Strony

21 lutego 2020

Rozmowy Zwykłej Matki z autorami - Katarzyna Targosz, czyli pisanie na Szczycie

Zapraszam Was dziś na kolejny wpis z serii "Rozmowy Zwykłej Matki z autorami". Tym razem również jest to kobieta. Tak jak pierwszą przepytywaną, Magdalenę Majcher i Kasię poznałam osobiście. Nie będę się rozpisywać na jej temat. Przede wszystkim jest to wywiad z nią samą, a  nie biografia, o którą się nie pokuszę :) Katarzyna Targosz, czyli dla wielu zapewne z Was, "Matka Na Szczycie". Blogerka mieszkająca w przepięknej Bukowinie Tatrzańskiej pisząca o urokach, ale i wadach mieszkania tak blisko Zakopanego i samiuśkich Tater. Matka, żona, fotografka, ale przede wszystkim piękna i zdolna kobieta. Zapraszam wszystkich na "rozmowę". Zarówno tych, którzy nie znają książek Kasi, jak i tych, którzy znają i powieści przez nią napisane i ją samą...




 1. Skąd czerpiesz inspiracje i tematy dla swoich książek? Czy fakt, że mieszkasz w tak niezwykłych okolicznościach przyrody jakimi są góry, ułatwia, czy też utrudnia pracę w skupieniu?

Mam kilka stałych źródeł inspiracji. Jednym z nich są – nie wiem dlaczego – pory roku, które działają na mnie bardzo inspirująco i dlatego akcja każdej z moich powieści rozgrywa się w ramach jednej pory roku, która nadaje książce klimat i ton. 

Kolejną inspiracją jest moja ulubiona muzyka – szczególnie widać to w „Jesieni w Brukseli” oraz w „Powierzchni”, gdzie moje ulubione piosenki były inspiracją do stworzenia całych rozdziałów tych powieści. Podobnie jest z poezją, za którą wprawdzie nie przepadam, ale mam kilku ulubionych poetów, których wersy pojawiają się w moich książkach. 

Ostatnią z inspiracji, choć najważniejszą, jest samo życie, bo to ono pisze najbardziej niezwykłe scenariusze. Piszę o tym, co dobrze znam, czy to z własnych doświadczeń, czy przeżyć znanych mi osób.
Odpowiadając na drugą część pytania – tak, myślę, że widok z okna na panoramę Tatr, porywy halnego wiatru, padający śnieg czy podnoszące się w dolinach mgły, pomagają mi w pisaniu. Nie tyle chodzi o skupienie, co o inspirujący wpływ piękna otaczającej mnie okolicy. 


2. Twoje powieści, zwłaszcza ostatnie tytuły, lawirują wokół tematu wiary i Boga (cykl Wydawnictwa Espe: „Opowieści z Wiary”). Co spowodowało, że zaczęłaś mocniej skupiać się właśnie na tym aspekcie w swoich książkach?

Otrzymałam niezwykle wiele łask od Pana Boga w swoim życiu, mam wrażenie, że znacznie więcej, niż na to zasłużyłam, dlatego staram się spłacać ten dług, wykorzystując jedną z tych łask, czyli talent pisarski. Uważam, że każdy z nas otrzymał jakiś talent, a naszym obowiązkiem jest go rozwijać i wykorzystywać na pożytek innych. Wiara jest fundamentalnym aspektem mojego życia, więc o niej piszę, bo tak, jak już wspomniałam, życie jest dla mnie najlepszą inspiracją.








3. Wiem, że jesteś miłośniczką kryminałów i książek „z dreszczykiem” w stylu Deana Koontz’a. Traktujesz te lektury jako odskocznię od pracy i swoich książkowych bohaterów, czy są ku temu inne powody?

Nie tyle „książek w stylu”, co książek Koontz’a. To mój ukochany autor, którego kunszt pisarski i pisarską płodność ogromnie podziwiam. I w książkach Koontza jest cos jeszcze, czego często brakuje w innych thrillerach – ważne przesłania. 

Lubię prostą rozrywkę, kiedy sięgam po książkę, nie chcę się zbytnio wysilać, a zrelaksować, a jednak uważam, że każde dzieło literackie powinno nieść z sobą jakiś przekaz. Nawet, kiedy jest stworzone tylko po to, żeby dostarczyć nam rozrywki. Tak właśnie jest z książkami Koontza. 

