Być może zabrzmię teraz jak nasze babcie, ale dobiegając do czterdziestych urodzin chyba coraz częściej zbiera mi się na różne przemyślenia. Swoje przeżyłam i parę rzeczy widziałam! Wiem, że życie nie jest usłane różami, ale nikt nigdy nie obiecywał, że będzie łatwo. Jednak podstawową rzeczą jest dostrzeganie tego co się dzieje wokół nas lub z nami samymi... Masz problem - nie lekceważ go, bo może on być różnego kalibru i mieć wpływ nie tylko na Ciebie!
Masz problem - nie lekceważ go! O co mi właściwie chodzi? Ano o to, że często myślimy o wszystkich, zapominając o sobie. Znam też takie jednostki, które zamartwiają się aż nadto i to też nie jest dobre dla żadnej ze stron. Rzecz w tym, by dostrzegać, że dzieje się coś złego...
Masz problem...
Czasem może to być migrena, która tak naprawdę wcale nią nie jest i okazuje się, że w głowie "zadomowił" się tętniak.
Czasem myślisz, że masz problem z szefem, a tak naprawdę Twoim kłopotem będzie za chwilę brak pracy.
Masz problemy ze snem, myślisz, że to wina łóżka, machasz na to ręką, a sprawa może okazać się dużo poważniejsza.
Masz problem z brakiem miejsca w domu, a możesz za chwilę mieć problem z mieszkaniem.
Myślisz, że lampka wina do kolacji to nic strasznego, a nie dostrzegasz, że przeradza się to w nałóg.
Stoisz przed szafą i nie masz się w co ubrać, a okazuje się, że z tej błahostki rodzi się powoli zakupoholizm.
Uważasz, że nic Ci nie dolega, a tak naprawdę jesteś skrajnie przepracowana/y i przemęczona/y.
Masz problem, jakikolwiek - nie lekceważ go! Czasem nie dotyczy Cię on bezpośrednio i Twoim kłopotem jest to, że ktoś nie pozwala sobie pomóc.
Każdy z nas ma jakieś bolączki. Wiele osób się z czymś zmaga i myśląc o tym jak inni mają ciężko lekceważymy pierwsze objawy naszych zmartwień i dolegliwości. To podstawowy błąd. Często najpierw myślimy o innych, a sami dla siebie nie znajdujemy czasu... To należy zmienić, od tego zacząć, by żyło się odrobinę łatwiej!