Zegary cofnięte o godzinę są wyraźnym sygnałem, że pora sięgnąć nieco głębiej do naszych szaf i poszukać tam płaszczy, kurtek, czapek i szalików. Tak, moi drodzy – „Winter is coming!”. Wraz z początkiem listopada rozpoczyna się zatem oficjalnie (czy komuś się to podoba czy nie) okres przedświąteczny. Mariah Carey już za chwilę powie nam czego chce pod choinką, a kolejne ciężarówki Coca-Coli zaczną rozjeżdżać pasma reklamowe w TV. Ja z kolei postanowiłem rozpocząć listopadowe odliczanie z Klubem Świata Komiksu. Nie ma bowiem niczego bardziej relaksującego od niezobowiązującej lektury w długi jesienny wieczór. Oto kilka propozycji z egmontowskich zasobów.
Listopadowe odliczanie z Klubem Świata Komiksu
Lucky Luke – Śpiewający drut |
Kumpelki– Na nartach (tom 8) – tym razem tytułowe kumpelki zabiorą nas na dłuższą przygodę pod znakiem ośnieżonych stoków i sportów zimowych. Wycieczka z historykiem śladami Vaubana – słynnego(!!) budowniczego i inspektora twierdz stanowi doskonały pretekst do licznych przezabawnych sytuacji ze śniegiem w tle. Jessica wraz z przyjaciółkami co rusz wystawiają nerwy opiekuna na ciężką próbę, doskonale się przy tym bawiąc. Druga część komiksu to już tradycyjne jednostronicowe historyjki o codziennych szkolnych problemach nastolatek. Dowiemy się m.in. jakie kłamstewka i przechwałki ma obecnie w zanadrzu Iza, czy nowy pokój Belli jest rzeczywiście tak fajny jak mówią oraz dlaczego Muriel ma doła w Walentynki. Jednym słowem kolejną porcję jazdy bez trzymanki macie zagwarantowaną. W końcu za serię odpowiada sam Christophe Cazenove. A skoro wywołałem tego komiksowego scenarzystę do tablicy, to nie może zabraknąć…
Sisters– Chcesz moje zdjęcie? (tom 18) – pomimo pokaźnego już portfolio, na które składa się osiemnaście tomów (plus jedno wydanie specjalne), siostry Marine i Wendy nie zwalniają tempa. Co rusz zasypywani jesteśmy kolejnymi siostrzanymi perypetiami, a każda kolejna scysja jest jeszcze bardziej odjechana i nieprawdopodobna od poprzedniej. Kultowe „marinizmy” (przeinaczanie słów przez młodszą z sióstr) zalewają kolejne strony komiksu wywołując (niemal) każdorazowo uśmiech. Fakt, czasami można odnieść wrażenie, że przedstawione dowcipy sytuacyjne są kopią wcześniejszych skeczy z poprzednich tomów, a granica „świeżości” tematu jest już bliska wyczerpaniu. Póki co, nadal jednak bawi Marine tuląca śmierdzącego Długouszka i robiąca podchody do pamiętnika Wendy. Mamy też część poświęconą zamiłowaniu obu dziewczyn do rodzinnych zdjęć, a także momenty, w których widzimy jak siostrzana miłość pokonuje wszelkie różnice i spory. Budujące to, gdyż pokazuje, że codzienne utarczki Marine i Wendy mimo iż stanowią siłę napędową komiksu nie są celem samym w sobie. Polecam – jeszcze!!!