Strony

3 listopada 2017

Targi Książki w Krakowie

Jako rodzina książkoholików nie mogliśmy sobie podarować tego wyjazdu. To już nasze trzecie targi książki, ale krakowskie - pierwsze! Do tej pory byliśmy dwukrotnie w Warszawie i mimo, że o ile ogólnie nie oszalałam na punkcie stolicy, o tyle na targi na południu kraju już chyba się nie dam namówić. No chyba, że... O tym dlaczego nie do końca jestem zadowolona poczytacie w dalszej części wpisu. Zacznijmy jednak pytaniem: Czy warto było pojechać na 21. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie?

Targi Książki w Krakowie

Kraków to miasto, które miałam okazję zwiedzić jeden jedyny raz. 11 lat temu pojechaliśmy z mężem w podróż poślubną do Zakopanego. Jakoś nie w głowie nam były Karaiby, czy inne ciepłe wyspy. Wystarczyły nam polskie Tatry. Będąc dość blisko miasta z historycznym Wawelem, stwierdziliśmy, że zatrzymamy się w nim na kilka godzin. Niestety, ta południowopolska metropolia nie powaliła mnie na kolana. Dlatego teraz myślałam, że po tylu latach moje podejście się zmieni, ale niestety. Gród Kraka robi na mnie wrażenie... tylko, gdy jest ciemno. Może mieszkańcy tego miasta się na mnie obrażą, stwierdzą, że nie mam pojęcia o pięknych miejscach, ale trudno. Mnie Kraków nie zauroczył i tyle. A może musiałby mi ktoś to miasto pokazać z perspektywy mieszkańca?


Stare Miasto w Krakowie

Kraków

Po co myśmy zatem przejechali prawie 500 km w jedną stronę? Co robiliśmy podczas ostatniego weekendu października? Przyciągnęły nas wspomniane na wstępie Targi Książki w Krakowie. Najbardziej na wyjeździe zależało chyba Zwykłemu Tacie. Zazdrościł mi i córce, że wciąż zdobywamy tyle autografów. W końcu uznał, że czas zacząć czytać polskich autorów, by potem również móc wystać w kolejce za podpisem lubianego pisarza.
Na targi dotarliśmy w piątek, gdyż zawsze w ten dzień targowy jest spokojniej i można porozmawiać ze spotkanymi osobami, zrobić rekonesans wśród nowości książkowych. Bo to, co się działo w sobotę przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Zdawałam sobie sprawę z tego, że będzie tłumnie. Jednak, że będzie aż tak źle nie przeczuwałam! To był jakiś koszmar! Mimo, że pod halę dotarliśmy dość wcześnie już staliśmy w korkach. Jedna droga dojazdowa to totalna katastrofa. W szatni ogonek sięgający po horyzont. Przepychający się ludzie. Źle (według nas) rozmieszczone stoiska wydawnictw powodowały, że chwilami nie dawało się pomiędzy nimi przejść. W tym samym czasie sąsiadujące ze sobą duże wydawnictwa gościły znakomitych autorów, do których kolejki wiły się przez pół targowej hali. Podziwiam osoby, które wyczekiwały np. na spotkanie z Nicholasem Sparksem, Camillą Lackberg, czy Remigiuszem Mrozem. To były jedne z najdłuższych kolejek. Tam stali tylko wytrwali zarówno fizycznie jak i psychicznie, bo były momenty, gdy dochodziło do nieprzyjemnej wymiany zdań.
Zdawać by się mogło, że Targi Książki kumulują samych kulturalnych ludzi, ale przekonałam się, że zachowanie niektórych fanów czekających na autograf odbiega bardzo od takowego zachowania.

Targi Książki w Krakowie

Targi Książki w Krakowie

Targi Książki w Krakowie

Targi Książki w Krakowie

Zdradzę Wam, że mimo wszystko zdobyliśmy mnóstwo autografów. Każdy z naszej Zwykłej Rodzinki może pochwalić się również nowymi książkami i... znajomościami. Mąż, który nie przepadał wcześniej za polską literaturą, dał się namówić na przeczytanie najnowszej książki Alka Rogozińskiego (recenzja TUTAJ) i dziś jest bardzo z tego powodu zadowolony. Nie dość, że miał okazję do dłuższej rozmowy z autorem, zdobył podpis do swojego egzemplarza "Lustereczko powiedz przecie", to jeszcze załatwił sobie zdjęcie z pisarzem i... dostał od niego prezent-książkę dla mnie! Najważniejsza jednak dla niego pochwała jaką otrzymał za swoją recenzję :) A jak się Zwykły Tata zarumienił kiedy Maciej Siembieda (autor "444" - recenzja TUTAJ) przyznał, że właściwie od jego zapytania ruszyła sprawa załatwiania przyjazdu autora na targi!

