Wiecie jak zrobić dobre smoothies? Co to w ogóle jest? Osobiście nie cierpię językowych zapożyczeń, które coraz bezczelniej kalają nasz piękny rodzimy język. W tym przypadku nie mam jednak pomysłu na polski odpowiednik wspomnianego chłodnego napoju ze zmiksowanych owoców (lub warzyw). Niech więc będzie „smoothies”. Od niedawna jest jeszcze jedna rzecz, z którą kojarzę ową nazwę: gra kościana od Wydawnictwa Muduko. Nasi stali czytelnicy wiedzą, że dość skrupulatnie dobieramy prezentowane nowości, więc i tym razem nie powinno być „wtopy”. I jej nie ma! Bo „Smoothies” to zaskakująco... smaczna gra.
Jakież było moje zdziwienie, gdy po rozpakowaniu przesyłki ujrzałem malutki kartonik z grą. Na ekranie komputera wyglądał na nieco większy. Nic to! Liczy się wszakże wnętrze, a nie powierzchowne piękno, którego i tak „Smoothies” odmówić nie sposób. A to za sprawą pięknej oprawy graficznej. Jest kolorowo, słodko – czyli tak, jak w pysznym koktajlu owocowym być powinno. Wnętrze pudełka skrywa zestaw 7 różnokolorowych kości, 4 ołówki, bloczek z arkuszami gry oraz instrukcję. Trzeba też wspomnieć o samym kartoniku, którego obie połowy stanowią bazę do zawodów w mistrza smoothies. Reasumują, całość wygląda naprawdę fajnie. Widać, że zadbano tutaj o każdy szczegół. Jak choćby o czytelną instrukcję. A właśnie!
Jak zrobić dobre smoothies?
Celem gry „Smoothies” jest zrobienie największej liczby pysznych koktajli owocowych. Tyle w teorii. W praktyce wygląda to nieco bardziej skomplikowanie, choć nie powinno przeciętnemu growemu wyjadaczowi sprawić najmniejszego problemu. Cała trudność polega na odpowiednim wypełnianiu arkuszy używanych w rozgrywce oraz zliczeniu punktów na końcu. Ale po kolei.
Zabawa odbywa się w turach, które składają się każdorazowo z dwóch faz (Gracz Aktywny oraz Gracze Pasywni). Denko i wieczko pudełka ułożone obok siebie tworzą dwa blendery (okrągły i kwadratowy). Każdy z graczy wyposażony we wspomniany arkusz oraz ołówek będzie w swojej turze wrzucał do nich (blanderów) 7 kolorowych kości. Ważne aby zrobić to dokładnie znad środka dwóch kartoników. Spowoduje to losowe rozrzucenie kostek między dwa blendery.
Faza I: Gracz Aktywny: wybiera jeden z blenderów i skreśla w odpowiednim
rzędzie (okrągłym lub kwadratowym) na arkuszu tyle kratek, ile kości znajduje
się w owym blenderze. Następnie wskazuje dowolną liczbę kostek z wybranego
blendera, sumuje ich oczka, i skreśla odpowiednie kolory w kolumnie
odpowiadającej tej sumie.
Faza II: Gracze Pasywni: wybierają z drugiego blendera jedną kość i skreślają w
odpowiedniej kolumnie jej kolor.
Po obu fazach zaczynamy kolejną turę.
Wiem: Brzmi jak czarna magia, co? Ale to tylko sucha teoria. W praktyce gra okazuje się bardzo przejrzysta i prosta – serio! Wystarczy uważnie skreślać odpowiednie kratki na arkuszu i nie pomylić się w końcowym podliczaniu punktów. Aaaa! Warto też „polować” na pola specjalne, które rozsiano na naszej tabeli. Skreślenie takiej kratki daje nam zwykle dodatkowy bonus, który można wykorzystać w walce o wyższy końcowy wynik. By dowiedzieć się o jakich bonusach mowa, musicie sięgnąć po „Smoothies”. Tylko czy warto?
Moim zdaniem obowiązkowo! Wydawnictwo Muduko zaskoczyło mnie ogromnie pozytywnie tym tytułem. „Smoothies” jest niezwykle grywalne! To połączenie losowości i taktycznego myślenia, które nie nudzi się ani nie wymusza ciągłego wspomagania się instrukcją. Wystarczy 1-2 rozgrywki, aby wszystko „zaskoczyło”. A wówczas nie oderwiecie się od stołu.
Dodatkowym atutem gry jest wspomniany wcześniej rozmiar zestawu. Dzięki niewielkiemu pudełku możecie zabrać „Smoothies” gdziekolwiek zechcecie w nią pograć (o zaoszczędzonemu miejscu na półce nie wspomnę). W końcu jest to propozycja, przy której spędzicie rodzinnie czas. Jeśli Wasze dzieci mają około 10 lat, to możecie być pewni, że w mig załapią zasady i staną się wkrótce mistrzami w tworzeniu kolorowych koktajli, bo już teraz wiecie jak zrobić dobre smoothies. Tak pysznej gry nie sposób zignorować! Polecam!