Żadna z nas, mam na myśli głównie mamy, nie jest robotem. Wbrew wszelkim opiniom mamy prawo być zmęczone, a wręcz nawet zachorować. To drugie byle nie za często, bo świat się zawali :) Nie jesteśmy niezastąpione, choć nie ma w nas nic z robota. Mamy swoje uczucia i potrzebę odpoczynku. Ja osobiście, nie mam problemu z proszeniem o pomoc gdyż w domu raczej panuje wyraźny podział obowiązków. Zwłaszcza od kiedy pracuję. Czasem jednak doba jest zdecydowanie za krótka. Nie starcza godzin na wszystko co bym chciała zrobić, ale wtedy mam świadomość, że coś dzieje się kosztem czegoś innego. Jak zorganizować sobie czas, by nie paść wieczorem na przysłowiowy "ryj" równo z dzieckiem? Przedstawię Wam przykładowy dzień Zwykłej Matki, ...czyli jak każdej innej mamy:)
Wakacje były długie, trochę nawet za długie i moim największym problemem było to jak zająć córkę, byśmy przebywając ze sobą nie oszalały. Musiałam pogodzić wszystko z faktem, że pracuję, aczkolwiek moja praca to elastyczne godziny i wyrozumiała szefowa. O tym pisałam TUTAJ. Od kiedy zaczął się rok szkolny, mogę swobodniej pracować, ale doszło jednocześnie więcej obowiązków, a doba za nic nie chce się wydłużyć!
Jak zorganizować sobie czas?
- nie wszystko na raz - zdecydowanie łatwiej mi ogarnąć codzienność jeśli zdecyduję się na system ratalny, jak sama to nazywam. Co to znaczy? Jak wygląda dzień Zwykłej Matki? Jeśli w poniedziałek sprzątam dom (łazienka, podłogi, kurze, itp., itd.), pranie zostawiam na inny dzień tygodnia. Przeważnie na ten, w którym nie gotuję akurat obiadu na następne dwa dni. To pomaga mi regularnie utrzymywać dom w jako takim porządku i nie wylewać z siebie litrów potu latając z mopem mieszając w garnku w międzyczasie!
- odpuść sobie - pamiętaj, że nie jesteś robotem. Czasem ciężko jest mi usiąść kiedy widzę, że po mieszkaniu "gonią się koty'. I wcale nie mam na myśli wąsatych czworonogów. Jednak kiedy kręgosłup doskwiera albo migrena roznosi czaszkę potrafię udawać, że nie widzę wysypującego się z kosza prania i tego jak słońce uwidacznia kurz na meblach. Albo wyjdę z rodziną na rowery albo siądę do pisania postu. Albo padnę przed laptopem albo odprężę się czytając książkę. Coś kosztem czegoś, bo nie da się zrobić wszystkiego!
- zasada 3 minut - nie jestem pewna czy chodzi akurat o 3 minuty, czy może 5, ale sens jest ten sam: nie zostawiaj na później tego co zajmie Ci dosłownie trzy minuty! Na bieżąco poświęcisz tylko tyle, ale kiedy nazbiera Ci się zaległości, nie wyjdziesz z nich tak szybko! Prościej umyć dwa kubki po śniadaniu niż całodniową stertę brudnych naczyń!
- planuj - nie zawsze i nie wszystko da się zaplanować, ale warto próbować. Zawsze podnosi mnie na duchu kiedy wykreślam z listy kolejne rzeczy do zrobienia! Staraj się mieć plan dnia zapisany w kalendarzu, to ułatwi Ci też nie pominięcie ważnych spraw. Jednak zdarzyć się może sytuacja losowa, który zburzy harmonogram :)
- zamień social media na książkę - wszyscy chyba dobrze wiemy jakim pochłaniaczem czasu jest internet! Ja na nim pracuję, więc wieczory oraz niedziele staram się być offline. Wtedy odpoczywam i robię to co sprawia mi przyjemność, bo wtedy wychodzi na jaw, że jednak mam na to czas :)
Dzień Zwykłej Matki
Nie jestem Panią prezes w banku, nie mam własnej firmy, ani też gosposi i opiekunki do dziecka. Jestem zwykłą matką próbującą ogarnąć rzeczywistość. Mój dzień jest podobny do dni wielu innych mam, które poza domową codziennością muszą sobie radzić z innymi rzeczami.
Córka, czwartoklasistka, na szczęście chodzi na ranną zmianę. Ten fakt mocno ułatwia mi funkcjonowanie i rozplanowanie tych kilkunastu godzin następujących po przebudzeniu. Zwykłe poranne czynności, w które angażuję córkę odbywają się raczej w biegu, choć mam swój system pozwalający mi o wszystkim pamiętać. Wiele czynności wykonuję w ściśle określonej kolejności i czasem mam jeszcze kilka minut zapasu. Budzik nie ma litości, ale jeśli głowę przyciąga poduszka bardziej niż wszelka grawitacja, potrafię wykraść kilka minut dłuższego leżenia kosztem umycia naczyń na przykład. Wtedy te jednak krzyczą do mnie zaraz po powrocie z pracy :)
Po wyjściu młodej na autobus mam chwilę na poranne ogarnięcie firmowych social mediów, a czasem na to, by odpowiedzieć na Wasze komentarze. Poranna toaleta, szybki makijaż i do pracy.
Po powrocie do domu zabieram się za obiad, jeśli akurat nie mam go od dnia poprzedniego. Sprzątanie lub pranie, rzadko oba zajęcia jednocześnie, pamiętajcie o tym! W międzyczasie zerknięcie na instagram, sprawdzenie odrobionych przez córkę lekcji.
Czasem wypadnie skoczyć na zakupy, dwa razy w tygodniu młoda ma trening, ale to ogarnia tata. Bywają dni, takie jak wczorajszy, że jechałam na zebranie, a czasem trzeba odwiedzić pediatrę bądź stomatologa. Wieczory staram się spędzić z rodziną lub książką czekającą na półce. Przyszykowanie ciuchów na kolejny dzień powoduje, że nie biegam rano jak kot z pęcherzem, a umycie wanny w czasie kiedy na włosach odbywa się cudowne działanie odżywki to kolejne oszczędzone minuty.
Mam swój system i jeśli nic nagłego się nie wydarzy, działa wszystko całkiem sprawnie. Czasem trzeba poświęcić na jakieś zadanie więcej czasu niż zwykle. Bywa, że złe samopoczucie zrzuci na barki Zwykłego Taty część moich obowiązków. Jednak dzień Zwykłej Matki to często po prostu wiele kompromisów. Jeśli wciągnie mnie jakaś powieść, odpuszczam film oglądany z mężem. Jeśli blog woła o kolejny wpis, nie przeglądam instagrama.
Jak zorganizować sobie czas? Moją dewizą jest hasło, że przede wszystkim wystarczy chcieć! Chociaż zdarza się, że mam ochotę się sklonować, bo jak na złość nawarstwi się wszystkiego albo coś po prostu nie wychodzi tak jak powinno i trzeba tej czynności poświęcić więcej czasu! Są dni kiedy godzina wolna podarowana mi przez rodzinę jest tak efektywnie przeze mnie wykorzystana, że ogarnę wszystko z małym zapasem :)
A jak wygląda wasz zwyczajny dzień?