Sama, jako pisarka, nie czuję się zbyt pewnie w takiej tematyce, naturalnie przychodzi mi pisanie powieści obyczajowych, a jednak pokusiłam się również o stworzenie thrillera. Mam nadzieję, że czytelnicy będą mogli go za jakiś czas przeczytać. 


4. Jak to jest być jednocześnie Matką Na Szczycie, żoną, pisarką, strażniczką domowego zacisza?
I wszystko to na około 1000 metrach n.p.m….

Jest fantastycznie 😊 Uwielbiam swoje życie, uwielbiam punkt, do którego dotarłam i nie mam tu na myśli jedynie miejsca na mapie, a obecny etap życia, do którego doprowadziły mnie bardzo zawiłe ścieżki. Często spotykam się z młodzieżą w szkołach czy bibliotekach i zawsze powtarzam im, żeby nie bali się błędów, porażek i życiowych zakrętów, i się nimi nie zniechęcali. Mnie to właśnie takie liczne zawirowania doprowadziły do miejsca, w którym jest znacznie wspanialej, niż to sobie wymarzyłam! 

A jeśli chodzi o bardziej przyziemny wymiar godzenia wszystkich zajęć i obowiązków życiowych, a także licznych przeciwności, które niesie ze sobą życie na szczycie góry, to oczywiście bywa różnie. Ale to po prostu samo życie i czasem trzeba się gimnastykować, żeby wszystko ogarnąć i pokonywać pojawiające się problemy. 


5. Po sukcesie „Szlaku Kingi” i jej kontynuacji pt. „Powierzchnia. W poszukiwaniu prawdziwej siebie” zapewne wielu czytelników już przebiera paluszkami w oczekiwaniu na więcej. Masz wobec tego jakieś plany na rok 2020? Będzie na co czekać?

Nie planowałam pisania kontynuacji „Szlaku Kingi”. Nie lubię sag, trylogii, itd. Choć w każdej z moich powieści epizodycznie pojawiają się bohaterowie z moich poprzednich książek, każda jest nową historią. To znaczy, tak było do czasu, kiedy czytelnicy i wydawnictwo „zmusili” mnie do napisania „Powierzchni”. Oczywiście, żartuję. Nie jestem osobą, którą da się do czegokolwiek zmusić 😉 Ale tyle było próśb i sugestii, że w końcu się ugięłam i okazało się, że w efekcie napisałam najważniejszą dla siebie książkę.
A że działam na zasadzie „albo-albo”, to skoro pokusiłam się o drugą część, to obecnie planuję i trzecią. Tym razem jeszcze bardziej zaskakującą. 


Pięć groszy Zwykłego Taty:
6. Pochodzisz ze Śląska, mieszkasz w Bukowinie Tatrzańskiej. Zapewne poznałaś w pewnym stopniu gwarę śląską i góralską. Byłabyś zatem w stanie przekazać naszym czytelnikom góralskie pozdrowienia… po Śląsku? Czas start!    

Nie, nie pokuszę się o to, ponieważ nie jestem ani rodowitą Ślązaczką ani tym bardziej góralką, a ktoś, kto próbuje naśladować gwarę, nie mając jej w swoich korzeniach, naraża się jedynie na śmieszność. Oczywiście, po 10 latach mieszkania na Szczycie, zdarza mi się automatycznie powiedzieć coś po góralsku, używam też wielu słów z gwary – i to śląskiej, i góralskiej, gdyż automatycznie nimi nasiąknęłam, ale to nie to samo. 

Spragnionym góralskich klimatów polecam moją najnowszą powieść, która – przy dobrych wiatrach – pojawi się jeszcze w tym roku. Przy tworzeniu wypowiedzi jednego z jej bohaterów konsultacji udzielała mi ekspertka od gwary góralskiej, autorka góralskich kabaretów i przedstawień, więc wyszło bardzo autentycznie i z pazurem. 


To co? Po którą z książek Kasi sięgniecie w pierwszej kolejności? 
Dziękuję za wywiad udzielony dla naszego bloga i jednocześnie wyrażam nadzieję na rychłe, ponowne spotkanie :)

Zdjęcia pochodzą z bloga matkanaszczycie.pl



Sanatorium Doktora Kramera








Aniołek Gabryś