra na słodko, nie tylko dawała nam lekcje kucharzenia. Brała ona udział wraz z nami we wszelkich zabawach! Zintegrowałyśmy się dzięki temu znakomicie. Absolutnie nie dała nam odczuć faktu, że jest osobą nomen omen rozpoznawalną i popularną. 

Sponsorzy zadbali o to byśmy miały z czego przygotować potrawy według przepisów Sylwii. Ponadto musicie wiedzieć, że dzięki uprzejmości Folwarku Łękuk, do dyspozycji miałyśmy całą kuchnię. Sprzęty dostarczyli nam z kolei sponsorzy, więc nam pozostało tylko gotowanie i zabawa z wielkimi uśmiechami tudzież wypiekami na twarzy!

fot Vilk Stepovy

fot Vilk Stepovy

fot Vilk Stepovy







Nasza sala była pięknie ozdobiona kwiatami z kwiaciarni Łodyga. Dzięki darczyńcom mogłyśmy sobie przygotować również przekąski na wieczór integracyjny. Natomiast w czasie relaksu w łękuckim spa delektowałyśmy się przepysznym tortem i znakomitym winem.
No dobra. Gotowanie, zabawa, a gdzie to dojenie kozy? Ano w niedzielny poranek organizatorki zorganizowały nam pobudkę o szóstej rano, po czym wywiozły na pobliskie gospodarstwo. Tam miałyśmy okazję nie tylko poznać sympatycznego gospodarza i obfotografować zwierzęta, ale też własnoręcznie wydoić kozy oraz/lub krowę. Rogate biedaczki cierpliwość miały do nas niesamowitą. Widać im się to wszystko podobało, bo nawet chętnie do zdjęć pozowały :)

Po wizycie u gospodarza, nadszedł czas na śniadanie i naszą jesienną sesję zdjęciową. O tym jednak pisałam w poprzednim poście. Wreszcie przyszła pora warsztatów kulinarnych prowadzonych przez Sylwię. To była prawdziwa uczta smaków. Duża dawka wiedzy połączona z ogromną ilością pracy i tradycyjnie śmiechu. 





fot Czarny Bocian

fot Czarny Bocian

fot Czarny Bocian

fot Czarny Bocian

fot Czarny Bocian






Całość dwudniowego spotkania uwiecznili przesympatyczni panowie fotografowie. Sponsorzy spisali się doskonale zapewniając nam bardzo udaną zabawę, świetne warsztaty kulinarne, a na koniec paczki pełne upominków. Dziewczyny naprawdę ogarnęły temat wyśmienicie. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Niczego nie zabrakło. 
Pochwały należą się również Oli, menadżerce Folwarku Łękuk, jak i właścicielom tego cudnego hotelu. 
Muszę Wam się przyznać, że nie spodziewałam się tego iż poza prezentami, które otrzymały wszystkie uczestniczki, ja wrócę z czymś jeszcze. Swój głos pozostawiłam na kilka dni na Mazurach, ale w jednym z konkursów organizowanych przez Age i Kingę wygrałam wspaniały blender do koktajli marki Severin :)

Podsumowując: gotowanie, zabawa i dojenie, a do tego cudowna integracja wraz z jesienną sesją zdjęciową sprawiły, że to spotkanie było inne niż wszystkie, które do tej pory miałam okazję przeżyć. Nieobiektywnie powiem, że moje "blogodamy w Kórniku" organizowane wraz z Agnieszką (Instrukcję poproszę) również były wyjątkowe i MOŻE kiedyś to powtórzymy. Nie mniej jednak "Smaki Mazurskiej Spiżarni" okazały się równie oryginalnym pomysłem - spotkaniem niezapomnianym i pełnym wrażeń :)
Na koniec nasi wspaniali partnerzy i sponsorzy, dzięki którym to spotkanie było jeszcze bardziej udane!

Fotorelacja: Vilk StepowyCzarny Bocian, 
Sponsorzy kulinarni: SeverinGreen EssenceBazylia.plBonduelleBio IndygoOctimCukieteria, MłynomagZakłady mięsne WarmiaCukiernia u Adama, Basia Szwajłyk, Ubojnie Zwierząt St. Siniuk, 

Uczestniczki: