Nie będę owijał w bawełnę. Ostatnio poczułem się wyjątkowo przytłoczony. Przy czym takiego przytłoczenia życzyłbym wszystkim miłośnikom ilustrowanych historii. Egmont zaserwował nam bowiem w ostatnich tygodniach tak solidną porcję ciekawych tytułów, że zacząłem czuć się jak osioł, któremu dano w żłobie owies i siano, a ten padł z głodu bo nie mógł się zdecydować od czego zacząć ucztę. Na szczęście udało mi się podjąć męską decyzję. Tak więc degustację czas zacząć!
Malibogowie (tom 4): Komedia Posejdona – Wariacji na temat mitologii ciąg dalszy. Pomysł na fabułę skupia się wokół grupki młodych bogów i herosów, którzy stoją na progu poszukiwania swoich nadludzkich mocy. Taurusek, Odyseusz, Afrodyta, czy Herakles bez przerwy ładują się w niesamowite historie rozśmieszając nas przy tym do łez. Tym razem będziemy świadkami nieporadnej wojny o Troję, w której Agamemnon spróbuje odbić piękną Helenę z rąk Parysa. Poznamy też argumenty Odyseusza, które skutecznie zniechęcają go do morskiej legendarnej podróży. A na deser Taurusek pokaże wszystkim jak wkurzyć Zeusa i Posejdona (oraz innych bogów). Ta seria komiksów to czyste szaleństwo, przy którym będziecie się doskonale bawić całą rodziną. Docenicie też wspaniałe kolorowe grafiki, które skrywają mnóstwo detali. Niewybredny miejscami humor przekona do siebie każdego młodego czytelnika. W końcu nic tak dobrze się nie sprzedaje jak żarty o bekaniu i puszczaniu bąków, co nie?
Mali Bogowie, Komedia Posejdona
Kid Lucky: Niebezpieczne lasso – Druga odsłona przygód młodocianego Luke’a na dzikim zachodzie. Zdziwiłem się, gdy na pierwszych kadrach ujrzałem dorosłego samotnego jeźdźca, stojącego w deszczowy wieczór naprzeciw jakiegoś szemranego typka. W rywalu Lucky Luke dostrzega kolegę z młodzieńczych lat – Billy’ego Bad’a, z którym zawsze rywalizowali. Taki wstęp jest doskonałym pretekstem do zobrazowania tamtych dziecięcych wydarzeń i przybliżenia relacji pomiędzy chłopakami. A psot oraz figli w rodzinnym Nothing Gulch nie brakowało. Ciotka Martha – opiekunka Luke’a, prowadząca jednocześnie lokalny bar z pewnością miała w owym czasie ręce pełne roboty. Seria „Kid Lucky” to miłe uzupełnienie kultowego komiksu, a zarazem spojrzenie z jeszcze większym dystansem na legendarnego bohatera, który nie raz dawał się ponieść młodzieńczym fantazjom. Z drugiej strony można odnieść wrażenie, że bez tego spin-offu świat by się nie zawalił. Tak, że co kto lubi! Ja w każdym razie taką wersję Lucky Luke’a kupuję.
Kid Lucky: Niebezpieczne lasso
Wanted Lucky Luke – O ile „Kid Lucky” przedstawia naszego bohatera w nieco krzywym zwierciadle, to w „Wanted…” mamy do czynienia z prawdziwym twardzielem z krwi i kości. Jest to opowieść skierowana dla starszego czytelnika, pozbawiona znanego humoru, czy groteskowych sytuacji. Zamiast tego otrzymujemy pełnokrwisty western, w którym pierwsze skrzypce grają rewolwery oraz… zalotne panie. Życie Lucky Luke’a w jednej chwili zmienia się o 180 stopni, gdy bez zdania racji zostaje wysłany za nim list gończy. Uciekając przed żądnymi nagrody rewolwerowcami i plemieniem Apaczów, bohater krzyżuje swe drogi z trójką sióstr. Oferując im pomoc w spędzie bydła wpada w dodatkową zasadzkę… uczuć. Każda z panien ma bowiem wobec Samotnego Kowboja dalekosiężne plany matrymonialne. Cóż, z pewnością zaskoczyła mnie tu powaga z jaką postanowiono sportretować Lucky’ego. Niczym Clint Eastwood w spaghetti westernach, pozuje on na twardziela o gołębim sercu, który żyje na własnych zasadach. Nawet zaloty pięknych kobiet nie są w stanie zachwiać tych podstaw. Super wciągająca historia z kultowym bohaterem – trzeba czegoś więcej? Mnie wystarczy!
Louca(tom 2): Twarzą w twarz – Mój ulubiony „nowy” bohater powrócił! Louca był szkolnym niedojdą praktycznie w każdym aspekcie. Wszystko uległo diametralnej zmianie odkąd poznał Nathana – przyjaciela, który jest… duchem. Trenując pod okiem niewidzialnego kumpla, Louca staje się nie tylko dobrym piłkarzem, ale też coraz pewniejszym siebie chłopakiem. A to ważne gdy chce się zaimponować młodszemu bratu, czy też pięknej koleżance – Julii. Przed szkolną drużyną ostatni mecz sezonu, który muszą wygrać, bo porażka oznacza rozwiązanie klubu. Tylko, że przeciwnik to niezwykle silna ekipa Kondorów z opryskliwym i pewnym siebie kapitanem Hugo. Czy uda się pokonać rywali? Sam chciałbym to wiedzieć, do diaska!! Niestety, drugi tom komiksu kończy się wraz z pierwszym gwizdkiem rozpoczynającym mecz. Autorzy doskonale wiedzieli jak zachęcić czytelników! Teraz nie mogę usiedzieć na miejscu w oczekiwaniu na tom numer 3. Póki co delektuję się „Twarzą w twarz”: pięknymi dynamicznymi kadrami, błyskotliwymi dialogami, a przede wszystkim głębokim przesłaniem jaki niesie ze sobą seria „Louca”. Chcecie zrobić coś pożytecznego dla Waszych dzieci? Sprezentujcie im ten komiks, proszę.
Cedryk:Ciepło, cieplej… zimno! – Debiut Cedryka na naszym rynku, choć we Francji jego przygody ukazały się ponad 30 lat temu!! To zbiór historyjek o niezwykle sprytnym i pomysłowym chłopcu, który z niemal każdej opresji wychodzi zwycięsko. Jeśli by szukać jakiś słabości w tym młodym geniuszu, to będzie to z pewnością Chen – dziewczynka azjatyckiego pochodzenia, na punkcie której Cedryk ma wręcz obsesję. Biada temu, kto spróbuje przeszkodzić mu w podbiciu jej serca! Oprócz tytułowego chłopca równie istotne zdają się relacje w jego rodzinie między rodzicami, a dziadkiem. Słowne utarczki między ojcem, a teściem są jak wyjęte z najlepszej filmowej komedii. Osobiście było to dla mnie ciekawsze niż główny wątek toczący się wokół Cedryka. Sama seria zapowiada się naprawdę ciekawie. Czuć miejscami, że komiks powstał te 30 lat temu, stąd niektóre żarty straciły ze swej mocy rażenia. Poza tym to bardzo błyskotliwe historyjki, z których wiele można wyciągnąć dla siebie. Polecam!
Cedryk:Ciepło, cieplej… zimno!