Tegoroczne
wakacje minęły niezwykle szybko. Zawsze się tak mówi, ale rzeczywiście dla
naszej rodzinki był to niezwykle intensywny, obfitujący w liczne wyjazdy i
atrakcje czas. Nie dla nas całodzienne wylegiwanie się w jednym miejscu. Tam,
gdzie działo się coś interesującego, staraliśmy się dotrzeć, pojechać. Siłą
rzeczy musieliśmy zatem zrezygnować z innych „uciech” jak np. gry. Choć nie do
końca. Gdy opadał kurz po całodniowych eskapadach lubiliśmy (i nadal lubimy)
zasiąść przy stole by pograć w „Fits” – grę, która nam przypasowała.
„Fits”
mógłbym opisać w zasadzie jednym zdaniem: Tetrisy w wersji analogowej. Z
pewnością mieliście kiedyś okazję pograć na Waszych wypasionych komórkach w
układanie spadających klocków o nieregularnych kształtach. W tym wypadku nie
musicie obawiać się niskiego poziomu naładowania baterii, bowiem do gry
wystarczą Wam elementy znajdujące się w pudełku: rampy do układania, kolorowe
klocki, karty oraz dwustronne plansze. Każdy gracz (a może być ich maksymalnie
4) otrzymuje własny zestaw składający się z rampy, 16 klocków danego koloru
oraz 2 dwustronne plansze. Na rampie umieszcza planszę z cyfrą „1” – oznacza
ona numer rundy, a następnie losuje jedną kartę startową przedstawiającą
kształt klocka, który należy umieścić jako pierwszy na rampie. Następnie z potasowanego
stosu 16 kart odkrywa się po kolei symbole klocków, które zsuwamy maksymalnie
ku dolnej części naszej planszy. Celem gry jest zasłonięcie jak największej
liczby pól na swojej rampie. Każdy odsłonięty kwadracik daje bowiem ujemny
punkt (przynajmniej w pierwszej rundzie).
Kolejne
rundy (a jest ich łącznie 4) dodają rozgrywce jeszcze więcej pikanterii dzięki
specjalnym polom punktującym bądź odejmującym. Trzeba więc być czujnym, liczyć
na szczęśliwe losowanie klocków, a przede wszystkim planować z rozwagą swoje
poczynania. Jedna błędna decyzja może nas kosztować kilka ujemnych punktów i
rechot ze strony rodziny.
Fits - gra, która nam przypasowała |
Fits - gra, która nam przypasowała |
Fits - gra, która nam przypasowała |
Fits - gra, która nam przypasowała |
Urzekło nas w „Fits” kilka rzeczy. Zacznijmy od wykonania samej gry. Elementy są
solidne, estetyczne i niezwykle kolorowe. Nie mam wątpliwości, że klocki
przetrwają starcie z najbardziej poirytowanymi graczami (oby takowych jednak było
jak najmniej). Jedynie same rampy mogłyby być wykonane z nieco twardszego
plastiku. Drugą zaletą „Fits” jest prostota zasad połączona z duuużą
grywalnością i sensownym czasem potrzebnym do rozegrania jednej partii (30-40
minut). Ba! Nic nie stoi na przeszkodzie żeby zagrać samemu i rozruszać szare
komórki. Właśnie! Najcenniejszą wartością tytułu jest jego edukacyjny
charakter. Orientacja przestrzenna, kalkulacja, planowanie – wszystko tu jest.
Na koniec zaś dodawanie i odejmowanie liczb ujemnych... Idealnie zakamuflowana
nauka.
Zaczął
się rok szkolny, a z nim nowe wyzwania, oczekiwania, nadzieje. Dzieciaki
zmęczone codzienną harówką nie będą wieczorem w stanie ruszyć palcem u nogi.
No, ewentualnie dadzą radę popracować kciukami na konsolowym kontrolerze. Takie
gry jak „Fits” mogą się okazać zmyślną odskocznią i pomysłem na relaks. Dajemy
rozrywkę sobie i dzieciom, jednocześnie wiedząc, że każda kolejna runda to zajęcia
dodatkowe dla naszych podopiecznych. Iście szatański pomysł, ale przyznacie, że
fajny? Dlatego „Fits” to gra, która nam przypasowała. I
to jak!!!
Projekt Grajmy! |