Każdy
się czegoś boi. Z jednej strony to dobrze. Bo człowiek bojaźliwy najpierw
pomyśli, oceni ryzyko, a dopiero potem podejmie działanie. Jest też druga
strona medalu, czyli sytuacje, w których nie ma czasu na kalkulacje, ale
konieczna jest natychmiastowa reakcja. I tutaj strach zaczyna przeszkadzać. Z
dziećmi problem jest nieco innego rodzaju. Szkraby utożsamiają zazwyczaj swoje
lęki z najprostszym do sformułowania słowem: potwór! Potwór może być dosłownie wszędzie
i mieć każdy możliwy do opisania wygląd. Troje, czy czworo oczu? Proszę bardzo.
Pazury długie na 2 metry, do tego zęby ostre jak nóż tapicerski, włochate
cielsko, łuskowaty ogon, no i oczywiście rogi. Co tylko dziecięca wyobraźnia
jest w stanie spłodzić... Jak
pokonać dziecięcy strach?
Nam – rodzicom pozostaje tylko cierpliwie tłumaczyć,
że potwory nie istnieją, „w tej szafie przecież nic nie ma”, a pod łóżkiem może
się czaić jedynie stwór wysoce odporny na kurz i roztocza. Gdyby jednak ta
metoda zawiodła, zawsze warto mieć pod ręką pomoce dydaktyczne... na przykład w
postaci gry o przewrotnym tytule „Niedźwiedzie vs Bobasy”.
Do
sięgnięcia po nowość od wydawnictwa Rebel skłonił mnie opis gry znaleziony w
internecie, a także (a raczej przede wszystkim) niezwykłe wydanie ów tytułu. Pudełko
zostało bowiem obleczone materiałem przypominającym niedźwiedzią sierść?,
włosy?. Prezentuje się to naprawdę oryginalnie i ciekawie. Jak sama nazwa
wskazuje, gra opiera się na pojedynku pomiędzy bobasami i... nie, nie
niedźwiedziami. Przeciwnikiem szkrabów są bowiem wszelkiej maści potwory (z
tego powodu nie do końca rozumiem sens tytułu, ale może każdy niedźwiedź to
potwór, a ja się zwyczajnie nie znam). Cały myk i zaskoczenie jednak kryje się
w tym, że to bobasy odgrywają rolę czarnych charakterów, zaś tworzone przez
graczy monstra mają na celu skuteczną obronę przed wrednymi maludami. Jak zatem
pokonać dziecięcy strach za pomocą tak zwariowanej gry jak „Niedźwiedzie vs
Bobasy”?
Jak pokonać dziecięcy strach, czyli Niedźwiedzie vs Bobasy |
Jak pokonać dziecięcy strach, czyli Niedźwiedzie vs Bobasy |
Ogólnie
rzecz ujmując zabawa polega na tworzeniu armii potworów z kolejnych wybieranych
kart, w taki sposób aby w momencie tzw. prowokacji bobasów dysponować drużyną
od nich silniejszą (każda karta posiada określoną wartość punktową). Ze
specjalnej planszy (nie uwierzycie, ale została ona wykonana z materiału!)
dobieramy kolejno karty, z których możemy budować zgodnie z wytycznymi z
instrukcji kolejne potwory w trzech różnych jednostkach: lądowe, wodne,
powietrzne. Dokładamy im więc głowę, korpus, odnóża, ręce, nogi lub inne
zwariowane i nieprawdopodobne akcesoria, jednocześnie odkładając na odpowiednie
stosy wylosowane w międzyczasie karty bobasów. Jeśli któryś z graczy zdecyduje
się sprowokować którąś z dziecięcych armii, wówczas wszyscy uczestnicy
posiadający potwory z tej samej kategorii biorą udział w walce. Rundę zwycięża ten
gracz, którego armia ma wartość wyższą od oddziału bobasów i najwyższą ze
wszystkich uczestników. Zgarnia on karty bobasów do swojej puli, a biorące
udział w walce potwory znikają z pola gry. Wygrywa ten, kto na koniec zabawy
uzbiera najwięcej punktów ze zdobytych kart bobasów.
Jak pokonać dziecięcy strach, czyli Niedźwiedzie vs Bobasy |
Jak pokonać dziecięcy strach, czyli Niedźwiedzie vs Bobasy |
Jak pokonać dziecięcy strach, czyli Niedźwiedzie vs Bobasy |
Zdaję
sobie sprawę, że powyższy opis w sposób bardzo ogólny traktuje mechanikę
rozgrywki. Nie to w niej jest bowiem najważniejsze (szczegóły zresztą poznacie
zaglądając do bardzo fajnie napisanej instrukcji). Siłą napędową gry „Niedźwiedzie
vs Bobasy” jest humor i podejście twórców do tematu potworów oraz bobasów.
Tutaj wszystko jest na odwrót: potwory to prześmieszne kombinacje potwornej fizjonomii,
broni, odzieży i akcesoriów, które uda nam się wylosować, zaś bobasy stanowią
groźne, momentami wręcz odpychające swym wizerunkiem armie, nie dające się
polubić. Karty z elementami potworów zostały podpisane krótkimi hasłami, dzięki
czemu po skompletowaniu swojego bohatera można pęknąć ze śmiechu odczytując
jego pełną charakterystykę. Muszę jednak Was poinformować, że poczucie humoru
jest tutaj dość specyficzne i nie każdemu może ono przypaść do gustu. Sam w
przypadku kilku kart bobasów poczułem, że jednak autorzy odrobinę przegięli w
wizualizacji, czy też nazewnictwie ów „czarnych charakterów”. Na szczęście
budowanie potworów wraz z odkrywaniem ich przezabawnych cech bojowych
zrekompensowało mi z nawiązką ten niewielki gorzki posmak. Sama rozgrywka jest
w końcu bardzo ciekawa i broni się sama. Zabawa potrafi zatrzymać gracza na
długo przy stole. Jestem przekonany, że było by tak samo w każdym innym
rozwiązaniu fabularnym (np. „Żony vs Teściowe”, albo „Benzyniaki vs Diesle”
stałyby się murowanymi hitami).
Jak
zatem pokonać dziecięcy strach? Nikt tego tak naprawdę nie wie do końca. Możemy
jedynie próbować „coś z tym zrobić”. Wydaje się, że „Niedźwiedzie vs Bobasy”
nadają się do tego celu doskonale. Odtąd potwory nie będą kojarzyć się naszym
dzieciom z krwiożerczymi bestiami, tylko z... krwiożerczymi bestiami w
baletkach lub odjazdowych kapciach w kotki. Pozostaje jedynie ryzyko, że po
takiej zabawie nasze pociechy zaczną bać się raczkujących
kolegów i koleżanek. Cóż, nie można mieć wszystkiego, co nie? :)
http://projektgrajmy.blogspot.com/ |