Ja z córką nie byłyśmy gorsze. Zdjęcia, podpisy, spotkania, przytulasy z autorami. A co! Fantastyczne spotkanie z Matką na Szczycie i z wieloma polskimi autorkami/autorami. Największym dla mnie pozytywnym zaskoczeniem były sytuacje kiedy autorki, których książek nawet jeszcze nie recenzowałam mówiły, iż kojarzą lub wręcz znają mojego bloga oraz konto na instagramie! W takiej chwili robiłam się czerwona niczym buraczek i ogarniało mnie ogromne wzruszenie. Zakupy, "zdobycze" targowe. Książki, zakładki, pakiet Squli dla córki (artykuł TUTAJ). Targi Książki w Krakowie mimo korków, kiepskiej pogody i ogromnych tłumów były dla nas mimo wszystko całkiem udane. Ale nie odwiedzę ponownie tego miejsca, jeśli organizatorzy za rok nie zmienią pewnych kwestii logistyczno-organizacyjnych. Jedyne co nas odrobinę ratowało to aplikacja, którą mąż pobrał na swój telefon. Dzięki niej nie zgubiliśmy się w tym istnym labiryncie i mogliśmy zaznaczyć, by przypomniała nam o danej godzinie o planowanym spotkaniu.

Targi Książki w Krakowie

Targi Książki w Krakowie

Targi Książki w Krakowie

Targi Książki w Krakowie


Byliśmy w Krakowie trzy dni (odliczając łącznie 12 godzin w podróży). W piątkowy wieczór postanowiliśmy po targach wybrać się na wieczorny spacer. Auto zostało na parkingu, gdyż hotel, w którym nocowaliśmy znajduje się tak blisko centrum, że grzechem byłoby zasiadać za kółkiem. Novotel Kraków Centrum, bo to o nim mowa, mieści się dosłownie "rzut beretem" od Wawelu. Z okna więc mieliśmy cudowny widok na Wisłę i zamek. Praktycznie nie musieliśmy wychodzić z pokoju by dojrzeć pomnik Smoka Wawelskiego! Kiedy na dworze zapadała ciemność podświetlony Wawel prezentował się wprost niezwykle.
Wracając do naszego piątkowego spaceru. Wybraliśmy się oczywiście na Stare miasto. Widok oświetlonych Sukiennic, kościoła Mariackiego i licznych zaparkowanych dorożek zapierał dech w piersiach. Przeszkadzał tylko padający deszcz. Mimo to zdołaliśmy zrobić kilka zdjęć, a przed jesienna szarugą ochronił nas hotelowy parasol. 

Na pytanie "gdzie nocować w Krakowie", z czystym sumieniem mogę polecić Novotel. Jego położenie (zaledwie 1,2 km od Sukiennic) pozwoliło nam na spacery mimo kapryśnej pogody. Mieliśmy blisko zarówno do Wawelu, Starego Miasta jak i wszelkich kawiarni oraz restauracji. Nie trzeba było wsiadać do samochodu, by wybrać się na spacer po Starówce. Mogliśmy pójść pod Wawel między śniadaniem, a wyjazdem na targi. Zajęło nam to niecałą godzinę!
Pokoje hotelowe w tym standardzie rzecz jasna czyste i przestronne. W łazience na wyposażeniu suszarka do włosów, lusterko z powiększeniem idealne do wykonania makijażu, a także podstawowe kosmetyki. Wyjeżdżając z domu martwiłam się o to w jakim stanie po dotarciu do Krakowa będzie moja koszulowa bluzka. Ów dylemat został rozwiązany. W pokoju hotelowym bowiem było żelazko, a nawet deska do prasowania! Przemiła obsługa + kawa z opcją na wynos. Jednym zdaniem: Hotel godny polecenia :)

Novotel Kraków Centrum

Novotel Kraków Centrum

Novotel Kraków Centrum

Novotel Kraków Centrum

Novotel Kraków Centrum

Mimo zmęczenia całodziennym bieganiem od jednego targowego stosika do drugiego, córka wpadła w zachwyt mogąc skorzystać z hotelowego basenu. My wraz ze Zwykłym Tatą żałowaliśmy jedynie, że nie pomyśleliśmy o stroju sportowym dla siebie, gdyż mogliśmy korzystać również z nieźle wyposażonej siłowni! Rano, chcąc zebrać siły na kolejny dzień targowy, korzystaliśmy z pyszności restauracji hotelowej. Kiedy ja piłam spokojnie pyszne capuccino i zajadałam się fantastycznym serniczkiem, córka w holu obok bawiła się przednie grając na Xboxie.

Targi Książki w Krakowie strasznie mnie wymęczyły. Na szczęście łóżko w hotelu Novotel Kraków Centrum pozwoliło porządnie wypocząć! Niestety na migrenę, która w te dni się do mnie "przykleiła" nie pomógł nawet widok z hotelowego okna. Dlatego w drodze powrotnej trzeba było odwiedzić aptekę :(
Czy wrócę do Krakowa choćby na targi? Nie wiem. Ale wiem na pewno, że jeśli już się to zdarzy, wybierzemy tą samą "miejscówkę". Choćby ze względu na jego lokalizację, wyposażenie, wygodę... i cudowny sernik! ;)