Strach
ma wielkie oczy. A czasem też uszy, ostre zęby, długi łuskowaty ogon i pazury.
To, co dla dorosłych wydaje się błahą, nic nieznaczącą sprawą, w dziecięcym
świecie może przybrać przerażające kształty. Rzucony niedbale w kąt kocyk, po
zapadnięciu zmroku przekształca się w lewitującego ducha, lalka siedząca
grzecznie na półce znienacka zaczyna podejrzliwie na nas zerkać, a za
skrzypnięcie dochodzące spod łóżka z pewnością odpowiada jakiś czołgający się
ku naszym stopom utopiec. Nic dziwnego, że nieraz jesteśmy zmuszeni dzielić
nasze małżeńskie łoże z trzęsącym się jak galaretka maluchem. Bo wyobraźni (a
już dziecięcej zwłaszcza) nie da się tak łatwo okiełznać...Jak pokonać strach przed duchami?
Buuu!, czyli jak pokonać strach przed duchami |
Na
szczęście istnieje sposób, dzięki któremu możemy dość skutecznie przeciwdziałać
plagom zombie oraz krwiożerczym klaunom, zalegającym w sypialnianych szafach i
dziecięcych pokojach. No bo skoro nie można pokonać nieuchwytnego „wroga”,
trzeba się do niego przyłączyć. Taką propozycję przynajmniej wysuwa wydawnictwo
FoxGames w swojej nowej grze o jakże wymownym tytule „Buuu!”.
Zamek na Czarnej Skale w północnej Szkocji organizuje zawody straszenia dla
początkujących duchów (7+ lat). Kandydatów do zaszczytnego tytułu „Mistrza
straszenia” jest co prawda niewielu (od 2 do 6), czasu na ostateczne
rozstrzygnięcia jeszcze mniej (około 30 minut), ale to i tak nie jest w stanie
odstraszyć (?!) miłośników dobrej zabawy, którymi bez wątpienia jest Zwykła
Rodzinka. Zwłaszcza, gdy prezentowana gra zawiera pożądane przez nas cechy
charakteryzujące potencjalny „przebój na kolejne długie tygodnie”. Prostota i
możliwość modyfikacji – bo o nich tu mowa, stanowią chyba największe atuty tytułu.
Ale po kolei. Jak pokonać strach przed duchami?
Buuu!, czyli jak pokonać strach przed duchami |
W grze
„Buuu!” mamy za cel przestraszyć jak największą liczbę gości rezydujących we
wspomnianym zamku. Aby tego dokonać potrzebujemy... zamku-planszy (składającego
się z ramki określającej jego granice oraz 9 kafelków, które dowolnie – poza nr
„I” – umieszczamy wewnątrz wydzielonej przestrzeni), 15 żetonów „gości” (z
rewersem określającym drogi, jakimi będziemy się poruszać), 6 kafelków ścian w
różnych kolorach, 4 dwustronnych żetonów specjalnych (zapadnia lub przemiana)
oraz... figurkę ducha, rzecz jasna.
Z takim zestawem przygotowujemy się do rozgrywki. Poszczególne kafelki zamku przedstawiają korytarze, komnaty i ślepe zaułki ograniczone za pomocą kolorowych ścian. Ramka, w której losowo układamy ów kafle, stanowi swoisty układ współrzędnych, względem którego będziemy lokować kolejnych „gości”. W środkowej strefie umieszczamy naszego duszka, w określonych miejscach żetony specjalne oraz kolorowe kafelki ścian. I już! Możemy zaczynać!
„Buuu!”,
to gra z rodzaju „kto pierwszy, ten lepszy”. Podczas danej rundy kolejna osoba
bierze ze stosu żetonów „gości” wierzchni krążek, mówi na głos numer dróżki (od
1 do 4), na rewersie żetonu sprawdza współrzędne odpowiadające tej cyfrze by na
ich podstawie umieścić nieszczęśnika w zamku. Od tego momentu szare komórki
wszystkich graczy przestawiają się na opcję: „ACTIVE”, a wzrok wyostrza niczym
u sowy obserwującej zachód słońca. Za pomocą jednego ruchu należy bowiem
znaleźć przejście między duchem, a „gościem”.
Zasady są jasne: duch może
przenikać przez ściany tylko jednego wybranego w danej akcji koloru. Chyba, że
przechodzi przez komnatę z żetonem przemiany: wówczas dalszą trasę pokonuje
wybierając inną barwę ścian. Kto pierwszy uzna, że znalazł połączenie krzyczy:
Buuu!, podaje wybrany kolor ściany i sprawnie pokazuje obmyślony szlak. Jeśli
jego wskazania były prawidłowe, zgarnia żeton „gościa” oraz zabiera żeton
ściany w wybranym kolorze. W następnej rundzie nie będzie mógł go brać pod
uwagę w wytyczaniu trasy do kolejnego klienta... Zwycięzcą zostaje ten
uczestnik, który zgromadził 5 żetonów „gości” lub 4 żetony ścian (gracze
przekazują je sobie w trakcie kolejnych rund jeśli ktoś wybrał kolor będący w
posiadaniu rywala) lub posiada największą ich sumę, gdy zniknie wcześniej stos
wszystkich 15 żetonów „gości”. Zasady proste niczym zeznanie podatkowe
bezrobotnego!
Uwielbiam
takie gry! Gdy nie trzeba godzinami tłumaczyć zasad pozostałym członkom rodziny.
Gdy po pierwszych dwóch rozgrywkach córka nabiera rozpędu jak wkurzony Hulk.
Wreszcie, kiedy po spędzeniu z tytułem kilku wieczorów wciąż nie ma się dość. To
jest chyba najlepszy wyznacznik dobrze zainwestowanych funduszy.
„Buuu!” polecam z czystym sumieniem tym, którzy lubią gry proste, pięknie wydane (tak jakby od FoxGames mogła być lipa) oraz rozwojowe – w tym przypadku rozwijające spostrzegawczość. Zabawa w odkrywanie prawidłowych ścieżek z pewnością przysporzy Wam mnóstwa frajdy oraz świetnej zabawy. Zmienność układu komnat w zamku zapewni dodatkowe urozmaicenie. Zaś dzieciom ów tytuł nie tylko pozwoli oswoić się z własnymi lękami, ale da też niebywałą okazję do udowodnienia rodzicom, iż są oni już po prostu starzy i czas pomyśleć o wizycie u okulisty.
Jak pokonać strach przed duchami? Zagrać w Buuu!