Obecny
czas sprzyja czytaniu książek. Można się oczywiście spierać z tym
stwierdzeniem, gdyż w niejednym domu obowiązków jest znacznie więcej niż przed
pandemią (zdalna praca, e-lekcje itp.). Przyjmijmy jednak, że warunki są
bardziej sprzyjające by sięgnąć po ciekawą literaturę. Co więc warto
przeczytać? Generalnie powiedziałbym, że cokolwiek, ale patrząc na niektóre
publikacje pojawiające się na rodzimym rynku wydawniczym, napiszę „cokolwiek,
byle nie zrobiło Wam krzywdy”.
Jedyne wyjście... to przeczytać tę książkę |
Będąc miłośnikiem dobrych kryminałów oraz
nietuzinkowych postaci tworzonych na ich kartach, a także kierując się nieco
lokalnym patriotyzmem postanowiłem sięgnąć po powieść pana Ryszarda Ćwirleja
„Jedyne wyjście”. Tym bardziej, że właśnie pojawiło się wznowienie tego tytułu pod
sztandarem wydawnictwa Muza. Co z tego spotkania wyniknęło? Posłuchajcie...
Ryszard
Ćwirlej to autor, którego kojarzy się z... milicją. Znawcy tematu wiedzą co mam
na myśli. To on bowiem stworzył „kryminał neomilicyjny” – gatunek literacki,
który chwycił za serca wszystkich miłośników PRL-owych klimatów, w tym mnie.
Seria o milicjantach z Poznania stała się jego znakiem rozpoznawczym oraz
przepustką na pisarskie salony. Kryminalne perypetie Blaszkowskiego,
Olkiewicza, Brodziaka i spółki, zakrapiane morzem wódki i doprawione chochlą
przedniego poznańskiego humoru, można dziś śmiało nazwać kultowymi. Dla autora
nadszedł jednak czas, by opuścić strefę komfortu i spróbować czegoś nowego. W
ten oto sposób przenosi nas z kolorowych lat 80-tych do bliższej nam współczesności,
a konkretnie do roku 2012. Oto „Jedyne wyjście”!
Nowe
otwarcie, to także nowi bohaterowie. Poznajcie zatem Anetę Nowak, policjantkę z
posterunku w Dusznikach koło Szamotuł, która mimo pełnionej w pracy roli
kelnerki i dostawczyni drożdżówek nie rezygnuje z zawodowych ambicji. Ta
miłośniczka szybkich motocykli, coca-coli i hot-dogów już wkrótce zostanie
wciągnięta w wir wydarzeń, o których w sennej okolicy dotąd nie słyszano.
Syn miejscowego biznesmena - Ziemnickiego zostaje uprowadzony, zaś porywacze żądają wysokiego okupu. Pomimo zakazu powiadomiona zostaje policja, która dzięki bystremu umysłowi naszej bohaterki szybko namierza przestępców i szykuje na nich zasadzkę. Tyle, że ojciec porwanego nie zamierza powierzać losu syna i oprawców nikomu innemu. W końcu od czego ma się liczne znajomości oraz szemrane kontakty...
Syn miejscowego biznesmena - Ziemnickiego zostaje uprowadzony, zaś porywacze żądają wysokiego okupu. Pomimo zakazu powiadomiona zostaje policja, która dzięki bystremu umysłowi naszej bohaterki szybko namierza przestępców i szykuje na nich zasadzkę. Tyle, że ojciec porwanego nie zamierza powierzać losu syna i oprawców nikomu innemu. W końcu od czego ma się liczne znajomości oraz szemrane kontakty...
Równolegle w tej samej okolicy znika szkolna koleżanka Anety - Karolina, zostawiwszy w domu roczne dziecko i męża dresiarza. Ucieczka, a może stało się coś znacznie dramatyczniejszego? W obie sprawy zostaje zaangażowana młoda policjantka, a jej notowania z dnia na dzień rosną w oczach... komisarza Blaszkowskiego – wysłannika z Poznania, który na rozkaz przełożonego, Alfreda Marcinkowskiego przybywa do Szamotuł.
Jak sami
widzicie trudno autorowi rozstać się ze swoimi ukochanymi bohaterami. Nic więc
dziwnego, że obok wspomnianej dwójki zasłużonych stróżów prawa na kartach
powieści pojawiają się także Brodziak, Olkiewicz (epizodycznie), a nawet elita
PRL-owego półświatka w osobie „Grubego Rycha”. Już sam fakt, jak potoczyły się
ich losy na przestrzeni ponad 20 lat skłania do sięgnięcia po „Jedyne wyjście”.
Na szczęście nie jest to jedyny argument „za”. Powieść w roli samodzielnej
publikacji broni się bowiem znakomicie. Wartka akcja przeplatana dialogami a’la
Ćwirlej pełnymi poznańskiej gwary oraz humoru, rozbudowana historia dbająca o
wiarygodność każdej pojawiającej się postaci, czy silne bohaterki w osobach
Anety Nowak i Martyny Urbanek (rzeczniczka posterunku w Szamotułach) to główne
atuty książki. Rozbudowane opisy do których zdążył nas przyzwyczaić autor
jednym mogą przeszkadzać, innym zaś dadzą pełniejszy obraz wydarzeń, czy
motywacji postaci. Pewnie dało by się opowiedzieć całą historię krócej. Tylko
czy smakowałaby ona nadal tak samo apetycznie? Wątpię. Ćwirlejem trzeba się
delektować, chłonąć atmosferę i wielkopolski folklor, w którym autor czuje się
jak ryba w wodzie. Stworzenie nowej bohaterki daje mnóstwo możliwości i punktów
wyjścia do kolejnych opowieści (nakładem wydawnictwa „Muza” ukazał się jakiś
czas temu drugi tom pt. „Ostra jazda”), na które już ostrzę zęby. I Wy też
powinniście, bo to „Jedyne wyjście”!