Strony

4 marca 2021

Egmontu Klub Świata Komiksu receptą na nudę

 Powoli zbliża się do nas upragniona wiosna. Jej pierwsze symptomy już uraczyły nas ciepłem i słoneczną aurą. Niemniej, zostało jeszcze trochę czasu (a z nim zapewne deszczu, wiatru oraz chłodu). Co zatem robić, gdy siłą rzeczy zmuszeni jesteśmy do siedzenia w domu, a wizja telewizyjnego maratonu niekoniecznie wpisuje się w kanon naszych potrzeb? 

 

Powoli zbliża się do nas upragniona wiosna. Jej pierwsze symptomy już uraczyły nas ciepłem i słoneczną aurą. Niemniej, zostało jeszcze trochę czasu (a z nim zapewne deszczu, wiatru oraz chłodu). Co zatem robić, gdy siłą rzeczy zmuszeni jesteśmy do siedzenia w domu, a wizja telewizyjnego maratonu niekoniecznie wpisuje się w kanon naszych potrzeb? Jak zwykle niezastąpione w takich sytuacjach okazują się komiksy. Dlaczego nie książki, spytacie? Otóż przewaga komiksów nad „zwykłymi” książkami wynika z ich uniwersalności. Po taki tytuł może sięgnąć zarówno dziecko jak i rodzic, gdyż obrazkowe historie bawią w każdym wieku. Ponadto, nie trzeba wielce skupiać się nad opowieścią, gdyż te z reguły są proste i lekkie w odbiorze. No i komiksy możecie czytać równocześnie ze swoimi dzieciakami – z podziałem na role! My praktykujemy tę metodę od bardzo dawna. Przyznam szczerze, że nie wyobrażam sobie obecnie innego sposobu na ich czytanie. Tyle słowem wstępu. Oto bowiem czekają już na Was nowości z Klubu Świata Komiksu (Wydawnictwo Egmont – no ba!), które aż szeleszczą kartkami z niecierpliwości by się Wam zaprezentować. Zaczynamy! Lucky Luke: Daltonowie i zamieć – Kolejna porcja przygód z Dzikiego Zachodu... Choć tym razem nie do końca tak jest. Bracia Daltonowie postanawiają uciec po raz kolejny z więzienia (żadna nowość), co dzięki naiwności strażników udaje im się w trymiga. Jak zwykle też na pomoc służbie więziennej rusza nieustraszony Lucky Luke. I tutaj następuje zwrot akcji, bowiem nasi recydywiści oraz prawy szeryf (w towarzystwie niezbyt rozgarniętego pra Bzika) trafiają do Kanady, która słynie z... dość chłodnej aury. To tutaj Daltonowie będą starali się przechytrzyć Luka i kanadyjską policję konną, a przy tym nie omieszkają pokazać tutejszym mieszkańcom co znaczy nazwisko Dalton (a może Jones?). Jak kończy się cała historia – łatwo przewidzieć. Nie to jest jednak istotne. Najważniejsza jest radość czytania tak zabawnej historii. Spośród ostatnich tytułów serii jakie dane nam było zrecenzować, „Daltonowie i zamieć” zdecydowanie przodują w kwestii liczby gagów i natężenia wyśmienitego humoru. Na pochmurne dni będzie jak znalazł. Przygody Smerfów: Smerfetka / Głód u Smerfów – Od razu należą Wam się dwa słowa wyjaśnienia. Seria „Przygody Smerfów” nie zawiera nowych historii. Jest to nowa edycja znanych (bardziej lub mniej) opowieści o niebieskich stworzeniach zamieszkujących małe chatki w kształcie grzybków. W odświeżonej szacie graficznej zawarto w pojedynczym tomie 1, 2, 3, a niekiedy nawet 4 historie – w zależności od objętości każdej z nich. Nam trafiła się niezwykle ważna opowieść o genezie Smerfetki. Pamiętam doskonale animowaną wersję tych wydarzeń. Stąd też zdziwiłem się nieco, gdyż komiksowa wersja nieco różni się od filmowego pierwowzoru. A już jej zakończenie było dla Zwykłego Taty i Córki totalnym zaskoczeniem! Koniecznie musicie zatem sięgnąć po tę historię – przekonacie się sami, że nie ściemniam. Co do drugiej opowiastki („Głód u Smerfów”) to pełni ona rolę raczej „zapychacza” i zdecydowanie poprowadzona jest zbyt szybko, jakby na skróty. Co nie zmienia faktu, że przyjemność z czytania jest ogromna. Każde spotkanie ze Smerfami wywołuje uśmiech na twarzy oraz przywołuje wspomnienia własnego dzieciństwa. Nigdy zatem z moich ust nie usłyszycie: Jak ja nie cierpię smerfów! Co to, to nie! Pamiętniki Wisienki: Bogini bez oblicza (tom 4) – To już czwarty tom przygód nastoletniej Wisienki z detektywistycznymi zapędami. Tyle, że zagadki jakie stara się rozgryźć, związane są z uczuciami: dawno utraconą miłością, uczuciowym zawodem, ratunkiem przed zapomnieniem. Tym razem nie będzie inaczej. Wraz z mamą Wisienka wybiera się na tygodniowy pobyt do Dworu Stu Tajemnic – miejsca, które serwuje gościom zabawę w rozwiązywanie kryminalnych zagadek. Gdy nasza bohaterka, podczas owej gry odnajduje w ukrytej komnacie portret bogini Wenus z wyciętą twarzą, zdaje sobie sprawę, że oto trafiła na historię, która wykracza poza ramy zabawy oferowanej przez właścicieli dworu. „Pamiętniki Wisienki” oczarowały nas od samego początku. Przede wszystkim z racji niebanalnych opowieści nasyconych nostalgią, miłością oraz nadzieją. Nie jest to komiks (wbrew temu co napisałem na wstępie), który pochłania się  automatycznie. Tym co wciąga w jego świat jest niesamowity klimat tajemnicy, świetnie nakreślone postacie oraz grafiki, w które można się gapić godzinami. Zdecydowanie warto dać szansę Wisience, choćby po to, żeby przekonać się iż komiks to też sztuka opowiadania wciągających i przejmujących historii. Polecam! Takie nowości zaserwował nam właśnie Egmont. Wybierzcie zatem coś dla siebie. A jeśli macie z tym problem, sięgnijcie po wszystkie tytuły. Na dłużej starczą 
Egmontu Klub Świata Komiksu receptą na nudę

Jak zwykle niezastąpione w takich sytuacjach okazują się komiksy. Dlaczego nie książki, spytacie? Otóż przewaga komiksów nad „zwykłymi” książkami wynika z ich uniwersalności. Po taki tytuł może sięgnąć zarówno dziecko jak i rodzic, gdyż obrazkowe historie bawią w każdym wieku. Ponadto, nie trzeba wielce skupiać się nad opowieścią, gdyż te z reguły są proste i lekkie w odbiorze. No i komiksy możecie czytać równocześnie ze swoimi dzieciakami – z podziałem na role! My praktykujemy tę metodę od bardzo dawna. Przyznam szczerze, że nie wyobrażam sobie obecnie innego sposobu na ich czytanie.

Tyle słowem wstępu. Oto bowiem czekają już na Was nowości z Klubu Świata Komiksu (Wydawnictwo Egmont – no ba!), które aż szeleszczą kartkami z niecierpliwości by się Wam zaprezentować. Zaczynamy!

 

Egmontu Klub Świata Komiksu receptą na nudę
Egmontu Klub Świata Komiksu receptą na nudę

Lucky Luke: Daltonowie i zamieć – Kolejna porcja przygód z Dzikiego Zachodu... Choć tym razem nie do końca tak jest. Bracia Daltonowie postanawiają uciec po raz kolejny z więzienia (żadna nowość), co dzięki naiwności strażników udaje im się w trymiga. Jak zwykle też na pomoc służbie więziennej rusza nieustraszony Lucky Luke. I tutaj następuje zwrot akcji, bowiem nasi recydywiści oraz prawy szeryf (w towarzystwie niezbyt rozgarniętego pra Bzika) trafiają do Kanady, która słynie z... dość chłodnej aury. To tutaj Daltonowie będą starali się przechytrzyć Luka i kanadyjską policję konną, a przy tym nie omieszkają pokazać tutejszym mieszkańcom co znaczy nazwisko Dalton (a może Jones?). Jak kończy się cała historia – łatwo przewidzieć. Nie to jest jednak istotne. Najważniejsza jest radość czytania tak zabawnej historii. Spośród ostatnich tytułów serii jakie dane nam było zrecenzować, „Daltonowie i zamieć” zdecydowanie przodują w kwestii liczby gagów i natężenia wyśmienitego humoru. Na pochmurne dni będzie jak znalazł.

Przygody Smerfów: Smerfetka / Głód u Smerfów – Od razu należą Wam się dwa słowa wyjaśnienia. Seria „Przygody Smerfów” nie zawiera nowych historii. Jest to nowa edycja znanych (bardziej lub mniej) opowieści o niebieskich stworzeniach zamieszkujących małe chatki w kształcie grzybków. W odświeżonej szacie graficznej zawarto w pojedynczym tomie 1, 2, 3, a niekiedy nawet 4 historie – w zależności od objętości każdej z nich. Nam trafiła się niezwykle ważna opowieść o genezie Smerfetki. Pamiętam doskonale animowaną wersję tych wydarzeń. Stąd też zdziwiłem się nieco, gdyż komiksowa wersja nieco różni się od filmowego pierwowzoru. A już jej zakończenie było dla Zwykłego Taty i Córki totalnym zaskoczeniem! Koniecznie musicie zatem sięgnąć po tę historię – przekonacie się sami, że nie ściemniam. Co do drugiej opowiastki („Głód u Smerfów”) to pełni ona rolę raczej „zapychacza” i zdecydowanie poprowadzona jest zbyt szybko, jakby na skróty. Co nie zmienia faktu, że przyjemność z czytania jest ogromna. Każde spotkanie ze Smerfami wywołuje uśmiech na twarzy oraz przywołuje wspomnienia własnego dzieciństwa. Nigdy zatem z moich ust nie usłyszycie: Jak ja nie cierpię smerfów! Co to, to nie!

 

Egmontu Klub Świata Komiksu receptą na nudę
Egmontu Klub Świata Komiksu receptą na nudę


Egmontu Klub Świata Komiksu receptą na nudę
Egmontu Klub Świata Komiksu receptą na nudę

Pamiętniki Wisienki: Bogini bez oblicza (tom 4) – To już czwarty tom przygód nastoletniej Wisienki z detektywistycznymi zapędami. Tyle, że zagadki jakie stara się rozgryźć, związane są z uczuciami: dawno utraconą miłością, uczuciowym zawodem, ratunkiem przed zapomnieniem. Tym razem nie będzie inaczej. Wraz z mamą Wisienka wybiera się na tygodniowy pobyt do Dworu Stu Tajemnic – miejsca, które serwuje gościom zabawę w rozwiązywanie kryminalnych zagadek. Gdy nasza bohaterka, podczas owej gry odnajduje w ukrytej komnacie portret bogini Wenus z wyciętą twarzą, zdaje sobie sprawę, że oto trafiła na historię, która wykracza poza ramy zabawy oferowanej przez właścicieli dworu.


„Pamiętniki Wisienki” oczarowały nas od samego początku.
Przede wszystkim z racji niebanalnych opowieści nasyconych nostalgią, miłością oraz nadzieją. Nie jest to komiks (wbrew temu co napisałem na wstępie), który pochłania się  automatycznie. Tym co wciąga w jego świat jest niesamowity klimat tajemnicy, świetnie nakreślone postacie oraz grafiki, w które można się gapić godzinami. Zdecydowanie warto dać szansę Wisience, choćby po to, żeby przekonać się iż komiks to też sztuka opowiadania wciągających i przejmujących historii. Polecam!

Takie nowości zaserwował nam właśnie Egmont. Wybierzcie zatem coś dla siebie. A jeśli macie z tym problem, sięgnijcie po wszystkie tytuły. Na dłużej starczą :)

 

 

Egmont Komiksy